— W rezultacie stałem się mordercą, a morderca to mniej niż ktoś — dodał. Chapman, który teraz ma 55 lat, zastrzelił Johna Lennona 8 grudnia 1980 r. o godz. 23 przed luksusowym nowojorskim apartamentowcem Dakota na Manhattan’s Upper West Side, gdzie muzyk mieszkał. Kilka godzin wcześniej, nim oddał cztery strzały w plecy Lennona, poprosił go o autograf.
Lennon został natychmiast przewieziony do St Luke’s Roosevelt Hospital Center, ale na pomoc było za późno. Świadkiem morderstwa była Yoko Ono, żona Beatlesa. Przez wiele lat milczała o tamtych wydarzeniach. Dopiero w 2007 r. wyjawiła, jakie były ostatnie słowa Lennona.
— Spytałam, czy przed powrotem do domu zjemy obiad — wspominała Yoko Ono. — Odparł: „Nie, wracajmy. Chcę jeszcze zobaczyć Seana (pięcioletniego wtedy syna Johna i Yoko — BM) zanim zaśnie”.
Chapman, były agent ochrony, cierpiący na nawroty depresji, początkowo twierdził, że słyszał w głowie głosy, które kazały mu pociągnąć za spust. Teraz jednak zeznał, że przygotował wówczas listę osób, które zamierzał zamordować. Znaleźli się na niej gwiazdor telewizyjnego talk show Johny Carson i aktorka Elizabeth Taylor. Ale numerem jeden był Lennon.
— Nie myślałem jasno — twierdzi. — Postanowiłem zrobić coś strasznego — odebrać człowiekowi życie. A powodem był czysty egoizm. Chapman, który w więzieniu pracował jako tragarz i bibliotekarz, podkreślił, że jego życie odmienił Jezus Chrystus.