Czytaj też: [link=http://www.rp.pl/artykul/388760.html]Pożegnanie z rockiem[/link]
Bez wątpienia ten rok będzie należał do formacji Katarzyny Nosowskiej. Nagrała ona bowiem fenomenalny materiał, który został nie tylko znakomicie oceniony przez specjalistów, ale i świetnie się sprzedaje. Co takiego jest w tej płycie, trwającej zaledwie 42 minuty?
To dzieło skończone, absolutnie spójne, zrealizowane z pomysłem konsekwentnie przeprowadzonym od początku do końca (no, może poza ostatnim utworem niepasującym ani do płyty, ani do kompozycji Hey). Muzycznie to perfekcyjny melanż rockowego grania z elektroniką, ale stylizowaną na retro.
Muzykom i producentowi Marcinowi Borsowi, który odcisnął wyraźne piętno na płycie, udało się połączyć w homogeniczną całość tak odległe rzeczy, jak rytmika disco z lat 70. i popowa ballada, czarne funkowe zagrywki gitary z niepokojącymi elementami syntezatorowymi. Hey próbował już tego na krążku „music, music” z 2003 roku, ale wtedy było to jeszcze niedojrzałe i niedopracowane.
„Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!” to album niemal koncepcyjny. Choć składają się na niego osobne piosenki, to spoiwem są znakomite teksty. Nosowska opowiada w nich o miłości na zakręcie, o próbie ratowania uczuć. Mówi o tym dojrzale, z perspektywy kobiety, ale w sposób uniwersalny.