Reklama

Dziewczyna z japońskim rosołem

Dlaczego więcej jest znanych szefów niż szefowych kuchni i czy można ugotować wywar szybciej niż w 36 godzin – mówi twórczyni restauracji Ramen Girl Luiza Trisno

Aktualizacja: 11.02.2016 20:59 Publikacja: 11.02.2016 16:57

Szefowa Ramen Girl i jej ulubiony ramen

Szefowa Ramen Girl i jej ulubiony ramen

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Czym japoński ramen różni się od polskiego rosołu?

Luiza Trisno: Przede wszystkim tym, że jest daniem jednogarnkowym, w którym jest dużo więcej składników niż w rosole. Oprócz wywaru i makaronu mamy jajko, często również mięso (gotowane oddzielnie), ekstrakty smakowe.

Taka zupa wystarcza za cały posiłek?

Tak.

A jak długo się ją gotuje? W Polsce mówi się, że dobry rosół trzeba gotować trzy godziny.

Reklama
Reklama

Trzy godziny to za krótko. Nasz standardowy wywar w restauracji Ramen Girl gotujemy 36 godzin. Dzięki temu, że spędza tak dużo czasu na ogniu, zyskuje odpowiednią kleistość. Niektórzy twierdzą, że przy idealnie dobranych składnikach można ugotować dobry ramen w zaledwie cztery godziny, ale nie do końca w to wierzę. Owszem, są przepisy na błyskawiczne gotowanie wywaru, ale wtedy trzeba wcześniej marynować składniki przez 12 godzin.

A z czego robi się wywar?

Różnie. Może być rybny, z kurczaka albo na bazie miso.

Pani restauracja słynie też ze stuletnich jaj w stylu chińskim.

To są kacze jaja, które postarza się przez 40–60 dni w specjalnej glinie. Podajemy je na nasz autorski sposób: z kawiorem ślimaczym, z czosnkiem niedźwiedzim.

Jak by pani określiła styl, w którym gotuje?

Reklama
Reklama

Serwuję lokalne i sezonowe składniki z azjatyckim twistem. Lubię też na jednym talerzu łączyć wodę i las. W nowej karcie będzie np. polędwica z jelenia z glazurą z ostryg. Albo białe curry z kokosa i krewetek z grasicą cielęcą.

Dlaczego przeniosła pani swoją restaurację z Krakowa do Warszawy?

To nie tak. Otworzyłam restaurację w Warszawie, myśląc, że będę prowadziła dwie. Ale energii i czasu starczało tylko na jedną. Sukces warszawskiej restauracji był tak wielki, że wybrałam tę.

Nazwa Ramen Girl ma dwa człony. O ramenie już rozmawialiśmy, rozumiem, że słowo girl też ma tu swoje znaczenie.

Kiedy to wymyślałam, to było takie ironiczne odniesienie do mojej sytuacji życiowej. Ale ma to też sens kulinarny: uważam, że jedzenie w naszej restauracji jest żeńskie, emocjonalne, intuicyjne, żywiołowe.

A jak by pani określiła w ogóle sytuację kobiet-szefów kuchni w Polsce?

Reklama
Reklama

Nie jest źle. Kobiety w tym zawodzie zawsze były trochę mniej widoczne, bo nie mają takich gwiazdorskich potrzeb jak mężczyźni. Ale zawsze istniały, pracowały. Teraz zyskują nieco sławy dzięki np. akcjom przewodnika kulinarnego Gault & Millau. Nie mogę powiedzieć, żeby była dyskryminacja kobiet w tym zawodzie. Czasem tylko widzę, że niektórym pracownikom jest głupio, kiedy poucza ich kobieta, że lepiej znoszą nawet ostre połajanki z ust mężczyzny. Ale to już ich problem.

Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama