Szkolenia z jajka na twardo

Warsztaty kulinarne to dziś zajęcia popołudniowe dla dzieci, obok nauki gry w tenisa i lekcji języka angielskiego. Na kursach mali kucharze próbują chili i soku z cytryny, robią tosty i szarlotkę, ale też sushi czy meksykańskie tapas

Aktualizacja: 31.05.2008 01:14 Publikacja: 31.05.2008 01:13

Szkolenia z jajka na twardo

Foto: Rzeczpospolita

- Kto chce rozgnieść patelnią czosnek? – pyta Katia Roman prowadząca zajęcia w Little Chef. Zgłasza się nieśmiała siedmioletnia Japonka i z przejęciem miażdży ząbek na desce.

Gotowanie to dziś kolejny trening w napiętym grafiku najmłodszych. Wcale nie codzienna czynność, do której wdrażało się ich w kuchni. Jeśli mama nie gotuje w domu, bo nie ma czasu, szansę na kontakt z mąką, cukrem i patelnią dziecko ma tylko na kursie, w czasie, gdy rodzice są w pracy.

Little Chef to szkoła gotowania dla najmłodszych. Dzieci poznają tu różne przepisy, zasady pracy w kuchni oraz radość z samodzielnego przyrządzania jedzenia. Piją sok z cytryny i próbują po raz pierwszy w życiu czosnku. Te, które nie chcą w domu nic jeść, pochłaniają kilka własnoręcznie zrobionych „świnek w kocykach” (kiełbaski w cieście, na zdjęciu).

Katia Roman mówi: – U nas dzieci wszystko robią same. Odmierzają mąkę, gniotą ciasto, dosypują soli, trą ser. Dwóch rzeczy im nie wolno: używać ostrych narzędzi i dotykać piekarnika. Poza tym nasi kursanci poznają każdy etap powstawania potrawy. Uczą się pracować w grupie, sprzątać (wyrywają sobie odkurzacz!), ale przede wszystkim poznają gotowanie od podstaw. Namawiamy ich do wąchania, dotykania, pokazujemy, jak produkt zmienia formę – jak z białka robi się piana, a potem beza. Dzieci dowiadują się, jak pachnie cynamon, jak się czuje kminek między palcami, jak to jest gnieść go w moździerzu. Uczymy kuchni międzynarodowej.

Dzieci robią tzatziki, chińskie pierożki, sałatki owocowe, kopytka, fajitę z kurczakiem, pieką muffiny. Po zajęciach przygotowują stół i razem jedzą to, co zrobiły. Czasem częstują rodziców, żeby się pochwalić. – Wychodzą dumne – opowiada Roman. – To fantastyczne patrzeć, jak otwierają się na nowe smaki. Chcemy im pokazać, że jak się dobrze je, to się dobrze żyje. Żeby nie uważały chipsów i hamburgerów za dobre jedzenie.

To niejedyne warsztaty kulinarne w Warszawie. Tego typu zajęcia prowadzi także restauracja Societe czy Blue Cactus.

Cykl „Palce lizać” ma w swoim programie Ursynowskie Centrum Wspierania Rozwoju Dziecka i Rodziny Pora Dnia. Część teoretyczna obejmuje poznawanie zasad obowiązujących w kuchni, warzyw, owoców, innych produktów. Praktyczna – przygotowanie prostych dań.

W klubie Koko w Wilanowie można zapisać się na „Smako Koko”, spotkania, podczas których dzieci poznają smaki, zapachy, konsystencje i kolory jedzenia. Wszystko z użyciem ekologicznych produktów.

Na warsztaty gotowania dla dzieci według tzw. pięciu przemian można przyjść do Akademii Zdrowego Odżywiania w Powsinie.

Kurs gotowania wegetariańskiego dla całej rodziny organizował ośrodek Mama w Centrum. Warsztaty rozpoczyna miniwykład na temat komponowania posiłków, łączenia produktów, z wiadomościami o witaminach i składnikach mineralnych.

W weekend w dużych miastach można wybrać się z dzieckiem na tzw. brunch. To posiłek w formie bufetu organizowany przez hotele i restauracje, podczas którego w ramach ustalonej ceny można jeść i pić do woli. W cenie są atrakcje dla dzieci (np. malowanie buzi lub teatrzyk), osobna sala, specjalne menu i opiekunka.

Właściwie wszystko polega na tym, by trzymać pociechy jak najdalej od rodziców zmęczonych po tygodniu pracy i odprężających się w klimacie kulinarnego przepychu.

Menu dziecięce jest zwykle takie samo – pierś kurczaka z frytkami, spaghetti bolognese, pizza, paluszki rybne i naleśniki. Brakuje ufności i wiary w otwartość dzieci na smaki. Rzadko w karcie pojawia się – jak w restauracji Papaya – dziecięca wersja kurczaka w sosie teriyaki czy krewetek z makaronem soba.

W ostatnich latach kuchnia nabrała w Polsce niezwykłego znaczenia. To jedna z dziedzin, która dynamicznie się rozwija.

To, że gotowanie jest modne, to bardzo dobrze. Ale nie żadne kursy, tylko codzienne, rodzinne pichcenie buduje prawdziwe więzi. Jeśli nie przekażemy córce przepisu na ciasto babci, to odejdzie on w zapomnienie. Poza tym stół zbliża ludzi. I dobrze by to byli mama, tata i ich dzieci, a nie tylko koledzy z kursu czy hotelowej sali zabaw.

- Kto chce rozgnieść patelnią czosnek? – pyta Katia Roman prowadząca zajęcia w Little Chef. Zgłasza się nieśmiała siedmioletnia Japonka i z przejęciem miażdży ząbek na desce.

Gotowanie to dziś kolejny trening w napiętym grafiku najmłodszych. Wcale nie codzienna czynność, do której wdrażało się ich w kuchni. Jeśli mama nie gotuje w domu, bo nie ma czasu, szansę na kontakt z mąką, cukrem i patelnią dziecko ma tylko na kursie, w czasie, gdy rodzice są w pracy.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla