No właśnie. Nie tylko osobom chorym, ale również dotychczas potencjalnie zdrowym. Jest to stosunkowo łatwe wobec osób chorych, dlatego że lekarze i pielęgniarki mają z nimi częsty i bezpośredni kontakt. Poza tym ludzie chorzy są mocno zmotywowani do poprawy swego zdrowia. Ale inaczej wygląda sytuacja osób bez objawów choroby. Trudno do nich dotrzeć z informacjami o czyhających zagrożeniach. Podstawą uzyskania efektów w zakresie promocji zdrowia jest wiedza, chęć i możliwości. Niestety, realizacja zadań promocji zdrowia przekracza możliwości personelu ochrony zdrowia. Dlatego – i tu proszę o uwagę – w trosce o stan zdrowia, długość i jakość życia Polek i Polaków konieczna jest koalicja dziennikarzy i lekarzy.
[b]Dziennikarze wiele robią dla podniesienia tak zwanej kultury zdrowotnej. Ale też właśnie oni są skrzynką kontaktową, do której ludzie wrzucają niezliczone wiadomości o tym, że leczenie kosztuje dużo, za dużo jak na kieszeń wielu Polaków.[/b]
To prawda, lekarze też mają tego świadomość. A jednak przypominam kolejny raz, i będę to czynił za każdym razem, gdy nadarzy się okazja: jest pewien lek, wcale nie najgorszy, który nic nie kosztuje. To ruch. Podstawowym postępowaniem poprawiającym zdrowie, a jednocześnie najtańszym, jest aktywność fizyczna. Regularne, umiarkowane ćwiczenia fizyczne obniżają ciśnienie tętnicze, poprawiają tolerancję glukozy, zmniejszają zaburzenia lipidowe, zmniejszają masę ciała. Każde zwiększenie aktywności fizycznej daje pozytywny efekt. Rekreacyjna aktywność fizyczna poprawia wydolność fizyczną, sprawność ruchową, redukuje ryzyko choroby wieńcowej. Może to są banalne stwierdzenia, ale chyba zna je wciąż zbyt mała część populacji Polski.
[b]Wobec tego, co najlepiej robić?[/b]
Rodzaj aktywności jest dowolny, ale winny to być ćwiczenia dynamiczne. Powinny sprawiać przyjemność. Najlepiej wykonywać je przez co najmniej pół godziny dziennie, wspólnie z rodziną lub przyjaciółmi. Aktywność fizyczna jest szczególnie istotna u osób o dużej aktywności zawodowej. Stanowi ona najlepsze lekarstwo na stresy i napięcie emocjonalne, pozwala na ich rozładowanie i odreagowanie. No i jeszcze jedno, ostatnie, ale nie najmniej ważne: ruch pomaga zwalczać nadwagę. I nie chodzi tu o ładną sylwetkę, choć nikt przy zdrowych zmysłach nie lekceważy tego elementu. Ruch to wróg otyłości, zwłaszcza tej najpowszechniejszej, brzusznej. A ona prowadzi – i tu znów banały – do nadciśnienia tętniczego, nietolerancji glukozy, cukrzycy, zaburzeń lipidowych. W konsekwencji otyłości brzusznej rośnie śmiertelność i zachorowania na ChUK. Cyfry są wymowne: zmniejszenie masy ciała o 10 kilogramów u osób z otyłością zmniejsza śmiertelność ogólną o 20 proc., zgony z powodu cukrzycy o 30 proc., z powodu nowotworów o 40 proc. Więc chyba warto najpierw wysłuchać banalnych stwierdzeń lekarza, a potem samemu trochę się postarać.
[i]rozmawiał Krzysztof Kowalski[/i]