– Jestem wdzięczny XXI wiekowi, który dzięki rozwojowi technologii pozwala mi być dzisiaj z wami – powiedział na FaceTimie Kirył Serebrennikow, który ma zakaz opuszczania Rosji, a w Cannes pokazuje „Grypę Pietrowa".
Dyrektor artystyczny moskiewskiego teatralnego Centrum Gogola i twórca filmu „Uczeń" o niebezpieczeństwach ideologizacji życia społecznego w 2017 r. został osadzony w areszcie domowym. Zarzucono mu zdefraudowanie państwowych dotacji, które w latach 2011–2014 miały być przeznaczone na projekt „Platforma". Wcześniej Ministerstwo Kultury krytykowało jego adaptacje klasyki jako „niewłaściwe", a spektakl „Nuriejew" został zdjęty za „gejowską propagandę".
Kiedy w 2018 r. w konkursie w Cannes było jego „Lato", do Francji nie przyjechał. W ub. roku został skazany na trzy lata w zawieszeniu, nie może opuszczać kraju. Dlatego na premierze „Grypy Pietrowa" członkowie jego ekipy i aktorzy mieli w Pałacu Festiwalowym czerwone zawieszki ze zdjęciem reżysera, a w sali zostawiono dla niego pusty fotel.
Akcja filmu toczy się w latach 90., już po transformacji. Ale niełatwo jest zmienić świat, jeszcze trudniej ludzką mentalność. Tytułowy Pietrow przemierza nocą Jekaterynburg (dawny Swierdłowsk), miasto nędzne, brudne, zapite. Rzeczywistość miesza się z halucynacjami dręczonego gorączką mężczyzny. Podobne nastroje towarzyszą jego żonie – pracownicy biblioteki, momentami zamieniającej się w bezlitosną wojowniczkę, która jest gotowa powalić przeciwnika, wdać się w mocny seks za półkami z książkami albo nożem poderżnąć gardło własnemu synowi.
„Grypa Pietrowa" poraża. Wcale nie w scenach wymyślonych jak z horroru, a najbardziej wtedy, gdy Serebrennikow obserwuje rzeczywistość. Gdy podsłuchuje pełne nienawiści krzyki w autobusie, filmuje brudne speluny, w których leje się wódka, i beznadzieję, która stała się normą.