W londyńskiej galerii sztuki Barbican stanął biały, wiktoriański domek dla lalek. W nim ustawiono porcelanowe lalki ubrane w najsłynniejsze projekty słynnego duetu Holendrów, które powstały na przestrzeni ostatnich 15 lat.
Porcelanowe lalki przypominają modelki znane z pokazów mody, które organizowali artyści. Mają makijaż, stroje i fryzury, jakie nosiły. Ekspozycję podzielono na pokoje, każdy przeznaczony na pokazanie fragmentu innej kolekcji. Stroje prezentuje około 50 lalek wykonanych ręcznie z porcelany, tak jak robiono je w XIX wieku. Lalki mają peruki z naturalnych włosów przygotowane w Chinach na wzór fryzur oryginalnych modelek. Repliki makijażu wymagały kładzenia na porcelanowe twarze kilku warstw farby.
– Pokazywanie samych ubrań jest nudne. Projekty są wtedy zbyt statyczne, jakby martwe – mówią w wywiadzie dla francuskiego tygodnika „Figaro Madame” projektanci Viktor Horsting i Rolf Snoeren. – Pomysł domku dla lalek i samych lalek pokazuje, że nasze kolekcje są ze sobą powiązane. Lalki dają też nieco surrealistyczne wrażenie.
Wykonanie każdej z kreacji dla lalek zajęło dwa razy więcej czasu niż uszycie oryginałów. Ubiory skopiowano bowiem z ogromną dbałością o szczegóły. Lalki-modelki noszą biżuterię, ubrane są we wstążki, kokardy, falbaniaste suknie balowe, kaszmir, satynę, wszystko to, co wyznacza styl holenderskich projektantów. Wśród rekwizytów znalazła się słynna suknia balowa z dużym napisem „I love you” oraz buteleczki perfum sygnowane nazwiskami kreatorów – damskie Flowerbomb i męskie Antidote. Na potrzeby wystawy stworzono ich specjalną, numerowaną edycję z podpisami Viktora Horstinga i Rolfa Snoerena.
Para projektantów nie raz już wpadała na ekscentryczne pomysły. Legendą stał się ich butik w Mediolanie przy ulicy Sant Andrea. Wszystko jest tam do góry nogami, począwszy od witryny sklepu z odwróconym napisem i drzwiami. W wystawie widać dębowy parkiet ułożony na suficie, a z podłogi wystają żyrandole. Wszystkie meble są przymocowane do sufitu. Tylko ubrania wiszą normalnie.