Jestem specyficznym gatunkiem wędrownych ptaków – zaznacza. – Nim po przyjeździe z rodzinnej Częstochowy znalazłem w stolicy swoje miejsce, zjeździłem Dolny i Górny Mokotów, Saską Kępę, Zalesie i Ursynów. Miałem możliwość obserwowania Warszawy w różnych jej odsłonach.

Jedną z ciekawszych perspektyw, z jakich oglądał miasto, okazał się czas wiosennych świąt. – Do Warszawy przyjechaliśmy z żoną Marylą w 1979 roku – wspomina wówczas muzyk, aranżer i kompozytor Jan Pospieszalski.

– Zamieszkaliśmy na rogu Rakowieckiej i al. Niepodległości. Pamiętam, że pierwszy, spędzony w stolicy Wielki Tydzień ‘81 roku, upłynął nam pod znakiem dwóch rzeczywistości – opowiada dziennikarz i publicysta.

Jedną były prozaiczne przygotowania do świąt. Rzeczywistość późnego PRL-u oznaczała m.in. permanentne niedobory. Także bakalii, które dla młodych małżonków były wówczas niezbędne. Maryla odziedziczyła po wileńskiej rodzinie Bielunasów tradycję wspaniałych wypieków i bogatego świątecznego stołu. Od zimnych mięs po paschę – słodki serowy pudding, do którego potrzeba masy bakalii.

[link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/462411_Klimat_rodem_z_papieskich_pielgrzymek.html]Czytaj więcej w Życiu Warszawy[/link]