Jej pokonanie, nawet bez zatrzymywania się, nie wymaga jednak nadludzkiej kondycji, bo na długich odcinkach biegnie ona łatwym, niemal płaskim terenem przez hale i okryte szronem świerkowe lasy. Jedynie stok nad samym Tröpolach, skąd widać już piętrzące się dachy jego hoteli i pensjonatów, jest bardziej stromy i szybszy. Najsłynniejsza i w górnych swych partiach najtrudniejsza trasa Nassfeld to czerwona jedynka z homologacją FIS na stoku Gartnerkofel we wschodniej części ośrodka, już za szosą z Tröpolach do przełęczy Pramollo. Rozgrywano na niej nawet zawody Pucharu Świata.
Nad liczącą 110 km siecią tras Nassfeld, zawieszoną na wierzchołku Garnterkofela (2195 m n.p.m.) i grzbiecie Madritsche, wznoszą się jak pylony szczyty Rosskofel (2240 m n.p.m.) i Trogkofel (2200 m n.p.m.). W pogodne dni widać z ich stoków za bezkresem gór lazurowy rąbek. To wody Zatoki Weneckiej. Karyntia, położony najdalej na południe austriacki kraj związkowy, sąsiadująca z włoskimi prowincjami Wenecja, Friuli-Wenecja Julijska i ze Słowenią, bardziej niż ku Europie Środkowej zwraca się ku Bałkanom, Italii i Adriatykowi. Dni słonecznych jest tu najwięcej spośród landów Austrii – zwłaszcza w górach. Nawet gdy w dolinach rzek zalega zimna, mokra mgła – zdarza się to często szczególnie w rozległym Basenie Klagenfurtu – na górskich zboczach i wierzchołkach niepodzielnie panuje słońce. Inne też, niemal śródziemnomorskie w porównaniu z Vorarlbergiem czy ziemią salzburską, są w Karyntii tempo życia, temperament mieszkańców, kuchnia i folklor. Tu nikt bez ważnych powodów przesadnie się nie spieszy. Zawsze za to znajdzie się czas, by razem pośpiewać. W Austrii mówi się, że wystarczy dwóch Karyntczyków, żeby założyć chór.
Karyntia, której stolicą jest Klagenfurt, to geograficznie i historycznie pomost łączący północne Włochy i słowiańskie ziemie nad Adriatykiem z niemieckojęzycznymi prowincjami austriackimi. Zamieszkana we wczesnym średniowieczu głównie przez Słowian rzymska Caranthania, włączona przez Karola Wielkiego do cesarstwa Karolingów, w 1335 r. znalazła się pod panowaniem Habsburgów i należała do nich aż do 1918 r. Po zakończeniu wielkiej wojny w traktacie z Saint-Germain-en-Laye niewielkie części Karyntii przyznano Jugosławii i Włochom. Wtedy to na wierzchołkach Alp Karnickich, na przełęczach Plöckenpass i Passo Pramollo, na górskich grzbietach pojawiły się słupy graniczne.
W owych czasach rola Karyntii jako ziemi łączącej wiele kultur nie była w cenie. Jej podział przez dziesiątki lat, jeszcze po 1945 r., stanowił powód
nacjonalistycznych sporów i przedmiot politycznych kombinacji. Po obu stronach austriacko-włoskiej granicy pamiętano wciąż o tysiącach poległych na froncie karynckim podczas I wojny światowej i o tym, że niedaleka rzeka Isonzo w dniach najbardziej zaciekłych walk była czerwona od krwi. Dziś odległą o 40 km na wschód od Nassfeld przełęczą Plöcken wzdłuż linii frontu z lat 1915 – 1917 wiedzie Ścieżka Pokoju, wytyczona, zabezpieczona i oznakowana przez wolontariuszy z całej Europy.
Alpy Karnickie, część łańcucha Południowych Alp Wapiennych, sąsiadujące z Alpami Julijskimi na wschodzie i Dolomitami na zachodzie, opadają północnymi stokami ku szerokiej dolinie rzeki Gail, wpływającej w pobliżu Villach do Drawy. Na południowym jej brzegu leży siedmiotysięczne miasteczko Hermagor, najludniejsza i najstarsza, bo o historii liczącej blisko dziewięć wieków, miejscowość Gailtal. Jego największą osobliwością jest zamek Lerchenchof. Wybudował go w 1848 r. dla swej przyszłej żony młody notabl Julius Woley. Zanim jednak doszło do ślubu, nieszczęsny narzeczony niespodzianie wyzionął ducha. Pamiątka po owej romantycznej acz smutnej historii to jedna z najwspanialszych neoklasycystycznych budowli w Karyntii. Znacznie dłuższą, średniowieczną metrykę ma zrekonstruowany zamek Möderndorf, w którym mieści się heimatmuseum Gailtal. Obok rozmaitych świadectw długiej historii doliny można tu obejrzeć narzędzia i dzieła dawnych miejscowych kowali, stolarzy, bednarzy. Po ich warsztatach nie ma już śladu. Ale mieszkańcy Gailtal, jak przed wiekami, wciąż żyją głównie z ziemi i lasów. Podobnie jest zresztą w całej Karyntii, gdzie od przemysłu, choć nowoczesnego, bardziej liczą się uprawa zbóż, hodowla krów i owiec, sprzedaż drewna na eksport do Włoch i – rzecz jasna – turystyka.