W nazwanym umownie dziale „kalendarze po sławnych ludziach” Marek Sosenko ma też kalendarz „Agenda”, należący kiedyś do księżnej Aleksandry Ogińskiej-Brzostowskiej, córki Michała Kleofasa Ogińskiego, znanego kompozytora. – Oprócz kalendarium, imion świętych, kwadr księżyca, kalendarze zawsze kryły ciekawe informacje, porady, sentencje czy zapiski. „Matuś pomarli”, „Józek z Bartynowskim wyjechał do Hameryki”, „wielka powódź” – cytuje je Sosenko i mimo że nie wie, o jaką matuś chodzi, ani o jakiego Bartynowskiego, przeszywa go dreszcz emocji.
Alfabetów Morse’a i Braille’a Marek Sosenko nauczył się z kalendarza wydawnictwa „Iskier” z 1931 roku, który odnalazł w bibliotece ojca, Zygmunta, filologa klasycznego. – Do dzisiaj je mam w głowie – opowiada Sosenko, który kalendarza w płóciennej granatowej oprawie się nie pozbył. Nadal też stosuje jedną z najstarszych zapisanych pismem pieczęciowym maksym chińskich, przetłumaczoną na marginesie zerwanej kartki z innego kalendarza: „Mistrz powiedział – uczyć się i ciągle ćwiczyć”.
Ludzie zawsze w kalendarzach znajdowali dla siebie porady. W tym wydanym w XVIII wieku w Supraślu zalecano „obwisłe i zmarszczone cycki stężyć i wygładzić” miksturą m.in. z soku oliwnego i gumy arabskiej. Receptariusz XVI-wiecznego włoskiego alchemika Aleksiusa Pedemontanusa radził tym samym lekarstwem leczyć i oczy: „Na oczy krwią zaciekłe służy i gdy komu gnojem zasychają, czyni ich wejrzenie pięknym”.
Uwagi, kiedy „krwie puszczać, stawiać bańki, przystawiać pijawki, dzieci od piersi odłączać, czy zażywać lekarstwa” kalendarze łączyły z prognostykami astrologicznymi, mówiącymi: „czego w jaki dzień nie robić wcale, co robić jest dobrze, a co lepiej”. Zygmunt Gloger przytacza z kalendarza Mikołaja Szadka, wydanego w 1528 r., wskazówki dotyczące strzyżenia włosów: „Wierzono wówczas i dziś są ludzie, którzy wierzą, że najlepiej strzydz włosy na nowiu, aby rosły z rosnącym księżycem”.
„Monitor” z 20 sierpnia 1766 r. donosił o zatargu między ojcem panny młodej a jej narzeczonym, „z tego powodu, że dzień naznaczony przez ojca na wesele jako w jego kalendarzu do zaślubin szczęśliwy, był w kalendarzu kawalera oznaczony jako najgorszy”.