Delegacje z 88 krajów będą do piątku spierać się w Agadirze (Maroko), czy i jak można albo trzeba zmienić zakaz polowań na wieloryby obowiązujący od 1986 r. Zdaniem Wendy Elliott z organizacji WWF International, to bardzo ważne posiedzenie, bo ma okazję przełamać impas polityczny nękający tę organizacją od dziesięcioleci.
Według ekspertów, moratorium okazało się pożyteczne, bo pozwoliło uratować od wybicia sześć gatunków wielorybów, na które polowano przemysłowo przez półtora wieku. Liczba zabitych ssaków zmalała z 70 tys. w 1960 do niecałych 2 tys. obecnie.
Moratorium nie było jednak idealnym rozwiązaniem, bo pozwoliło kontynuować polowania Japonii, Norwegii i Islandii, z różnych powodów, wbrew międzynarodowej opinii. Japonia twierdzi, że robi to dla celów naukowych, podczas gdy mięso wielorybów trafia do luksusowych sklepów. W 2008/9 r. upolowała 1004 wieloryby. Oba kraje europejskie twierdzą, że ssakom tym nie grozi zagłada, polowania na nie są uprawnioną działalnością gospodarczą i odmówiły po prostu przestrzegania zakazu. Norwegia odłowiła 539 tych ssaków, Islandia 38.
IWC pozwala ponadto rdzennym mieszkańcom Kamczatki, Alaski, wysp St. Vincent i Grenadines polować na wieloryby na ich utrzymanie w ramach ustalonych limitów.
IWC stara się od dawna sprowadzić całą trójkę do wspólnego grona. Jej obecna propozycja zakłada ustalenie limitów połowowych podlegających międzynarodowej kontroli i następnie obniżeniu. Zwolennicy takiego rozwiązania twierdzą, że byłoby bardziej honorowe i bardziej przejrzyste od obecnego. Przeciwnicy ripostują, że uprawomocni masakrę tysięcy wielorybów i może skusić inne kraje do wznowienia polowań na nie.