To było dobra pointa na finał: w sobotę wieloletni szef chóru Filharmonii Narodowej Henryk Wojnarowski odebrał statuetkę Grammy, która dotarła wreszcie z Ameryki do Warszawy. Amerykańscy akademicy nagrodzili w tym roku płytę „Penderecki conducts Penderecki vol. 1", a skoro wyróżniono ją jako najlepsze nagranie muzyki chóralnej, oprócz dyrygenta (i kompozytora zarazem) prawo do statuetki ma też szef chóru.
Płytowe rarytasy
– Grammy jest najbardziej prestiżową nagrodą muzyczną, więc było to dla nas wydarzenie sezonu – mówi „Rzeczpospolitej" dyrektor naczelny Filharmonii Narodowej Wojciech Nowak. – Możemy się jednak pochwalić, że od niedawna jest dostępny także nasz album z utworami Karola Szymanowskiego. Myślę, że powstało wzorcowe nagranie ozdobione udziałem znakomitych solistów.
Filharmonia Narodowa już zapowiada kolejne płyty, przede wszystkim „Penderecki conducts Penderecki vol. 2", z kompletem utworów na chór a capella tego kompozytora. Ukażą się też koncerty skrzypcowe Wieniawskiego i Szostakowicza w wykonaniu zdobywczyni II nagrody na ubiegłorocznym Konkursie im. Wieniawskiego, Koreanki Bomsori Kim. Albumy te wydaje i dystrybuuje w świecie Warner Music.
Grammy stanowi zwieńczenie kariery Henryka Wojnarowskiego, który chórem kierował przez 38 lat i wcześniej aż sześciokrotnie był nominowany do tej nagrody. Zdobył ją na zakończenie pracy, bo od stycznia 2017 r. prowadzenie zespołu Filharmonii Narodowej przejął Bartosz Michałowski.
On też przygotował chór do ostatniego koncertu, ale publiczność czekała zwłaszcza na pierwszy występ w Polsce Bułgarki Vesseliny Kasarowej, która od dwóch dekad zaliczana jest do najlepszych mezzosopranów na świecie. Zaprezentowała się w młodzieńczym utworze Gustava Mahlera „Das klagende Lied" i nie był to najszczęśliwszy wybór na pierwsze z nią spotkanie. Miała co prawda najbardziej rozbudowaną partię spośród pozostałych solistów (niemieckiego tenora Markusa Petscha i Polki Ewy Vesin). Wyróżniała się pięknym, miękkim prowadzeniem frazy, ale jej głos nie ma takiej mocy, by zawsze przebić się przez gęstą tkankę muzyki Mahlera.