Wygląd włosów zależy od czynników genetycznych, od sposobu ich pielęgnacji oraz stanu zdrowia. Grubość włosów, kolor i gęstość są uwarunkowane genetycznie – i na to nie mamy wpływu. Ale o jakość włosów można i trzeba samemu zadbać. Włosy są narażone na działanie wielu szkodliwych czynników. Osłabiają je i uszkadzają zabiegi kosmetyczne, np. farbowanie, trwała ondulacja, suszenie, ściąganie gumką. Szkodliwy wpływ ma również przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach, promieniowanie UV, zanieczyszczenia powietrza. A zniszczone, słabe włosy wypadają. – U każdego zdrowego człowieka wypada średnio od 50 do 100 włosów dziennie. To naturalny proces – na ich miejsce rosną nowe. Gdyby nie było wymiany starych włosów na nowe, teoretycznie do starości mielibyśmy fryzurę z dzieciństwa. To jednak niemożliwe – przez tyle lat nie przetrwałby nawet najmocniejszy włos – mówi profesor Lidia Rudnicka z gabinetu „Specjaliści dermatolodzy”.
Coraz więcej osób skarży się na wypadanie włosów. Niepokoić powinno, gdy na szczotce, pod prysznicem czy na poduszce codziennie zostaje dużo włosów. Wówczas należy się udać do dermatologa. – Jeśli więcej ich wypada, niż odrasta, może dojść do przerzedzenia owłosienia lub nawet wyłysienia – dodaje prof. Rudnicka. Leczenia wymagają również włosy, które wypadają z jednej okolicy, pozostawiając łyse tzw. ognisko, gdyż takich miejsc może przybywać. Lepiej od razu skonsultować się z lekarzem, ponieważ to trudny do leczenia defekt kosmetyczny. U kobiet wypadanie włosów może być objawem niektórych chorób, m.in. zakaźnych i nowotworowych, cukrzycy, zaburzeń hormonalnych, depresji, niedoborów pokarmowych, anemii czy chorób wątroby. Stan włosów może się pogarszać powoli u osób cierpiących na choroby przewlekłe, na przykład niedoczynność lub nadczynność tarczycy. Wypadanie mogą powodować także niektóre leki przyjmowane stale przez pacjentów cierpiących na choroby przewlekłe, np. leki przeciwnowotworowe, przeciwłuszczycowe, zmniejszające krzepliwość krwi, środki przeciwwymiotne i leki hormonalne. – Częstym błędem popełnianym przez pacjentów, którzy tracą włosy, jest łykanie preparatów witaminowych, które poprawiają kondycję fryzury. Jest to konieczne i pomocne tylko wtedy, gdy przyczyną złego stanu włosów jest niedobór witamin czy mikroelementów. Ale to lekarz powinien zalecić odpowiedni środek, który wpłynie korzystnie na czuprynę – tłumaczy prof. Rudnicka.
Męski typ
Innym problemem, z którym pacjenci zwracają się do dermatologów, jest tzw. postępujące ścieńczenie włosów. Dotyczy to szczególnie łysienia androgenowego, nazywanego kiedyś łysieniem typu męskiego. – W przypadku tej przypadłości rzadko dostrzega się wypadające włosy na poduszce, ubraniu czy w wannie. Włosy nie wypadają, ale stają się tak cienkie, że są niemal niewidoczne gołym okiem. Taka osoba wydaje się zupełnie łysa. Dotyczy to znacznie częściej mężczyzn niż kobiet, choć ostatnio obserwujemy, że coraz więcej młodych kobiet choruje na łysienie androgenowe – mówi dr med. Małgorzata Olszewska, dermatolog. Częstą przyczyną postępującego ścieńczenia włosów u młodych kobiet jest zespół policystycznych jajników. – To choroba związana z nieprawidłową budową i produkcją hormonów przez jajniki. Może się objawiać zaburzeniami miesiączkowania i niepłodnością – dodaje Olszewska. Leczenie polega na wielomiesięcznym lub wieloletnim przyjmowaniu leków hormonalnych, które mogą być przyczyną problemów z włosami.
Kolejnym częstym objawem chorób włosów jest swędzenie lub pieczenie skóry głowy. – Najczęściej tym objawom towarzyszy nadmierne wypadanie włosów, na skórze nie ma żadnych zmian, które mogłyby być przyczyną tych dolegliwości. Jeśli głowa swędzi, a do tego jest łupież, najczęściej dolegliwość mija po jakimś czasie, czasem jednak białe płatki spadające z głowy mogą być objawem np. łuszczycy, łojotokowego zapalenia skóry – dodaje dr Olszewska.