Romantyk grający jak jazzman

Radu Lupu potwierdził w piątek, że jest pianistą niekonwencjonalnym i z pewnością wybitnym.

Publikacja: 04.05.2009 13:44

Radu Lupu nie ma w sobie nic z dzisiejszych gwiazd muzyki

Radu Lupu nie ma w sobie nic z dzisiejszych gwiazd muzyki

Foto: Materiały Promocyjne

Całe lata musieliśmy czekać na jego przyjazd. I kiedy w piątkowy wieczór Radu Lupu zagrał wreszcie w zajętej do ostatniego miejsca sali Filharmonii Narodowej, podbił serca publiczności.

64-letni artysta rumuński ma za sobą kilka dekad występów na najważniejszych estradach świata, ale nie dba o sławę. Korpulentny, niezbyt wysoki, z długą siwą brodą nie przypomina też współczesnego gwiazdora.

Kiedy oparty wygodnie o krzesło (Radu Lupu nie używa standardowych stołków dla pianistów) zaczął grać koncert Schumanna, wyglądał jak stary Brahms, który sięgnął po ten utwór, by powspominać jego pierwszą wykonawczynię – Klarę Schumann. Brahms ją kochał, ale zdecydował się stłumić w sobie to uczucie ze względu na jej męża.

Lupu potraktował ten romantyczny koncert inaczej niż inni – bez rozmachu i efektownej wirtuozerii. To była interpretacja kameralna, wręcz domowa, właśnie jak wspomnienie dawnej miłości. Ale też konsekwentna i klarowna, ze znakomicie wyważoną dynamiką brzmień i potoczystą narracją.

Sprawił, co prawda, Radu Lupu nieco kłopotu Antoniemu Witowi, który woli odnajdywać w romantyzmie patos i siłę, ale dyrygent szybko dostosował się z orkiestrą do koncepcji solisty.

Później był zaś III koncert Beethovena, zagrany z pięknym wyczuciem formy, naturalnie i – znów – bez chęci zdobycia uznania publiczności wirtuozowskimi sztuczkami. Na estradzie Radu Lupu przypomina wytrawnego jazzmana. Gra jakby od niechcenia, ale spod jego palców wychodzi szlachetna muzyka. Poszczególne nuty łączą się w konsekwentną całość, a w całym utworze nie ma miejsc bez znaczenia.

Umiejętność tak szlachetnego muzykowania cechuje najlepszych artystów. Radu Lupu bez wątpienia do nich należy.

Całe lata musieliśmy czekać na jego przyjazd. I kiedy w piątkowy wieczór Radu Lupu zagrał wreszcie w zajętej do ostatniego miejsca sali Filharmonii Narodowej, podbił serca publiczności.

64-letni artysta rumuński ma za sobą kilka dekad występów na najważniejszych estradach świata, ale nie dba o sławę. Korpulentny, niezbyt wysoki, z długą siwą brodą nie przypomina też współczesnego gwiazdora.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla