– Zaczyna się kryzys? To czekają nas żniwa. Będzie bal na „Titanicu”. Ludzie chcą zapomnieć o kłopotach. Chcą się bawić – powiedział jeden z najważniejszych producentów koncertowych w Polsce pod koniec 2008 roku. I miał rację.
Największym wydarzeniem będzie show Madonny na warszawskim Bemowie. Batalia o przyjazd królowej popu toczyła się od wielu lat, ale nasz rynek miał dla niej drugorzędne znaczenie. Dopiero gorsza sprzedaż ostatniej płyty sprawiła, że przedłużając tournée, zainteresowała się Polską. Da na pewno rewelacyjny show, a może też liczyć na skandal, który tym razem wykreowała bezwiednie.
Przyjeżdża bowiem 15 sierpnia, w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, co przez niektórych odczytywane jest jako prowokacja. Moim skromnym zdaniem amerykańska gwiazda kompletnie się nie orientuje w kalendarzu liturgicznym, zaś pseudonim Madonna oraz fakt, że jej obecny młody kochanek nazywa się Jesus, są na tym tle popkulturowym kuriozum.
[srodtytul]Brutalna bitwa o Radiohead[/srodtytul]
Kolejnym gigantem, który zawita do Polski, jest U2. Zaproszeniu Bono i kolegów towarzyszyło pod koniec zeszłego roku spore napięcie. Irlandczycy mają w pamięci niezapomniany chorzowski koncert z 2005 r., kiedy polska widownia przybrała biało-czerwone barwy podczas „New Year’s Day”. Dlatego brali pod uwagę tylko występ na Stadionie Narodowym. Tymczasem idzie on do remontu w związku z Euro 2012.