Problem obuwia w lecie traci ważność. Sandały, klapki, trampki wystarczą, po co więcej? Jednak są pasjonaci, dla których, nieważne – zima czy lato, buty pozostają tematem numer jeden. Dla nich są wyrazem zainteresowań estetycznych, symbolem jakości życia. Czy mamy już do czynienia z fetyszyzmem?
W ostatnich latach punkt ciężkości mody przesunął się z ubrania w stronę dodatków. Winne jest zniechęcenie do fast fashion, która wymusza ciągłą zmianę, lansuje rzeczy niepraktyczne. Ludzie młodzi wolą nosić dżinsy i mieć problem z głowy.
Kobiety 40-, 50-letnie mają więcej ograniczeń: nie włożą mini czy przezroczystej tuniki. A modne buty – tak. Te, podobnie jak torba czy biżuteria, ustawiają sylwetkę, definiują status właściciela. Kobiety przyznają się, że mają ich dużo, nawet kilkadziesiąt par. Zresztą ilekolwiek by ich miały, zawsze chętnie kupią nowe.
[srodtytul]Doktorat dla szewca [/srodtytul]
Wagę tematu wyrażają szewcy celebryci. Manolo Blahnik, Christian Louboutin, Jimmy Choo, Nicolas Kirkwood stali się bohaterami pop kultury. Kariera pierwszego rozpoczęła się w serialu "Seks w wielkim mieście", teraz posiada on dwa doktoraty honoris causa i tytuł lordowski. Bez szpilek z czerwoną podeszwą drugiego z kolei nie może pokazać się żadna szanująca się uczestniczka "Tańca z gwiazdami". Ostatnio pojawiła się nowa postać – Tabitha Simmons, Angielka z Nowego Jorku. Jej piękne sandałki kosztują 900 dolarów.