Tonga to państewko leżące na archipelagu o tej samej nazwie, w Polinezji, na południowym Pacyfiku, pomiędzy Nową Zelandią a Hawajami. Sześć lat temu dał tam o sobie znać podwodny wulkan Hunga Tonga, a pół roku temu jego stożek wychynął ponad powierzchnię oceanu i utworzył mikroskopijną wysepkę.
Prasa informowała o tym ewenemencie. Ian Argus Stuart, 65-letni brytyjski milioner, czytuje prasę. Informacja o nowej wysepce go zainspirowała. Na jego zlecenie biuro turystyczne Docastaway zorganizowało mu pobyt na tym skrawku lądu.
Zapewne zapragnął poczuć się współczesnym Robinsonem Crusoe. Z tym że pierwowzór powieściowego Robinsona, szkocki żeglarz i pirat Alexander Selkirk, spędził na bezludnej wyspie Mas a Tierra (obecnie nazywa się ona Robinson Crusoe) na archipelagu Juan Fernandez koło Chile cztery lata i cztery miesiące, a milioner na swojej wysepce przebywał 11 dni. Wysepka jest tak mała i tak niestabilna (ma zaledwie 800 m długości i iście księżycowy krajobraz), że w opinii geologów w każdej chwili może ją pochłonąć ocean. Dlatego władze Tonga nawet nie zadały sobie trudu, aby ją nazwać. Ale zrobił to na swój użytek milioner. Nazwał ją Nuria, co jego zdaniem oznacza po hebrajsku „boski ogień".
Władze Tonga ostrzegają przed odwiedzaniem tego miejsca, ale Stuart ostrzeżenia nie posłuchał. Udał się na wysepkę bez żywności, gotów stawić czoła naturze. Przez 11 dni jego mieszkaniem było małe zagłębienie skalne. Dieta składała się z własnoręcznie złowionych kalmarów i jaj wybranych z gniazd mew. Z tego, co zdążył zauważyć, wysepkę zamieszkują jeszcze pająki i motyle. Biuro turystyczne ryzykowało, wysyłając nieumiejącego pływać 65-latka na wysepkę, która może się w każdej chwili pogrążyć. Na szczęście śmiałek pozostawał w stałym kontakcie – za pomocą telefonu satelitarnego – z ekipą pomocniczą Docastaway ulokowaną na sąsiedniej, stabilnej wyspie. Ekipa była gotowa do interwencji w każdej chwili.
Czy Ian Argus Stuart znajdzie naśladowców? Docastaway jest specyficznym biurem turystycznym, jego klientami są ekscentryczni, bogaci ludzie, którym oferowane są „samowystarczalne" pobyty w odludnych miejscach. Po pobycie Stuarta na Nurii Docastaway zdecydowało się przygotować ofertę na tę wysepkę: jeden dzień pobytu kosztuje 150 euro, za te cenę można zaznać uroków życia eremity, biuro nie zapewnia jednak jedzenia i picia.