Lana Del Rey - Elisabeth Woolridge Grant

Wokalistka flirtuje z klasyką kultury masowej i programowo odrzuca modne współczesne trendy, w tym także gender i feminizm. ?Premiera trzeciej płyty ekstrawaganckiej artystki „Ultraviolence" we wtorek.

Aktualizacja: 21.06.2014 05:17 Publikacja: 21.06.2014 05:12

W 1962 r. nowojorski żeński kwartetu The Crystals zaśpiewał piosenkę „He Hit Me (And It Felt Like a Kiss)" (Uderzył mnie, a smakowało to jak pocałunek). Piosenka została wydana na singlu, ale radiostacje nie chciały jej grać w związku z licznymi protestami organizacji kobiecych oraz walczących z przemocą w rodzinie.

Zobacz galerię zdjęć

W tytułowej kompozycji nowego albumu „Ultraviolence" Lana Del Rey cytuje fragment tego szlagieru sprzed lat, by w typowym dla siebie perwersyjnym tonie opisać jednoczesne doświadczenie bólu i radości oraz wściekłości i piękna. Jest kolejną światową gwiazdą, która lansuje się, manifestacyjnie odrzucając feminizm. Jako pierwsza uczyniła to Beyoncé, która jest szczęśliwa z powodu swojej kobiecości i macierzyństwa u boku rapera Jay-Z.

Dzikość serca

Lana wybrała bardziej przewrotny sposób na promowanie nowej płyty. Przedzierzgnęła się z hollywoodzkiej nastolatki, która kultywuje klimat retro i gotycką erotykę w stylu sagi „Zmierzch", w kobietę zbuntowaną przeciwko poprawności politycznej. Przedstawia się jako kochanka, która chce być z mężczyzną zwierzęcym, emocjonalnym – a nie chłopcem w stylu dzisiejszych idoli z boysbandów o biseksualnym wizerunku.

Swoją drogą – mogłaby śpiewać o kimś, kto nie jest damskim bokserem. Ale to nie wywołałoby dyskusji, a dał się w nią wciągnąć nawet prestiżowy tygodnik „Time", co potwierdza, że kampania reklamowa nowej płyty jest przemyślana i skuteczna.

Idąc, nomen omen, za ciosem, Lana pokazała się w teledysku „West Coast". Film, choć nakręcony w słonecznej Kalifornii, jest czarno-biały. Na plaży opalają się mamy z dziećmi, ale Lana już dzieckiem nie jest i paraduje w czarnej skórze, jakby była córką punkrockowca, a nie milionera. Idzie w towarzystwie dwóch, bynajmniej nie ślicznych, kolesi. Obejmują się, tulą i odpychają. Lana nie ma nic przeciwko temu, żeby wrzucili ją do wody. Może być uprzedmiotowiona, ale ma czuć, że żyje.

Teledysk zaskakuje finałem, gdyż wychodzi na jaw, że oglądaliśmy obrazy przeszłości. Bohaterka klipu, mówiąc slangiem bohaterki, którą gra – poleciała na forsę. I to dużą! Widzimy ją po latach, jak mknie ekskluzywnym kabrioletem u boku nadzianego starszego brzydala. Po młodzieńczej miłości pozostał jej tylko tatuaż z inicjałami ukochanego na dłoni. Dla starszego faceta, który kupił sobie pięknego kociaka, to bez znaczenia.

Cynizm sączący się z kolejnych ujęć jest nieprzypadkowy. Wideoklip można uznać za ponurą puentę kultowej „Dzikości serca" Davida Lyncha, filmu opowiadającego o szalonej, nieposkromionej miłości dwójki młodych ludzi, demolującej świat zaludniony przez starców dewiantów. Lana pokazuje, że młodzieńcza miłość nie wypaliła i skończyła się związkiem ze starszym mężczyzną, bo rówieśnicy nie są dojrzali dla dzisiejszych kobiet. Taki trop podsuwa pierwsza, romantyczna część wideoklipu, przypominająca klasyczny  już teledysk Chrisa Isaaca „Wicked Game", stylizowany na amatorskie nagranie kochanków. Nie bez znaczenia jest fakt, że piosenka była szlagierem „Dzikości serca". Lana domknęła koło.

Zmanierowana milionerka

Elisabeth Woolridge Grant (ur. 1986), bo tak nazywa się naprawdę Lana Del Rey, zawdzięcza globalną sławę modowo-muzycznej kreacji w stylu retro. Wizażyści zaprezentowali ją jako wampa w klimacie gwiazd złotej epoki Hollywood: raz wzorem Lany Turner, której zawdzięcza pseudonim, innym razem – z fryzurą i w sukni à la Rita Hayworth.

Lana jest plastyczna jak produkty Photoshopa. Objawiła się we wszystkich możliwych stylach: słodkiego kociaka w stylu lat 60. i tajemniczej nastolatki z kotkiem. Wszystko mieściło się w szerokich ramach coraz bardziej komercyjnego zjawiska nazywanego Americana – wynoszącego na piedestał i mitologizującego amerykańską popkulturę tworzoną od lat 50.

W wykreowaniu wizerunku Lany pomogła siostra – fotografka Caroline Grant. Lana miała stać się muzycznym uosobieniem American Dream. Żeby go spełnić – wysyłała nagranie „Video Games" do znajomych, dziennikarzy, didżejów. Bez echa. Odpowiedział dopiero Fearne Cotton z Radio One. Od tego czasu amerykański sen Lany się spełnia.

Nastolatki na całym świecie nie pozostały na taką medialną kreację obojętne. Dzielą się na wyznawców nowej celebrytki i tych, którzy uważają, że to, co robi, jest wielkim obciachem. Jednak w radiu i telewizji Lana odniosła kolosalny sukces.

Gorzej jest z występami na żywo. Gdy otrzymała zaproszenie do amerykańskiego show „Saturday Night Live"... dała popis scenicznego paraliżu i tremy. Niewiele usłyszeliśmy z jej kontraltu. Przy okazji kolejnych występów pojawiły się pogłoski, że korzysta z playbacku, i wiele występów odwołano. Ostatnio przyznała, że ma problem w kontaktach z publicznością.

Lepiej wiedzie jej się w rodzinie. Zawdzięcza karierę swojemu tacie – milionerowi Robowi Grantowi, znanemu z inwestycji w internecie. Nie wiadomo do końca, na ile łączy się to z kontrolą taty nad karierą – musi być ona jednak niepełna albo przewrotnie wyrafinowana. Lana zasypuje bowiem media rewelacjami na temat swojej niełatwej przeszłości. Samotność i rozłąka z rodziną to temat zwierzeń typowy dla dziewczyny z bogatego domu, wysłanej wzorem anglosaskim do szkoły z internatem. Celebrytka mówi też o uzależnieniu od alkoholu, którego nabawiła się już jako nastolatka.

– W szkole nudziłam się i gapiłam przez okno, marząc o tym, że będę kimś innym – do czasu gdy jako 15-latka rozpoczęłam kurs filozofii – powiedziała w wywiadzie dla magazynu „Nylon". – Zamarzyłam, żeby być w towarzystwie ludzi, którzy zadają sobie pytania: Kim jesteśmy i skąd się wzięliśmy.

Właśnie w tym czasie rozsmakowała się w alkoholu. Wybierała te, które upijają szybko i dają poczucie mroku życia.

– I dziś, kiedy piszę o swoich uczuciach, opisuję emocje z okresu, kiedy bywałam pijana do nieprzytomności – mówi.

W przerwaniu alkoholowej drogi donikąd pomogli jej rodzice, którzy wysłali córkę do surowej i restrykcyjnej szkoły Kent w Connecticut.

– Na początku sama świadomość, że już nigdy więcej nie będę mogła się upić, była przerażająca – wspomina. – Ale potem przyszło objawienie i poczucie cudu, że można żyć inaczej.

Bezdomna gwiazda

Studiując w Nowym Jorku, została wolontariuszką zajmującą się bezdomnymi oraz uzależnionymi od alkoholu i narkotyków. Przemierzała Amerykę nie po to, by podziwiać parki narodowe, lecz by pomagać Indianom niedającym sobie rady z życiem w rezerwatach.

Rodzice dawali jej poczucie wolności. Nie protestowali, gdy codziennie nocowała u kogo innego – u przyjaciół lub narzeczonych. Jeden z nich, Steven Martens, związany z nowojorską scenę folkową, był producentem pierwszej płyty.

Lana chwali się, że właśnie pierwszy kontrakt ustabilizował jej sytuację materialną – tak jakby rodzice nigdy jej nie wspierali. Pierwszy czek opiewał na 10 tysięcy dolarów. Lana zachowała się wtedy podobnie jak Lenny Kravitz, również syn milionera. Lenny zamieszkał w samochodzie, Lana zaś wynajęła przyczepę. Mieszkała na parkingu, którego rezydenci mieli 35-letni staż.

– To był czas, gdy już nie imprezowałam. Moją jedyną rozrywkę stanowiła jazda samochodem. Głównie do studia, gdzie nagrywałam płytę – wspomina.

Ile w tym kreacji, a ile prawdy – dowiemy się pewnie po latach, jeśli Lana przetrwa próbę czasu. Obecnie sprawia wrażenie, że się z nim ścigała i wyścig ten wygrywa. Chociaż nie zostawiono na niej suchej nitki, pozostaje jednym z najbardziej gorącym muzycznych tematów od kilku lat. Trochę w myśl zasady, że w show-biznesie od dawna chodzi tylko o to, by nie przekręcano nazwiska.

W 1962 r. nowojorski żeński kwartetu The Crystals zaśpiewał piosenkę „He Hit Me (And It Felt Like a Kiss)" (Uderzył mnie, a smakowało to jak pocałunek). Piosenka została wydana na singlu, ale radiostacje nie chciały jej grać w związku z licznymi protestami organizacji kobiecych oraz walczących z przemocą w rodzinie.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy