Reklama
Rozwiń

Leczniczy okład z wielbłąda

Chodziły w nich Lauren Bacall i Katharine Hepburn. Po 40 latach wracają klasyczne, kremowe kamele

Publikacja: 26.11.2009 00:52

Leczniczy okład z wielbłąda

Foto: Rzeczpospolita

We wczesnych latach 60. mój tata dostał w paczce z Anglii od dawnego kolegi z wojska kupon wielbłądziej wełny na płaszcz. W czasach gomułkowskiej biedy i solidnych zim był to prezent tak cenny, że rodzice postanowili nie zużywać go od razu, tylko zostawić, jak się wtedy mówiło, na lepsze czasy. Bo takowe, w co tata nie wątpił, miały nadejść. A wiadomo, że nie ma nic cieplejszego i bardziej eleganckiego niż wielbłądzia wełna.

I tak latami odkładało się uszycie tego palta, chyba nawet o nim trochę zapomniano. Aż się stało to, co się stać musiało. Sprawą zajęły się mole. Przy przeprowadzce, gdy mama wyjęła z szafy paczkę owiniętą grubym papierem, wysypała się z niej kupka żółtawych kłaczków. Rodzina wydała unisono krzyk rozpaczy. Tata już do końca życia przechodził w ciężkim paltocie z samodziału, któremu nasz domowy krawiec męski pan Bielawski nadał swój ulubiony krój z mocno wyrobionymi piersiami.

W czasach, kiedy ojciec dostał swój kupon, a u nas szczytem elegancji był ortalion, bogate Amerykanki otulały się wielbłądzimi płaszczami na pokładach luksusowych statków pasażerskich. Lauren Bacall, Katharine Hepburn, Jackie Kennedy... Potem kamele stały się uniformem pracujących kobiet i mężczyzn „na stanowiskach”. Ludzi, którzy ponad modą stawiają wygodę i lekkość.

[srodtytul]Defekty i uroda[/srodtytul]

40 lat minęło, a płaszcz z wielbłądziej wełny, ciepły, przewiewny nic nie stracił na atrakcyjności. Dziś oczywiście nikt nie zawraca sobie głowy szyciem. Kobiety i mężczyźni na stanowiskach chcą być modnie ubrani, a nie mieć palto na lata.

Przeglądając kolekcje zimowe, znalazłam przepiękne kamelowe płaszcze różnych fasonów u Marni, Max Mary, Michaela Korsa, Chloe.

Męskie są do nabycia w solidnej, klasycznej amerykańskiej firmie Brooks Brothers (na stronie – od 998 USD). Budrysówki, dyplomatki, dwurzędowe, co kto chce. Używane znajdziemy w dużej podaży na Allegro oraz eBayu. Ale jeśli ktoś ma niezjedzony przez mole płaszcz z dawnych czasów, to jest znowu modny. Moda vintage przywróciła wartość klasyce. Zniszczenie przestało być defektem, stało się częścią urody. Płaszcz nawet powinien być lekko przetarty na rękawach i na połach. Dopiero wtedy jedwabisty, długi włos w kolorze złotawego beżu nabiera charakteru. Guziki najlepiej z kości, z rogu, wykończenia skórzane. Podszewka jedwabna.

Wielbłądy strzyże się raz do roku lub zbiera kłaczki wełny, które zostawiają liniejąc. Najlepszą wełnę, o średnicy 18 mikronów (włos ma 200) uzyskuje się ze zwierząt rocznych. Medycyna ludowa od dawna przypisywała jej lecznicze właściwości. Zawarta w niej lanolina najlepiej wchłania się przez ciało właśnie w temperaturze ok. 37 stopni.

[srodtytul]Na korzonki i artretyzm[/srodtytul]

Dzięki lanolinie wielbłądzia wełna nie powoduje alergii, nie elektryzuje się, jest odporna na brud i higroskopijna. Nomadzi w Kazachstanie i Azji Środkowej zalecali okładanie się nią przy bólach korzonków, artretyzmie i reumatyzmie. Z tych zalet wełny kamelowej korzystają także producenci pantofli rannych, pledów i pościeli. Zapewne odebrali państwo telefony od firmy zapraszającej na pokaz kołder...

Przy postępie technologii tekstylnej okazało się także, że dobry efekt daje łączenie przędzy wielbłądziej z kaszmirem, alpaką (przędzą z lamy), dodawanie dla wzmocnienia niewielkiej ilości poliestru. W ten sposób powstają cudowne płaszcze z lekko lśniącym poszyciem. Połysk daje kaszmir lub wełna z wielbłąda.

Obłożenie się wełnianym płaszczem w zimie jest nieocenione dla zdrowia i urody. Jednak rzeczywistość nie ma litości. Okrycie, które zapisało się w historii literatury, z kategorii niezbędnych przechodzi do grupy luksusów. Staje się czymś takim, jak pierścionek z brylantem. Chciałoby się je mieć, ale można się obejść.

Zastępują je kurtki puchowe, które molom nie smakują (ale może zmutują się tak, że zeżrą i to).

W płaszczu chodzi się raczej do teatru i „na wyjście”. Ale eleganccy starsi panowie we Włoszech na ranne cappuccino wychodzą w swoich beżowych kamelach. Czy stanowią relikt odchodzącej epoki?

We wczesnych latach 60. mój tata dostał w paczce z Anglii od dawnego kolegi z wojska kupon wielbłądziej wełny na płaszcz. W czasach gomułkowskiej biedy i solidnych zim był to prezent tak cenny, że rodzice postanowili nie zużywać go od razu, tylko zostawić, jak się wtedy mówiło, na lepsze czasy. Bo takowe, w co tata nie wątpił, miały nadejść. A wiadomo, że nie ma nic cieplejszego i bardziej eleganckiego niż wielbłądzia wełna.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem