Dziś Shue ma 45 lat. Nadal jest piękną i atrakcyjną kobietą, więc o propozycje martwić się nie musi. Przeciwnie, to ona dyktuje warunki i przebiera w ofertach. Teraz najważniejsza jest dla niej rodzina. — Rozłąka z najbliższymi jest bardzo trudna — przyznaje aktorka, matka trójki dzieci, z których najmłodsze, córeczka Agnes, ma dopiero dwa lata.
— Muszę być naprawdę przekonana, że czas, który zabieram rodzinie, zostanie dobrze wykorzystany — mówi Shue. — Decydując się na udział w jakimś przedsięwzięciu, biorę pod uwagę przede wszystkim ludzi, z którymi mam grać. Na współpracę z reżyserem i partnerami, których szanuję i od których mogę się czegoś nauczyć, zawsze jestem otwarta. Elisabeth podkreśla, że uwielbia rolę matki — zarówno na ekranie, jak i w życiu prywatnym. — Stosunkowo wcześnie zaczęłam otrzymywać propozycje grania matek — komentuje aktorka. — Z zawodowego punktu widzenia bardzo mi to pomogło. Pozwoliło mi wydostać się z szufladki „dziewczyna z sąsiedztwa”.
Shue obroniła się przed etykietką nie tylko rolami matek. Ma po prostu talent, który docenili reżyserzy — sam wielki Woody Allen zaangażował ją do komedii „Przejrzeć Harry’ego” (1997). Aktorka zagrała w ponad 40 filmach.
Pochodzi z dobrej, arystokratycznej rodziny. Aktorstwo córki nie było szczytem marzeń jej rodziców, tak się jednak złożyło, że ostatecznie aż dwoje z czwórki rodzeństwa wybrało taką właśnie karierę. Brat Elisabeth — Andrew — zdobył popularność dzięki serialowi „Melrose Place”.
Z dzieciństwa Shue wyniosła nie tylko dobre wspomnienia. Mocno przeżyła rozwód rodziców, traumatycznym doświadczeniem był śmiertelny wypadek jednego z braci, który zabił się po pechowym upadku z huśtawki. Elisabeth była świadkiem tego tragicznego wydarzenia.