Gmachy jak świątynie

Dwie świetne propozycje na Noc Muzeów dla miłośników kina i sztuki.

Aktualizacja: 13.05.2016 15:30 Publikacja: 13.05.2016 15:26

Gmachy jak świątynie

Foto: materiły prasowe

W kinie Luna o godz. 22 zostanie w sobotę przypomniany film „Świątynie kultury” (projekcja w ramach Millennium Docs Against Gravity Film Festival). To wciągająca refleksja o naszej współczesnej cywilizacji.

Sześć ikonicznych europejskich budowli potraktowanych zostało jako lustro nas samych i dzisiejszej kultury przez wybitnych twórców współczesnego kina. Wim Wenders portretuje słynną Filharmonię Berlińską, Robert Redford – Instytut Salka w kalifornijskim mieście La Jolla, Michael Madsen – więzienie Halden w norweskim mieście Halden, Michael Glawogger – Rosyjską Operę Narodową, Margreth Olin – Operę w Oslo, a Karim A?nouz – Centrum Georgesa Pompidou w Paryżu.

Każdy z tych budynków jest pokazany w zupełnie inny sposób, bo i każdy z nich funkcjonuje na autonomicznych prawach i ma własną duszę: pod względem zewnętrznym i wewnętrznym zorganizowany jest również na innych zasadach. W filmie poznajemy nie tylko wizualny obraz tych budowli, lecz także ich architektoniczną strukturę. Zrealizowany w technice 3D obraz jest wyjątkowo uwodzący – z jednej strony – rozmachem, z drugiej strony – spójnością i odrębnością poszczególnych opowieści. Bardzo warto.

Miłośnicy twórczości Wojciecha Fangora będą mieli okazję obejrzeć opowiadający o nim dokument. Narratorem filmu zrealizowanego przez Andrzeja Sapiję jest sam Wojciech Fangor, który siedząc w swojej pracowni w Błędowie, niedługo przed śmiercią opowiada o kolejnych etapach własnego życia, w którym wątki osobiste przeplatają się z twórczością. Przypomina m.in. że abstrakcja była dla niego trudnym do przekroczenia krokiem i że pomocną dłoń podał mu Wojciech Zamecznik.

To właśnie Zamecznik pomógł mu powiesić pierwszą wystawę w sposób nowatorski w skali świata – tworząc w 1958 roku instalację przestrzenną „Studium przestrzeni” w Salonie Nowej Kultury w Warszawie. Pokazał wówczas m.in. swoje pierwsze op-art - owe obrazy – pulsujące koła, które potem rozsławiły go na cały świat. Artysta pamięta, że i krytycy sztuki i widzowie przyjęli wystawę z oburzeniem. I że to go upewniło, że coś w nich jest, skoro tak reagują.

W połowie lat 60. ubiegłego wieku Fangor wyjechał na wiele lat do USA. Jako jedyny Polak miał indywidualną wystawę w słynnym nowojorskim Muzeum Guggenheima. Krytycy pisali, że jest wielkim romantykiem op-artu, ale nie odnotowywali go jako artysty, który wiele w sztuce zrobił jako pierwszy. - Wyschną mity, że był Guggenheim. Zostaną obrazy – mówił artysta refleksyjnie przed kamerą.

Pokaz dokumentu w w warszawskiej Galerii XX1 mieszczącej się w al. Jana Pawła II 36 o godzinie 20. Po projekcji dyskusja, którą poprowadzi Stefan Szydłowski, długoletni galeryjny opiekun artysty.

 

Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont