Garść soli na dachu świata

Podróżnicy kochają Tybet i opowiadają sobie dowcip: czy jest coś gorszego niż herbata z masłem z mleka jaka? Tak, zimna herbata z masłem z mleka jaka

Publikacja: 11.12.2008 04:41

Tybetanka

Tybetanka

Foto: AFP

Red

Lhasa (stolica Tybetu) jest jak jedna wielka świątynia pełna mnichów i wiernych. Tego wrażenia nie zniszczyły ani wcześniejszy chiński najazd‚ ani obecne wbudowanie w tybetańską architekturę obrzydliwych‚ rewolucyjnych pomników‚ wstrętnych‚ klockowatych budynków. Ani wybetonowany‚ ogromny plac przed Pałacem Potala czy ogrodzenie murem jezior i gór. Tybetańczycy zdają się nie widzieć wesołego miasteczka obok świątyni‚ budek z plastikową tandetą przy ścieżkach modlitewnych ani chińskich policjantów kręcących się wokół.

Siła tego miejsca polega na spokoju i niezachwianej pewności oraz religijności Tybetańczyków‚ którzy zdają się nie spoglądać poza horyzont własnej codzienności. Duch tej religii jest wszędzie. Tybet dla przybysza jest jak jedna wielka świątynia... co nie znaczy‚ że nie można się tu oddać przyziemnym przyjemnościom. Żeby poznać to prawdziwe‚ codzienne‚ tybetańskie życie – trzeba się wkraść do któregoś z domostw.

[srodtytul]Gość w dom za dnia[/srodtytul]

Nie ma większego zaszczytu dla turysty niż być uczestnikiem uczty rodzinnej w tybetańskim domu. I nie ma lepszej gościny w Tybecie niż ta przy tutejszym stole w tutejszym domu.Wizyta z pewnością nastąpi za dnia. Według Tybetańczyków zaproszenie pierwszy raz do siebie po zmroku jest nie na miejscu. Trzeba iść. Po to, by zobaczyć kamienicę‚ w której na klatce schodowej są krany z zimną wodą‚ a za zasłonką toalety – wspólne oczywiście‚ bo tu żyje się razem. A mieszkania jak wszędzie – pokoje i kuchnia‚ szafa i telewizor‚ kanapa. Tyle że w każdym mieszkaniu jedno pomieszczenie przeznaczone jest na świątynię z podobiznami bóstw‚ zdjęciami‚ kwiatami... Na gościa będzie czekał nakryty stół i przygotowane specjalnie na tę okazję: czang (alkohol z owsa) i jaktee (czarna herbata z jaczym masłem i solą). A za chwilę przyjdą wszyscy sąsiedzi zobaczyć przybysza‚ poklepać po głowie i zapytać‚ jak tam jest. Za tym murem. Potem zaś zacznie się biesiada.Tybetańczycy żywią się prosto. Jedzenie nie jest wymyślne‚ ale za to pożywne. Ze względu na wysokość i ostry klimat Tybetu leżącego na dachu świata potrawy zawierają dużo soli, są raczej tłuste i zawsze gotowane w domach. To, co jedzą, można kupić za bezcen w jednym z licznych sklepików‚ a najlepiej od kramarza.

[srodtytul]Jak jedzą jaka[/srodtytul]

Najpopularniejsze mięso jacze‚ suszone‚ gotowane‚ pieczone‚ wędzone‚ pierożki z warzywami i jego kawałkami – tu spożywane z lubością, jest już nieco oryginalne dla białego żołądka. Podobnie specjalnie wędzony ser jaczy, twardy jak kamień i śmierdzący jak najstraszliwszy pleśniak szwajcarski. Spożywa się go w postaci długich patyków. Jacze masło jest okropnie słone. Jacze mleko – straszliwie tłuste. Dla odważnych.Jedzący Tybetańczyk nie zadziwi nas egzotyką obyczaju. Nie je pałeczkami jak Chińczyk ani rękoma jak Nepalczyk. Tylko sztućcami‚ z talerzy‚ przy stole‚ siedząc na krześle. Rodzinnie. Śniadania‚ obiady i kolacje skupiają wszystkich członków rodzin‚ czasem też krewnych czy sąsiadów. Nie ma tu podziału na gotujące kobiety i spożywających mężczyzn. Czasem to oni są lepszymi kucharzami.

[srodtytul]Pierożki momo[/srodtytul]

Typowym napojem podawanym zawsze i wszędzie jest czarna herbata z dodatkiem jaczego masła i soli. Poza tym popularnym napojem są woda, mleko i jogurt (zwłaszcza w górach). Podstawowym pieczywem jest to przygotowane z prażonego jęczmienia z otrębami i przyprawami. Ale nie brak tu też warzyw i potraw z ciasta (pierożki momo) i słodyczy. Owoce Europejczyka nie zaskoczą, gdyż w większości są podobne.

Kobiety mają swój narodowy‚ ludowy strój. Kroju ani kolorów nie zmieniają przez całe życie. Mężczyźni podobnie. Ubiór ma być praktyczny‚ mocny‚ ciepły‚ bo klimat i warunki życia są ciężkie. Wyrabiają go sami i sprzedają między sobą lub z małych kramików na wiejskich lub miejskich bazarach. Ale garnki‚ w których gotują, to po prostu garnki‚ mydło, którym się myją, to mydło. Pasta do zębów i szczoteczka nie są opatrzone żadnym znanym znakiem firmowym. Wszystko co kupowane jest produkcji chińskiej albo Tybetańczyk wyrabia to sam.

[srodtytul]Supermarkety dla turystów[/srodtytul]

Rodowity Tybetańczyk nie zrozumie zachodniej kultury życia polegającej na nadmiernej konsumpcji. On kupuje, by przeżyć. W Lhasie jest kilka supermarketów w nowszej (chińskiej) części miasta. Ich wystrój jest skromny i brzydki‚ ale kupić można wszystko – jajka‚ nabiał‚ mięso‚ warzywa i owoce. Europejski poziom tej żywności Tybetańczycy zawdzięczają chińskiemu patronatowi. I to właśnie Chińczycy (i turyści) są klientami takich przybytków. Mieszkańcy Tybetu są pilnie strzeżeni przez Chiny. Trudno tu wjechać obcokrajowcowi‚ wyjazd tubylca graniczy z cudem.

Na handlowym szlaku stolicy są jeszcze bazary i restauracyjki oraz budki z jedzeniem – pierożkami‚ ryżem z mięsem i zupami. Dużych domów towarowych z ubraniami i sprzętem gospodarstwa domowego nie ma. Te rzeczy kupić można w małych‚ paskudnych budkach chińskich. W innych miejscowościach są dobrze zaopatrzone sklepy spożywcze i takie, gdzie można dostać szwarc‚ mydło i powidło, tylko podstawowe produkty. Wsie nie mają nawet tego.

Poziom zamożności Tybetańczyków w Lhasie jest niski. To skutek polityki państwowej‚ która nie pozwala im wykonywać innych prac, jak tylko te mało znaczące‚ więc mało płatne. Poza tym Tybetańczycy są bardzo wierzący‚ spędzają na modlitwie sporą część dnia i sporo dni w tygodniu. Priorytety tego narodu nie opierają się na konsumpcji. Nie przykładają wagi do drobiazgów – tak ważnych w Europie. Są na to zbyt religijni.

A ich życie to walka z wysokością‚ ostrym klimatem‚ odosobnieniem geograficznym i politycznym ostracyzmem.

Może dzięki temu wiedzą, co jest najważniejsze.

Lhasa (stolica Tybetu) jest jak jedna wielka świątynia pełna mnichów i wiernych. Tego wrażenia nie zniszczyły ani wcześniejszy chiński najazd‚ ani obecne wbudowanie w tybetańską architekturę obrzydliwych‚ rewolucyjnych pomników‚ wstrętnych‚ klockowatych budynków. Ani wybetonowany‚ ogromny plac przed Pałacem Potala czy ogrodzenie murem jezior i gór. Tybetańczycy zdają się nie widzieć wesołego miasteczka obok świątyni‚ budek z plastikową tandetą przy ścieżkach modlitewnych ani chińskich policjantów kręcących się wokół.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali