[b]Rz: Po szkole obóz edukacyjny zamiast tradycyjnych, wolnych od nauki wakacji. To dobry pomysł?[/b]
[b]dr Aleksandra Piotrowska: [/b]Wbrew pozorom nie jest taki zły. Nie potępiam go choćby dlatego, że polskie dwa i pół miesiąca wakacji to o wiele za dużo, to wręcz absurd. Nie znam kraju, w którym wakacje byłyby tak długie. Na przykład modele niemiecki czy skandynawski zakładają tygodniowy lub dwutygodniowy wypoczynek po każdych sześciu lub ośmiu tygodniach intensywnej nauki. To rozwiązanie dużo lepsze od naszego, bo dzieciom nie potrzeba bardzo długich wakacji, by nabrać sił do kontynuowania nauki. Dając im dziesięć tygodni wolnego, zaczynamy w pewnym momencie marnować czas, kiedy najlepiej chłoną wiedzę.
[b]Wielu rzeczy dzieci uczą się poza szkolnymi murami, w domu.[/b]
Jednak, zwłaszcza te młodsze, muszą mieć wtedy zagospodarowany czas. Same całych dni w domu nie powinny spędzać, a niewielu pracujących rodziców może sobie pozwolić na dwa miesiące urlopu. Nie dziwię się więc, że dobrze zorganizowane kolonie edukacyjne mogą się jawić rodzicom jako atrakcyjna propozycja dająca szansę, że dziecko będzie pod dobrą opieką, a jego wolny czas zostanie wykorzystany sensownie.
[b]Podobne poczucie można mieć, wysyłając dzieci na tradycyjne kolonie bądź tematyczne, ale związane np. ze sportem.[/b]