Francois Coty na początku XX wieku na spotkaniu z dziennikarzami w udawanym szale rozbijał buteleczki z perfumami. Chanel‚ zanim wprowadziła perfumy do sprzedaży‚ przez kilka lat przyzwyczajała do No5 klientki swojego butiku. Guerlain zadbał o to‚ żeby zapach Shalimara unosił się nad pokładami luksusowego statku pasażerskiego. Dzisiaj wypromowanie nowego zapachu jest prostsze‚ choć i dużo droższe. Wystarczy zatrudnić do tego gwiazdę. Przy czym nie jest to nowy pomysł. Mae West jeszcze przed II wojną światową stała się twarzą‚ czy raczej biodrami, zapachu Elzy Shiaparelli. Do boskich kształtów Mae nawiązywał flakon zapachu Shoking. Ten sam pomysł wykorzystał Rochas, tworząc legendę zapachu Femme. Audrey Hepburn kojarzyła się z zapachem L'Interdit Givenchy'ego‚ a firma Creed wypłynęła na szersze wody‚ kiedy przygotowała zapach na ślub Grace Kelly. N

5 Chanel zapewne nie zrobiłoby tak zawrotnej kariery‚ gdyby Marilyn Monroe nie powiedziała‚ że używa go zamiast piżamy. Doskonałym posunięciem było również zatrudnienie pod koniec lat 60. XX wieku do promocji tego pachnidła Catherine Deneuve. Któż bowiem nie chce pachnieć jak najbardziej podziwiani ludzie na świecie?