Jego biografia to jeszcze jeden przykład, jak zmienia się życie nieprzejednanych zwolenników awangardy. Kiedy w 1955 roku odbyło się prawykonanie utworu Bouleza „Les Marteau sans maitre”, co znaczy „Młotek bez mistrza” (tytuł zaczerpnięty od wiersza pewnego surrealistycznego poety), z miejsca obwołano go apostołem nowej muzyki.
Swą pozycję wzmocnił w następnych latach nie tylko kolejnymi kompozycjami, ale także organizowanym przez siebie w Paryżu cyklem koncertów awangardowych utworów „Domaine Musical” oraz licznymi wystąpieniami, w których piętnował wszystko to, co w muzyce wsteczne, czyli większość dokonań największych kompozytorów XX wieku. Nie unikał też ostrych deklaracji politycznych, był m. in. zdeklarowanym przeciwnikiem francuskiej wojny w Algierii.
Gdy we Francji przyszedł rewolucyjny maj 1968 roku rzucił hasło spalenia teatrów operowych – siedliska konserwatywnej sztuki. Stało się ono tak głośne i tak zapamiętane, że w 2002 roku policja szwajcarska zatrzymała go w Bazylei pod zarzutem nawoływania do terroryzmu, a jednym z argumentów było właśnie owo wystąpienie z czasów młodzieńczego buntu.
A jednak pod koniec lat 60. Pierre Boulez uznał, że większość kompozytorów awangardowych zdradziła swe ideały i zajął się przede wszystkim dyrygowaniem. Zaczął od współpracy z Cleveland Orchestra i BBC Symphony Orchestra, której rychło został szefem. A w następnej dekadzie pojawił się w najbardziej snobistycznym i konserwatywnym przybytku sztuki operowej, jakim jest gmach Festiwalu Wagnerowskiego w Bayreuth. Z okazji stulecia tej imprezy, przygotował w 1976 r. premierę „Pierścienia Nibelunga”, jego interpretacja tego monumentalnego dzieła przeszła do historii.
Od tego czasu mniej komponował, a coraz więcej dyrygował i to nie tylko dziełami wielkich XX-wiecznych poprzedników, ale i na przykład ostatniego romantyka, Gustava Mahlera. Okazał się tak świetnym dyrygentem, że niemal do ostatnich chwil życia zapraszały go najlepsze orkiestry świata: Berlińscy Filharmonicy, Nowojorscy Filharmonicy (był krótko ich szefem w latach 70.), czy Chicago Symphony Orchestra (od 1995 roku jej pierwszy gościnny dyrygent).