Za wizytę u specjalisty 150 zł, 200 zł za kontrolę u profesora, 60 zł za „zwykłego” lekarza – to wypis z cennika przeciętnej prywatnej przychodni medycznej. Owszem, można wybrać się do placówki państwowej, ale to wymaga anielskiej cierpliwości, bo na wizytę można czekać nawet dwa miesiące.
Nic dziwnego, że wiele osób stawia na leczenie we własnym zakresie. Polacy są zresztą znanymi lekomanami. Firma IMS monitorująca rynek farmaceutyczny podaje, że znajdujemy się w ścisłej europejskiej czołówce, wyprzedzamy pod tym względem nawet Niemców i Francuzów. Nasi rodacy nie wyobrażają sobie życia bez tabletki przeciwbólowej. Bo skoro Goździkowej pomogło, to może i nam pomoże?
Według TNS OBÓR 90% Polaków w razie przeziębienia sięga po dostępne bez recepty farmaceutyki. Trzy czwarte badanych w ten sposób walczy z kaszlem, a 43% – z katarem. Według amerykańskiego California Poison Control System tabletek oraz syropów na przeziębienie i kaszel nadużywają nawet dziewięcioletnie dzieci.
Jednak największy pęd do samoleczenia przejawiają osoby starsze i w średnim wieku. W razie jakichkolwiek problemów zdrowotnych, bez konsultacji z lekarzem, biegną do apteki. Często farmaceutę traktują jak osobę, która w dwie minuty i do tego za darmo wskaże odpowiednie metody walki z dolegliwościami.
Nic dziwnego, że na świecie, także w Polsce, rynek leków OTC (czyli sprzedawanych bez recepty) dynamicznie się rozwija. U nas co roku rośnie on o blisko 10%. Podobna tendencja dotyczy powstawania nowych aptek.