Marzenia o knajpie od kuchni

Każdy ma swoje prywatne menu na sprzedaż. Specialites de la maison, którym nigdy nie dorównają żadne, niby takie same, dania w restauracji. Wtedy przychodzi na myśl, że najlepiej otworzyć własny lokal. Ale niektórzy nas straszą...

Publikacja: 15.11.2008 00:47

Marzenia o knajpie od kuchni

Foto: Corbis

Spotykamy się czasem‚ znajomi z różnych branż‚ przy stole. Nie są to wielkie przyjęcia‚ jakie wydawało się‚ gdy człowiek był młodszy‚ miał więcej siły i czasu. Osiem osób to optymalna liczba – przygotowanie nawet bardziej skomplikowanych dań nie wymaga wówczas dyplomu z logistyki‚ kuchnia wygląda w miarę normalnie‚ rozmowy zaś nad talerzem prowadzone są bez przekrzykiwania.

Z wiekiem nie tracimy ochoty na poznawanie nowych smaków – degustowanie nieznanych potraw ciągle sprawia nam przyjemność. Najczęściej stawiamy na proste jedzenie‚ typowe dla jakiegoś kraju czy regionu. Zapamiętane z podróży, podpatrzone w tawernie, lokalnej kuchni, polecone przez innych poszukiwaczy.

[srodtytul]Świat się zmienia [/srodtytul]

Doświadczenie nauczyło mnie‚ by omijać szerokim łukiem restauracje‚ przed którymi na ulicy stoi para naganiaczy‚ a menu w co najmniej czterech językach jest dłuższe od ramienia. Lubię lokale proste‚ z ceratą na stołach i oleodrukiem na ścianie. Kiedyś w Wenecji trafiliśmy do takiej właśnie restauracyjki. Nazywała się Degli Artisti‚ i słusznie‚ bo kucharz był artystą bez dwóch zdań. Młodemu kelnerowi pomagała jeszcze młodsza siostra‚ mówili wyłącznie dialektem‚ ale jakoś udało nam się dogadać. Dostaliśmy lokalne prosecco w majolikowym dzbanku‚ ciepłą focaccię i oliwę jako zakąskę‚ głównym zaś daniem były małe ośmiorniczki duszone razem z kawałkami selera naciowego i fenkułu w delikatnie smakującej octem zalewie. Piękna pogoda i niebo w gębie. Rok później pobiegliśmy do niej już pierwszego wieczoru‚ by wyjść czym prędzej. Obrusy‚ nowe krzesła‚ świecący gondolier na każdym stoliku. Wino tylko w butelkach‚ zamiast ośmiorniczek wielka kałamarnica‚ a siostra kelnera chyba w szkole.

Znajomi potwierdzają, że im też przydarzyły się takie rozczarowania. Rozmawiamy, jedząc dania‚ które naśladują te wybrane‚ smakujące wprost niezwykle – tam‚ nie tu. Jemy‚ chwalimy‚ popijamy‚ gadamy. Jesteśmy dumni, że sami też potrafimy zrobić coś świetnego. Magda najlepiej robi kaczkę‚ Monika jest specjalistką od sałat‚ Marian zna się na rybach‚ Bożena podaje doskonałe przystawki. Każdy coś potrafi.

[srodtytul]Biznes towarzyski[/srodtytul]

I wtedy zwykle pojawia się w rozmowie plan otwarcia małej restauracji‚ tawerny‚ oberży‚ knajpy. Najlepiej wspólnej‚ by wszyscy mogli się nacieszyć. Miejsce – do ustalenia. Kuchnia – dobra‚ najlepsza.

Dwa lata temu pojawiła się nawet propozycja prawie nie do odrzucenia: restauracja w marinie jachtowej na jednej z Wysp Kanaryjskich. 100 tysięcy odstępnego (w euro)‚ ruch cały rok‚ do objęcia niemal z dnia na dzień. Brzmiało pięknie‚ ale zdjęcia ujawniły nieciekawą ruderę na ostrym zakręcie. Widok na morze przysłaniany samochodami. Odrzuciliśmy propozycję.

[srodtytul]Kolczyk w uchu i baranie jądra[/srodtytul]

I jeśli jeszcze czasem bawiłem się pomysłem restauracji‚ gdzie mógłbym serwować to, co lubię tym, których lubię‚ ochota przeszła mi po lekturze wspomnień Anthony’ego Bourdaina. Znają go miłośnicy kulinarnych programów w telewizji. Muskularny Amerykanin z przystojną gębą‚ kędzierzawymi lokami i kolczykiem w uchu. Wozi się po świecie i zagląda do garów. Próbuje smakołyków‚ ale nie odmawia świństw. Miał już na talerzu baranie jądra‚ jajka mrówek‚ oczy foki‚ kobrę‚ sfermentowane mięso rekina.

Producenci mają z nim utrapienie‚ bo klnie na żywo‚ nie ukrywa swych opinii o „prących na szkło” kolegach z branży ani nie kryje nałogów. Dziś już tylko pije‚ wcześniej palił i brał wszystko, co się dało. Jest świetnym kucharzem‚ potwierdzają to wszyscy‚ lubi swoją robotę‚ ale przepustką do międzynarodowej sławy stała się jego plotkarska autobiografia „Kitchen confidential”‚ u nas opublikowana pod przewrotnym tytułem „Kill grill”. Książka jest przetłumaczona z polotem i poczuciem humoru.

Bourdain opisuje w niej restaurację od kuchni. Jak‚ co‚ kto‚ z kim i za ile. Właściwie po tej lekturze chce się unikać odwiedzin w knajpach poniżej czterech gwiazdek‚ chochli czy kucharskich czepców‚ które wyznaczają „skalę jakości” w renomowanych przewodnikach. Autor nie gwarantuje‚ że w tych najlepszych też nie trafią się szaleńcy z nożem i patelnią‚ ale przynajmniej będzie tam czyściej i wiktuały będą świeże. Zresztą bez nawiedzonych wariatów nie ma co marzyć o gwiazdkach u Michelina.

Prowadzenie knajpy to robota nie dla mięczaków. Nawet człowiek jako tako obeznany z branżą nie zdaje sobie sprawy‚ na czym naprawdę polega ta praca: to ostry dyżur połączony z ciężką fizyczną harówą. Komputer w głowie pracuje na granicy wytrzymałości zwojów: trzeba liczyć‚ podejmować decyzje‚ ustalać zadania i błyskawicznie je zmieniać‚ łagodzić spory i wściekle ryczeć. Dzienny obrót – kilkanaście‚ kilkadziesiąt tysięcy. Można stracić lub zarobić. Zimna gruzińska wódka na zakończenie 18-godzinnego dnia pracy jest odpowiednikiem ziołowej herbatki zwykłych śmiertelników.

Nie‚ nie dam się już namówić na prowadzenie kameralnej restauracyjki z przyjaciółmi. Zresztą zadzwoniła właśnie znajoma, zapraszając na kolację w starym gronie. Opowiem im o książce.

Spotykamy się czasem‚ znajomi z różnych branż‚ przy stole. Nie są to wielkie przyjęcia‚ jakie wydawało się‚ gdy człowiek był młodszy‚ miał więcej siły i czasu. Osiem osób to optymalna liczba – przygotowanie nawet bardziej skomplikowanych dań nie wymaga wówczas dyplomu z logistyki‚ kuchnia wygląda w miarę normalnie‚ rozmowy zaś nad talerzem prowadzone są bez przekrzykiwania.

Z wiekiem nie tracimy ochoty na poznawanie nowych smaków – degustowanie nieznanych potraw ciągle sprawia nam przyjemność. Najczęściej stawiamy na proste jedzenie‚ typowe dla jakiegoś kraju czy regionu. Zapamiętane z podróży, podpatrzone w tawernie, lokalnej kuchni, polecone przez innych poszukiwaczy.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla