Japonia
Japończycy świętują jedynie w wigilię Bożego Narodzenia. Ale tylko dla niewielu Japończyków dzień ten ma znaczenie religijne. W 126-milionowej Japonii jest mniej niż 2 miliony chrześcijan. Dla większości Japończyków wigilia Bożego Narodzenia jest tylko jeszcze jednym pretekstem do świętowania. A to oni wprost uwielbiają. Wigilia w Japonii to dzień miłości, święto zakochanych. Jeśli chłopak ma poważne zamiary, powinien tego właśnie dnia zaprosić wybrankę serca na randkę zwaną Kurisumasu Deeto. W Wigilię Japończycy wręcz masowo się oświadczają, zakochani wręczają sobie drogie prezenty, które mają świadczyć o wielkości ich uczuć. Miasta przystrojone są tysiącami lampek, ozdób, girland. Romantyczny spacer w tej scenerii kończy się często w hotelu miłości. Ale wcześniej pary udają się na wigilijną kolację do Kentucky Fried Chicken. Zamawiają kawałki kurczaka, duszoną fasolkę, sałatkę z kapusty, coca-colę. Sprawny marketing sprawił, że Japończycy są przekonani, iż to tradycyjne dania wigilijne. Ci, którzy nie zarezerwowali wcześniej miejsca w KFC, ustawiają się przed fast foodami w długich kolejkach po Christmas Chicken Dinner. – Mnie utkwiło w pamięci bożonarodzeniowe ciasto – opowiada Sara Ślusarczyk, która dorastała w Japonii. – Biszkoptowe krążki obłożone bitą śmietaną i udekorowane truskawkami.
Australia
Sygnałem rozpoczynającym przygotowania do świąt jest doroczna parada w Adelaidzie, największa tego typu procesja na świecie. Korowód bajkowych postaci, niezwykłych pojazdów, ustrojonych łodzi, zespołów muzycznych, tancerzy i klaunów przemierza ulice Adelajdy, przyciągając 500 tysięcy widzów. Kulminacyjnym momentem imprezy jest przybycie Świętego Mikołaja do jednego z największych centrów handlowych. W wigilię Bożego Narodzenia w amfiteatrze Sydney Myer Music Bowl w Melbourne 30 tysięcy ludzi trzyma zapalone świece. Artyści śpiewają na scenie bożonarodzeniowe pieśni i kolędy. To Carrols by Candlelight – doroczny koncert, którego tradycja sięga 1938 r. Podobne imprezy odbywają się też w innych miastach Australii, ale ta w Melbourne jest największa. To tylko przygrywka do świąt Bożego Narodzenia, które w Australii najhuczniej obchodzone są 25 grudnia. W tym dniu jest zazwyczaj bardzo gorąco. Od rana do godziny 22 jest 35 – 40 stopni Celsjusza. Całe rodziny siedzą więc na plażach. W strojach kąpielowych, klapkach i czerwonych czapkach Świętego Mikołaja. Opalają się, grają w siatkówkę, odpoczywają. Widok Świętego Mikołaja pływającego na desce surfingowej zaskakuje tylko turystów. Przenośne lodówki przyniesione na plażę kryją zapasy zimnego piwa i schłodzonego wina, pieczoną szynkę lub indyka, sałatki warzywne, pudding śliwkowy i pavlovę – deser z chrupiącej bezy oblanej bitą śmietaną z owocami i orzechami. Obowiązkowo każdy ma też crackers – duże chińskie cukierki z niespodzianką w środku, które przy rozpakowywaniu strzelają jak kapiszony. Rodziny oblegają też ustawione w pobliżu plaż i w parkach publiczne grille, na których smaży się steki z jagnięcia lub kangura. Boże Narodzenie przypada w czasie australijskich wakacji, dlatego na plażach do rana następnego dnia jest na nich pełno, szczególnie młodych, ludzi. Natomiast w drugi dzień świąt odbywają się w Australii mecze krykieta, na które idą całe rodziny. Największą jednak atrakcją są zaczynające się tego dnia wyprzedaże. Ludzie od samego rana stoją w kolejkach, czekając, aż otworzą się sklepy. Promocje są tak duże, że podczas walki o towary dochodzi do rękoczynów.
Ekwador
Organizacja procesji Pase del Nin?o (Przejście Dzieciątka) w Pujilí w Ekwadorze zaczyna się rok wcześniej. Tyle czasu potrzeba, żeby zebrać pieniądze na uszycie paradnych strojów, zakup pożywienia i trunków. W wigilię Bożego Narodzenia wierni udają się do sanktuarium Isinche, w którym znajduje się drewniana figura Dzieciątka Jezus od kilkuset lat otoczona szczególną czcią. Ekwadorczycy wierzą, że figura ta rośnie. Przynoszą jej więc w darze ubranka, z których wyrasta. W trakcie procesji wierni niosą jedynie kopię figury, bo ta oryginalna nie opuszcza sanktuarium. Droga z Isinche do Pujilí udekorowana jest kwietnymi łukami. Wzdłuż niej ustawiają się wierni z płonącymi świecami w dłoni. Na czele procesji idą przebierańcy – pajace i małpy. Rozpędzają zgromadzonych wzdłuż drogi ludzi, strzelając z bata i wymachując pętami kiełbasy. Za nimi kroczy chór kobiet śpiewający pieśni ku czci Jezusa. Dalej podążają konno trzej chłopcy w wieku 10 – 17 lat. Każdy przebrany jest za jednego z Trzech Króli. Następnie idą dorośli mężczyźni z kadzielnicami, a po nich organizator procesji zwany prioste wraz z rodziną. Dźwiga na barkach szklaną skrzynkę z kopią świętej figurki. Pochód zamykają dostojnicy duchowni i świeccy, muzycy, recytatorzy, grupy ludzi przebranych za postaci związane z wydarzeniami biblijnymi i historią regionu. Procesja dochodzi do domu prioste, gdzie wybrani mężczyźni czuwają przy Dzieciątku przez całą noc, modląc się i ucztując. W dniu Bożego Narodzenia procesja zbiera się znowu i wyrusza w drogę powrotną do sanktuarium, gdzie odbywa się uroczysta msza. Podobne parady organizowane są w wielu miastach Ekwadoru. Do ciekawszych należy ta w Cuenca, gdzie ulice przemierza koło 700 bogato ozdobionych pojazdów. Wystrój ich nawiązuje do tematyki biblijnej lub są to wozy-stoły wypełnione darami dla Jezusa: girlandami kwiatów, papierosami, pieczonymi prosiakami z banknotami w pysku, owocami, butelkami wina i szampana, miniaturkami naczyń i sprzętów domowych. Pojazdom towarzyszą muzykanci, przebierańcy i chóry. Niesionej na feretronie figurze Dzieciątka towarzyszą setki mniejszych figurek Jezusa w rękach uczestników parady. W procesji idą także kilkuletnie dzieci w niezwykle bogatych, przepięknych strojach, a niektóre jadą na koniach ubranych w barwne kapy z przytroczonymi do nich podarunkami dla Dzieciątka: świeżymi owocami, warzywami, koralami, cukierkami, butelkami z napojami, naczyniami.