Bóg winorośli i wina utarł nosa ludziom małej wiary: kto nie wierzył, że w Polsce można będzie wejść do pierogarni, zamówić ruskie, a do nich dzbanek polskiego białego albo czerwonego wina – ten błądził. Sejm zliberalizował przepisy dotyczące małych winnic. Następuje nowelizacja ustaw o akcyzie oraz tzw. ustawy winiarskiej. Tym samym umożliwiona jest legalna produkcja wina w małych winnicach i legalna sprzedaż dionizjaku z takiego źródła.
Za nowelizacją było 423 posłów (na 460!).
Rzecz w tym, że nie było i nie ma lege artis zakazu produkcji i sprzedaży wina gronowego w Polsce, ale przepisy nie uwzględniały specyfiki małych winnic. Zaś dużych w Polsce nie ma i nie będzie, ponieważ dogodne do uprawy tereny występują u nas jedynie tu i ówdzie, niewielkimi skrawkami, nie są to połacie takie jak w Burgundii czy Toskanii.
Dotychczasowe przepisy nakładają na małe winnice takie same obowiązki jak na wielkich importerów wina albo wielkich producentów (pożal się Boże) win jabłkowych czy truskawkowych.
Główną barierą uniemożliwiającą małym winnicom legalną działalność jest konieczność produkcji i magazynowania wina w składzie podatkowym. Drugie ograniczenie to obowiązek posiadania przez winnice specjalnego laboratorium – może na nie sobie pozwolić wytwórnia tysięcy hektolitrów owocowych „delicji”, ale nie właściciel hektarowej winniczki!Ale wreszcie koniec z tym. W Polsce będzie tak jak w innych krajach Unii Europejskiej, w których przecież też działają – obok gigantów – małe rodzinne winniczki. Małe i średnie winiarnie, tłoczące rocznie do 1000 hektolitrów win gronowych z winogron pochodzących z własnych upraw, będą zwolnione z obowiązku uzyskania statusu składów podatkowych. I nie będą musiały posiadać własnego laboratorium.