Reklama

Perfekcyjne piosenki

Jak zabrzmią na żywo niełatwe do powtórzenia na scenie utwory Hey z najnowszej płyty „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!”? W piątek w Stodole jest okazja to sprawdzić.

Aktualizacja: 11.12.2009 10:41 Publikacja: 11.12.2009 00:02

Najnowsza płyta Hey to dzieło skończone, absolutnie spójne, zrealizowane z pomysłem konsekwentnie pr

Najnowsza płyta Hey to dzieło skończone, absolutnie spójne, zrealizowane z pomysłem konsekwentnie przeprowadzonym od początku do końca. W Stodole przekonamy się, jak zawarte na niej numery zabrzmią na żywo

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Czytaj też: [link=http://www.rp.pl/artykul/388760.html]Pożegnanie z rockiem[/link]

Bez wątpienia ten rok będzie należał do formacji Katarzyny Nosowskiej. Nagrała ona bowiem fenomenalny materiał, który został nie tylko znakomicie oceniony przez specjalistów, ale i świetnie się sprzedaje. Co takiego jest w tej płycie, trwającej zaledwie 42 minuty?

To dzieło skończone, absolutnie spójne, zrealizowane z pomysłem konsekwentnie przeprowadzonym od początku do końca (no, może poza ostatnim utworem niepasującym ani do płyty, ani do kompozycji Hey). Muzycznie to perfekcyjny melanż rockowego grania z elektroniką, ale stylizowaną na retro.

Muzykom i producentowi Marcinowi Borsowi, który odcisnął wyraźne piętno na płycie, udało się połączyć w homogeniczną całość tak odległe rzeczy, jak rytmika disco z lat 70. i popowa ballada, czarne funkowe zagrywki gitary z niepokojącymi elementami syntezatorowymi. Hey próbował już tego na krążku „music, music” z 2003 roku, ale wtedy było to jeszcze niedojrzałe i niedopracowane.

„Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!” to album niemal koncepcyjny. Choć składają się na niego osobne piosenki, to spoiwem są znakomite teksty. Nosowska opowiada w nich o miłości na zakręcie, o próbie ratowania uczuć. Mówi o tym dojrzale, z perspektywy kobiety, ale w sposób uniwersalny.

Reklama
Reklama

Dla mnie to polska rockowa płyta tego sezonu. I dobrze, że Hey po czterech latach wraca w takim stylu studyjnym albumem, bo zasłużył na sukces.

Powstały w 1992 r. w Szczecinie zespół w kilka miesięcy po sformowaniu został świetnie przyjęty w Jarocinie. Rok później pojawiła się płyta będąca jednym z najlepszych debiutów lat 90. – krążek „Fire” z tak fantastycznymi utworami, jak „Teksański”, „Zazdrość” czy „Moja i twoja nadzieja”.

Później wiodło się grupie różnie – zmieniła muzykę, odchodząc od rocka osadzonego w stylistyce grunge, zespół opuścił jeden z jej filarów, gitarzysta Piotr Banach. Hey nigdy nie nagrał płyty ewidentnie złej, ale na materiał tej miary co „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!” musieliśmy czekać aż od czasu ich debiutu.

[i]Hey, Stodoła, ul. Batorego 10, bilety: 40 – 48 zł, informacje: tel. 22 825 60 31, piątek (11.12), godz. 19.30[/i]

Kultura
Waldemar Dąbrowski znowu na czele Opery, tym razem w Szczecinie
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama