Muzyka Możdżera przypomina muzyczną papkę serwowaną przez większość polskich komercyjnych stacji radiowych, ale choć stworzył motywy łatwo przyswajalne, to jednak nie są one płaskie, nie nużą. Bal, maskarada, przebieranka w musical jest dla nas bardzo ważna, ma dawać widzom przyjemność oglądania sztuki.
„Operetka” powstała w czasach, gdy w Polsce trwała zgrzebna epoka gomułkowska – moda oraz jej mistrz Fior był dla Polaków całkowitą abstrakcją. Dziś moda jest często jedyną treścią życia młodych ludzi.
Czuję, że podobnie jest w teatrze, gdzie najważniejsze pytanie brzmi: Co dalej? Już występuje poczucie zastoju, bo Klata, Kleczewska, Zadara się znudzili, zdezaktualizowali. Ja sam czuję potrzebę poznania nowych twórców teatralnych. Teatr też czeka na newsa! Na tym polega dramat Fiora, który chce iść ramię w ramię z historią, tworzyć współczesność.
Gombrowicz napisał, że przyszłość objawi się w mundurze hitlerowca i w masce przeciwgazowej. Dodał pan jakieś dzisiejsze rekwizyty?
Nie, bo kiedy patrzę na aktorów w mundurach nazistowskich, nie sądzę, by były lekkostrawne, wciąż szokują. Może dlatego, że wychowałem się w Austrii i antyfaszyzm jest dla mnie najważniejszą postawą. Zauważam zagrożenie faszyzmem wszędzie. Kryje się w każdym z nas, a przynajmniej wielu grzeszy tęsknotą do rządów silnej ręki, uporządkowania świata oraz jasnych, jednoznacznych odpowiedzi na najważniejsze pytania. Zdecydowanie trudniej zachować postawę dialogu, zaciekawienia życiem w najróżniejszych przejawach. Gombrowicz pokazuje rozdarcie człowieka, który z jednej strony chce sam decydować za siebie, a z drugiej, oczekuje, że zostanie wyręczony. Im dłużej pracuję nad tekstem, tym bardziej jestem zachwycony jego genialnością i przekonany, że jeszcze nikt sobie z jego wszystkimi nutami nie poradził, a ja tym bardziej.
Urodzony w 1976 r., reżyser m.in. „From Poland with love”, „Wałęsa”, „Wesele”, „Fedra”, „Na gorąco”, „Księga Rodzaju 2”. Autor offowego filmu „Marecki”.