Choć zarys kompozycji muzycy mieli już sześć lat temu, to długo nie mogli zrealizować nowego materiału. Później nie mogli znaleźć wydawcy. Ale w końcu Anathema po siedmiu latach wraca ze znakomitym albumem „We’re Here Because We’re Here”. Pełna melancholijnego piękna, spokoju i przepięknych klimatów rockowa płyta została świetnie przyjęta.
– To najlepszy album w całej naszej historii. Przez to, że nie spieszyliśmy się z jego wydaniem, mieliśmy możliwość wybrania najlepszego materiału i skoncentrowania się na nim. Rezultat jest naprawdę magiczny – mówi Danny Cavanah, jeden z liderów grupy.
Potwierdzają to także krytycy, pisząc, że to najbardziej udana płyta Anathemy od czasu słynnego krążka „Judgement” z 1999 roku. Album jest ciekawy, mieni się pomysłami, świetnymi melodiami. Jest fantastycznie zrealizowany – w produkcji wzięli udział między innymi lider Porcupine Tree Steven Wilson i Jon Astley, który masteringował albumy Led Zeppelin. Anathema udowadnia nim, że należy do czołówki zespołów grających spokojny, klimatyczny rock progresywny.
A nie zawsze tak było. Pierwsze albumy wydane już pod nazwą Anathema – „Serenades” (1993) i „The Silent Enigma” (1995) zawierały metal i doom metal. Dopiero od płyty „Alternative 4” z 1998 roku muzycy zaczęli dryfować ku innej estetyce.
[i]Anathema, Proxima, ul. Żwirki i Wigury 99a, bilety: 90 zł, rezerwacje: tel. 22 822 30 03, niedziela (3.10), godz. 20[/i]