Reklama
Rozwiń
Reklama

Doktor korporacyjny

Rzadko choruję (odpukać)‚ ale kiedy już mi się zdarzy‚ nie muszę wstawać o piątej rano i ustawiać się w kolejce po numerek.

Publikacja: 14.12.2007 00:36

Doktor korporacyjny

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Nie muszę wisieć przy wiecznie zajętym telefonie rejestratorki w przychodni rejonowej. Razem z całą rodziną jestem zapisana do prywatnej lecznicy‚ z lekarzami wielu specjalności‚ nowoczesnym sprzętem diagnostycznym‚ eleganckim budynkiem i niezwykle uprzejmymi recepcjonistkami.

Żeby było śmieszniej‚ centrum umawiania wizyt naszej ekstraporadni mieści się w Kielcach. W ramach outsourcingu. Rozumiem‚ że tam ludziom płaci się mniej niż w Warszawie. Dobrze, że nie jest w Indiach. Dzwonię do Kielc i umawiam się na wizytę w Warszawie.

Jeśli się uda‚ to lekarz przyjmie mnie tego samego dnia. Ostatnio udaje się rzadziej‚ bo do lecznicy zapisuje się coraz więcej firm‚ a lekarzy nie przybywa. Rozmowa jest nagrywana (dla dobra pacjentów). Przyjmie mnie bardzo wykwalifikowany i bardzo uprzejmy pan doktor (tam tylko tacy są) w eleganckim gabinecie. Odnajdzie moją kartotekę w komputerze‚ wypyta o to‚ co już jego poprzednicy pytali kilka razy i co wpisali do rejestru. On też wpisze. Zbada i przepisze leczenie.Ale kiedy przyjdę następnym razem‚ będzie już inny lekarz. Spojrzy na mnie równie uprzejmie obojętnym wzrokiem i wprowadzi dane do karty. Wpisanie zajmuje zresztą więcej czasu niż badanie. Zbada‚ przepisze‚ uśmiechnie się służbowo. Pewnie lekarstwa będą zgodne z „obowiązującymi-dzisiaj-standardami-leczenia” danej choroby. Mam nadzieję‚ że recepta nie będzie jedynie wypełnieniem życzeń firm farmaceutycznych.

I wszystko jest w zasadzie OK. Wszystko prócz jednego. Prócz kontaktu człowieka lekarza z człowiekiem pacjentem. Prócz wizyty‚ która będzie czymś więcej niż obsługą samochodu w autoryzowanym serwisie. Bo moja ekstralecznica taki właśnie autoryzowany serwis przypomina.

Był u nas w Milanówku doktor Czyżewicz‚ który ze skórzaną walizeczką przychodził‚ jak ktoś w domu był chory. Znał rodzinę‚ wiedział, co komu jest rzeczywiście‚ a kto tylko lubi chorować. Bo z doktorem Czyżewiczem naprawdę leczyć się było przyjemnie. A na dodatek mieszkał trzy domy dalej. Ale niech nie będzie to doktor Czyżewicz‚ niech będzie tylko rejonowa lekarz pediatra‚ jak kochana pani doktor Strzyczkowska z poradni D na Stegnach‚ która znała dzieci po imieniu. Nie miała komputera ani nie przechodziła szkoleń‚ jak zwracać się do pacjentów. Ale zawsze zwracała się serdecznie i uprzejmie‚ bo znała dzieci i umiała je leczyć.

Reklama
Reklama

Czy ja tęsknię za PRL? Nie‚ ja tęsknię za lekarzem człowiekiem‚ nie wyszkolonym serwisantem.

Nie muszę wisieć przy wiecznie zajętym telefonie rejestratorki w przychodni rejonowej. Razem z całą rodziną jestem zapisana do prywatnej lecznicy‚ z lekarzami wielu specjalności‚ nowoczesnym sprzętem diagnostycznym‚ eleganckim budynkiem i niezwykle uprzejmymi recepcjonistkami.

Żeby było śmieszniej‚ centrum umawiania wizyt naszej ekstraporadni mieści się w Kielcach. W ramach outsourcingu. Rozumiem‚ że tam ludziom płaci się mniej niż w Warszawie. Dobrze, że nie jest w Indiach. Dzwonię do Kielc i umawiam się na wizytę w Warszawie.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Kultura
Czytanie ma tylko dobre strony
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama