Zagrała w filmie o własnej rodzinie

Elisabeth Shue. Do aktorskiej pierwszej ligi awansowała przebojem w 1995 r. po niespodziewanym sukcesie „Zostawić Las Vegas” Mike’a Figgisa. Rozgrywający się w amerykańskiej stolicy hazardu dramat dwojga poharatanych przez los ludzi – prostytutki i alkoholika, który chce się zapić na śmierć (Nicolas Cage) – zachwycił krytyków, a Elisabeth Sue przyniósł nominację do Oscara

Aktualizacja: 17.04.2008 23:03 Publikacja: 17.04.2008 01:01

Zagrała w filmie o własnej rodzinie

Foto: Archiwum Tele

Dziś Shue ma 45 lat. Nadal jest piękną i atrakcyjną kobietą, więc o propozycje martwić się nie musi. Przeciwnie, to ona dyktuje warunki i przebiera w ofertach. Teraz najważniejsza jest dla niej rodzina. — Rozłąka z najbliższymi jest bardzo trudna — przyznaje aktorka, matka trójki dzieci, z których najmłodsze, córeczka Agnes, ma dopiero dwa lata.

— Muszę być naprawdę przekonana, że czas, który zabieram rodzinie, zostanie dobrze wykorzystany — mówi Shue. — Decydując się na udział w jakimś przedsięwzięciu, biorę pod uwagę przede wszystkim ludzi, z którymi mam grać. Na współpracę z reżyserem i partnerami, których szanuję i od których mogę się czegoś nauczyć, zawsze jestem otwarta. Elisabeth podkreśla, że uwielbia rolę matki — zarówno na ekranie, jak i w życiu prywatnym. — Stosunkowo wcześnie zaczęłam otrzymywać propozycje grania matek — komentuje aktorka. — Z zawodowego punktu widzenia bardzo mi to pomogło. Pozwoliło mi wydostać się z szufladki „dziewczyna z sąsiedztwa”.

Shue obroniła się przed etykietką nie tylko rolami matek. Ma po prostu talent, który docenili reżyserzy — sam wielki Woody Allen zaangażował ją do komedii „Przejrzeć Harry’ego” (1997). Aktorka zagrała w ponad 40 filmach.

Pochodzi z dobrej, arystokratycznej rodziny. Aktorstwo córki nie było szczytem marzeń jej rodziców, tak się jednak złożyło, że ostatecznie aż dwoje z czwórki rodzeństwa wybrało taką właśnie karierę. Brat Elisabeth — Andrew — zdobył popularność dzięki serialowi „Melrose Place”.

Z dzieciństwa Shue wyniosła nie tylko dobre wspomnienia. Mocno przeżyła rozwód rodziców, traumatycznym doświadczeniem był śmiertelny wypadek jednego z braci, który zabił się po pechowym upadku z huśtawki. Elisabeth była świadkiem tego tragicznego wydarzenia.

Początkowo myślała o karierze sportowej — w szkole odnosiła sukcesy jako gimnastyczka. Przyjaciele zachęcili ją, żeby spróbowała sił jako modelka. Dzięki telewizyjnym reklamówkom, m.in. Burger Kinga, poznała ją cała Ameryka. Shue zaczęła myśleć o aktorstwie. W 1984 r. wygrała casting do serialu „Call to Glory”. W tym samym roku zadebiutowała w filmie „Karate Kid” jako dziewczyna głównego bohatera granego przez Ralpha Macchio. Opowiastka o dzielnym nastolatku, który uczy się karate od starego mistrza, przyniosła popularność młodym odtwórcom głównych ról.

Mimo obiecujących aktorskich początków Elisabeth nie zrezygnowała z nauki. Rozpoczęła studia na Harvardzie na kierunku nauki polityczne. Przerwała je ze względu na kolejne filmowe propozycje, ale po latach powróciła na uczelnię i zdobyła dyplom.

W latach 80. i 90. grała sporo, m.in. w dwóch częściach „Powrotu do przyszłości”, nie były to jednak wielkie kreacje. Przełomowy okazał się film Figgisa „Zostawić Las Vegas”, w którym wystąpiła u boku Nicolasa Cage’a. Oboje otrzymali oscarowe szanse — Cage zdobył statuetkę, Shue przegrała swoją z Susan Sarandon, ale już sama nominacja była wielkim wyróżnieniem. Kariera aktorki nabrała rozpędu, zagrała m.in. w „Świętym” z Valem Kilmerem, „Palmetto” Volkera Schlöndorffa i w thrillerze s.f. „Człowiek widmo” Paula Verhoevena.

W ubiegłym roku pojawiła się w filmie „Gracie”, którego scenariusz oparty został na autentycznych wydarzeniach z życia jej rodziny, a reżyserii podjął się mąż aktorki Davis Guggenheim.

Elisabeth Sue w tym tygodniu w filmach: „Dwadzieścia dolców” (Ale kino!, piątek, godz. 20.00, środa, godz. 16.05) i „Zostawić Las Vegas” (TVP 1, niedziela, godz. 23.25)

Dziś Shue ma 45 lat. Nadal jest piękną i atrakcyjną kobietą, więc o propozycje martwić się nie musi. Przeciwnie, to ona dyktuje warunki i przebiera w ofertach. Teraz najważniejsza jest dla niej rodzina. — Rozłąka z najbliższymi jest bardzo trudna — przyznaje aktorka, matka trójki dzieci, z których najmłodsze, córeczka Agnes, ma dopiero dwa lata.

— Muszę być naprawdę przekonana, że czas, który zabieram rodzinie, zostanie dobrze wykorzystany — mówi Shue. — Decydując się na udział w jakimś przedsięwzięciu, biorę pod uwagę przede wszystkim ludzi, z którymi mam grać. Na współpracę z reżyserem i partnerami, których szanuję i od których mogę się czegoś nauczyć, zawsze jestem otwarta. Elisabeth podkreśla, że uwielbia rolę matki — zarówno na ekranie, jak i w życiu prywatnym. — Stosunkowo wcześnie zaczęłam otrzymywać propozycje grania matek — komentuje aktorka. — Z zawodowego punktu widzenia bardzo mi to pomogło. Pozwoliło mi wydostać się z szufladki „dziewczyna z sąsiedztwa”.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem