Gotowanie jest z dnia na dzień coraz bardziej modne. Nie ma u nas polskiego określenia na foodies (fanów kulinariów‚ a nie tylko jedzenia jak smakosze), a termin home chef brzmi odrobinę egzotycznie.
Jednak kuchenni celebrities w rodzaju Jimiego Oliviera są równie znani co inne światowe VIP-y. Do lamusa odchodzi amatorskie pitraszenie. Dziś mało który facet wzorem mojego taty jest dumny z tego‚ że jego umiejętności kończą się na ugotowaniu jajek na twardo lub wody na herbatę. Dziś trzeba gości olśnić. Nie ukręcisz bicza z piasku, więc do sięgnięcia po kulinarne laury, oprócz dobrych składników i umiejętności, potrzeba właściwych narzędzi.
Jak amatorzy gotowania mają je wyłowić spośród oceanu gadżetów? Mam przyjemność przedstawić subiektywny niezbędnik. Tych kilkanaście sprzętów pozwoli wam, nawet na obcym gruncie lub łonie przyrody, sięgnąć po kulinarne laury.
Po pierwsze noże ostre jak brzytwa. Na pewno potrzebujemy dużego noża, może być to chef‚ dwóch obieraków: jeden prosty‚ a drugi z zagiętym jak dziób krogulca ostrzem‚ dalej nóż do chleba. Rozbudowa tego arsenału zależy od tego, co lubimy gotować. Dla mięsożerców trybownik‚ czyli krótki nóż o twardym ostrzu. Komuś, kto robi sushi, warto wymienić chefa na japońską yanagi i santoku. Amatorzy ryb powinni dołączyć do zestawu elastyczny nóż do filetowania‚ a wygodny entuzjasta pizzy‚ która używa sporo ziół wzorem Nigelli Lawson, może się zaopatrzyć w mezzalunę, czyli nóż do siekania w kształcie półksiężyca.
Jak wszędzie istnieją klasy economic i business. Zwolennicy pierwszej za umiarkowaną cenę szukają ostrza z wygodną rączką, łatwego do ostrzenia. Nasi chińscy bracia zalewają nas tanimi jak barszcz nożykami do warzyw‚ piłkami do chleba lub tasakami z miękkiej stali. Europejczykom te ostatnie kojarzą się z toporkiem do rąbania kości‚ a w lekkiej wersji jest to jeden z najwygodniejszych noży do siekania‚ miażdżenia. W drugiej klasie dominują drogie‚ zazwyczaj ręcznie kute‚ niemieckie lub japońskie katany. Takie noże to często życiowa inwestycja‚ ale poza designem trzeba przyznać, że są doskonale wyważone. Trzymając taką kosę w garści, czuje się, jakby był on naturalnym przedłużeniem ręki.