Muzyka rozrywkowa: Piosenka jest towarem, brakuje poezji i buntu

Tak obfitego w występy największych światowych gwiazd roku jeszcze nie było. Oglądaliśmy The Rolling Stones, Norah Jones i 50 Cent. Spadły ceny zagranicznych albumów. Ale zabrakło udanego polskiego debiutu.

Publikacja: 28.12.2007 03:22

Muzyka rozrywkowa: Piosenka jest towarem, brakuje poezji i buntu

Foto: PAP

Kiedy „Rz” zapowiadała najazd światowych gwiazd, producenci koncertów drżeli, czy Polacy będę mieli dość pieniędzy, by zobaczyć wszystkich, którzy pierwszy raz nie ominęli Polski, mimo że nie mamy autostrad, stadionów ani sal koncertowych.

Tymczasem frekwencja była wysoka jak na wyborach. Na Pearl Jam, Genesis, Red Hot Chili Peppers przyszło po 60 tys. fanów. Mniej bawiło się na The Rolling Stones i George’u Michaelu, ale bilety były droższe. Powstanie „Solidarności” uczcił rewelacyjny recital Roda Stewarta. Sopot Festival zaprosił Norah Jones, największą obecnie gwiazdę pop, która nagrała świetny album „Not Too Late”. Lubi jednak kameralne warunki, dlatego telewizyjny show zawiódł, mimo to chwała TVN za ambicje. Pierwszy raz tak licznie przyjechały do nas gwiazdy amerykańskiego rapu – 50 Cent, Wu- Tang Clan, NAS i Busta Rhymes. Zaśpiewała także czarna gwiazda Rihanna. Okrzepł Heineken Open’er z Beastie Boys i Bjork. Ale właśnie festiwale ujawniają paradoks naszego życia muzycznego – integracja z Europą grozi nam blichtrem i kopiowaniem komercyjnych wzorców. To, że po latach posuchy znaleźliśmy się w ogólnoświatowym obiegu popkultury, nie jest powodem, byśmy się ograniczali do roli konsumentów. Musimy znaleźć receptę na własne przeżywanie muzyki. Nie możemy też rezygnować z atutów, które ją wyróżniały – poezji i buntu. Niektórzy muzycy czują to, dlatego Raz Dwa Trzy nagrało nowe wersje piosenek Wojciecha Młynarskiego i sprzedało blisko sto tysięcy CD. Rea-gge’owy Habakuk zreinterpretował songi Jacka Kaczmarskiego. Stały się odtrutką na głupawe programy telewizyjne, lansujące wykonawców bez osobowości. Były też odpowiedzią na pustą elegancję telewizyjnego festiwalu tańca.

Fakt, że bierze w nim udział telewizja publiczna, nie mając jednocześnie programu lansującego wartościowe premiery – to wielki skandal. Podobnie jak to, że zrezygnowała z sopockiego Festiwalu Jedynki, oddając bez walki pole TVN i Polsatowi.

Cieszą udane próby przypomnienia dorobku naszych największych twórców, ale martwi fakt, że młodzi nie potrafią podjąć z nimi dialogu. Brakuje utalentowanych tekściarzy. Dlatego warto odnotować rozkwit literackiego talentu Kasi Nosowskiej. Rozwinęła go na solowej płycie „UniSexBlues”, barwnej także pod względem muzycznym dzięki Marcinowi Macukowi z Pogodna. Z tych samych powodów może podobać się płyta „Tak zwyczajny dzień” Karoliny Kozak – niezwykle osobista, szczera, liryczna. Nie do końca spełnił oczekiwania Tomek Makowiecki, stać go na więcej. Jedynym jasnym punktem na rockowej scenie są Muchy, jednak kilka dobrych piosenek wzorowanych na wczesnym T.Love i angielskim rocku – to za mało. Smutne, że od czasu Myslovitz, poza Pustkami, nie objawiła się rockowa gwiazda dużego formatu. Tym bardziej że Artur Rojek i koledzy zawieszają działalność. Oby, jak zapowiadają, tylko na rok.

W Sopocie Feel wylansował piosenkę „Jest już ciemno”. To świetny popowy przebój, ale chętnie kupowana płyta jest manieryczna, pozbawiona dobrego smaku. Dlatego przebojem roku są dla mnie „Koledzy” superduetu Wojciech Waglewski i Maciek Maleńczuk.

Wydarzeniem było wprowadzenie polskiej ceny na zagraniczne bestsellery. Już za 30 zł można było cieszyć się albumem objawienia roku, czyli Amy Winehouse. To dobra prognoza na 2008 r.

Koncerty Wojciecha Waglewskiego i Macieja Maleńczuka. Przebojowi „Koledzy”

„UniSexBlues” Kasi Nosowskiej. Wspaniałe teksty Nosowskieji aranżacje Marcina Macuka

Show Roda Stewarta na cześć „Solidarności”. Wielka klasa i elegancja

Telewizja Polska. Skandaliczna arogancja wobec polskiej piosenki

Grupa Kombii. Wielkie talenty w służbie komercji. Psują gust własny i fanów

Radiowa Trójka. Pozwoliła odejść Markowi Niedźwieckiemu do Radia Złote Przeboje. Strata trudna do opisania

Kiedy „Rz” zapowiadała najazd światowych gwiazd, producenci koncertów drżeli, czy Polacy będę mieli dość pieniędzy, by zobaczyć wszystkich, którzy pierwszy raz nie ominęli Polski, mimo że nie mamy autostrad, stadionów ani sal koncertowych.

Tymczasem frekwencja była wysoka jak na wyborach. Na Pearl Jam, Genesis, Red Hot Chili Peppers przyszło po 60 tys. fanów. Mniej bawiło się na The Rolling Stones i George’u Michaelu, ale bilety były droższe. Powstanie „Solidarności” uczcił rewelacyjny recital Roda Stewarta. Sopot Festival zaprosił Norah Jones, największą obecnie gwiazdę pop, która nagrała świetny album „Not Too Late”. Lubi jednak kameralne warunki, dlatego telewizyjny show zawiódł, mimo to chwała TVN za ambicje. Pierwszy raz tak licznie przyjechały do nas gwiazdy amerykańskiego rapu – 50 Cent, Wu- Tang Clan, NAS i Busta Rhymes. Zaśpiewała także czarna gwiazda Rihanna. Okrzepł Heineken Open’er z Beastie Boys i Bjork. Ale właśnie festiwale ujawniają paradoks naszego życia muzycznego – integracja z Europą grozi nam blichtrem i kopiowaniem komercyjnych wzorców. To, że po latach posuchy znaleźliśmy się w ogólnoświatowym obiegu popkultury, nie jest powodem, byśmy się ograniczali do roli konsumentów. Musimy znaleźć receptę na własne przeżywanie muzyki. Nie możemy też rezygnować z atutów, które ją wyróżniały – poezji i buntu. Niektórzy muzycy czują to, dlatego Raz Dwa Trzy nagrało nowe wersje piosenek Wojciecha Młynarskiego i sprzedało blisko sto tysięcy CD. Rea-gge’owy Habakuk zreinterpretował songi Jacka Kaczmarskiego. Stały się odtrutką na głupawe programy telewizyjne, lansujące wykonawców bez osobowości. Były też odpowiedzią na pustą elegancję telewizyjnego festiwalu tańca.

Materiał Partnera
Otwieramy się! Zobacz sztukę, która angażuje i inspiruje
Kultura
Nagroda Turnera 2024 dla Jasleen Kaur
Kultura
Startuje pierwszy festiwal seriali w Polsce
Kultura
Weekend z historią – dlaczego warto odwiedzić Muzeum Gazowni Warszawskiej?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Na co komu dzisiaj książki o Warszawie?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska