To raczej jedyne miejsce na świecie, gdzie nawet zagorzały greenpeace’owiec nie powinien poczuć wyrzutów sumienia.
[srodtytul]Goście nie z przypadku[/srodtytul]
W Rejkiawiku w restauracji Prír Frakkar (Trzy Fraki), najbardziej liczącej się wśród oferujących dania z ryb i owoców morza, w karcie jest również jedna potrawa mięsna.
Prír Frakkar należy do uznanego tradycjonalisty wśród najlepszych kuchmistrzów wyspy – Úlfara Eysteinsona. Jego lokal znajduje się blisko centrum, ale prowadzi do niego dość stroma droga. Poza znawcami rzadko zagląda tu gość z przypadku. Najczęściej musi się obejść smakiem, ponieważ 42 miejsca – pomimo sławetnych konsekwencji obecnego kryzysu na wyspie – są z reguły zajęte. Pomieszczenie jest małe, a krzesła najmniej wygodne, jakie można sobie w takim miejscu wyobrazić.
Úlfar Eysteinson wie jednak, że Islandczycy cenią sobie popularne również w Polsce powiedzenie: przez żołądek do serca. W jego restauracji produkty są najwyższej jakości. Wszyscy, którzy mają ochotę na owoce morza – garnele czy muszle – dostaną na talerzu zawsze najświeższe. Jednak ponad wszystko liczy się tu ryba.