To ostatni dzwonek na przemianę

O sposobach na społeczną rewitalizację blokowisk, współpracy artystów z mieszkańcami oraz zagospodarowaniu ziemi niczyjej opowiada animatorka kultury, koordynatorka projektu „RE-BLOK. Blokowiska-Reaktywacja”, na warszawskim Targówku

Publikacja: 19.06.2011 14:19

Warszawskie blokowiska niewiele się od siebie różnią. Mieszkańcy Targówka próbują odcisnąć na swojej

Warszawskie blokowiska niewiele się od siebie różnią. Mieszkańcy Targówka próbują odcisnąć na swojej okolicy indywidualne piętno projektem „RE-BLOK”. Jego częścią są prace artystyczne, takie jak Pan Targówek – ponaddwumetrowa papierowa rzeźba, symbolizująca dzielnicę

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

W jaki sposób chcecie ożywić blokowiska?

Hanna Nowak-Radziejowska:

Zapraszamy do twórczej współpracy mieszkańców, architektów, władze samorządowe, naukowców, animatorów kultury i artystów. Podczas projektu „RE-BLOK" organizujemy konferencję, zachęcamy do robienia wielkiego ziemiala (mural na ziemi – przyp. red.), sadzenia kwiatów, tworzenia rzeźby czy uczestnictwa w warsztatach, a wszystko po to, by uaktywnić kulturalnie przestrzeń blokowisk. Oczywiście na Targówku są prężne domy kultury czy teatr Rampa, ale dominuje przeświadczenie, że jeśli chcemy iść do klubu, na wystawę czy do kina, to musimy jechać do centrum.

Czytaj Kulturę w Życiu Warszawy

Czy mieszkańcy mają jakiś wpływ na to, co powstaje u nich na osiedlu? Pamiętam, kiedy rok temu na ul. Dudziarskej pojawili się artyści. Zrobili murale, którymi chwalili się w mediach, a które kompletnie nie podobały się mieszkańcom, po czym zniknęli.

Nasze interwencje artystyczne polegają na drobnym wkraczaniu w poszczególne obszary blokowisk i pokazywaniu, co można zrobić niewielkim nakładem środków. Wszystkie one są realizowane wspólnie z mieszkańcami lub po konsultacjach z nimi. Pytamy ludzi, co chcieliby zrobić ze swoim otoczeniem, jak je widzą, co chcą zmienić. W ten sposób poruszamy temat rewitalizacji społecznej blokowisk. Blokowiska przecież były projektowane bez pytania ludzi o zdanie. Teraz, mierząc się z koniecznością zmiany, chcemy nadrobić to zaniedbanie planistów. To ludzie muszą współdecydować, co zrobić z blokami, by były bardziej estetyczne, przyjazne, przestały być tylko sypialniami. Na przykład

Mariusz Libel malując gigantyczny ziemial (1800 mkw.), zaprosił mieszkańców do projektowania tematyki niektórych jego modułów.

Będzie on się składał z elementów dotyczących życiowych spraw przeciętnego mieszkańca bloku.

Czy wcześniej nie było takich oddolnych inicjatyw?

Akurat temat blokowisk jest kompletnie nieruszony. Dużo w latach 90. mówiło się o rewitalizacji architektonicznej. Tylko że nie wystarczy obłożyć bloki styropianem i okleić kolorowymi paskami, by nastąpiła głębsza zmiana.

Na wielu osiedlach rewitalizacja sprowadza się właśnie do wykonania termomodernizacji budynków.

Bo ludzie nie wiedzą, że można inaczej. To nie tylko wina mieszkańców, ale też władz. Można zauważyć pewnego rodzaju brak komunikacji między tymi grupami. Szczególnie ważne powinny być dla nas doświadczenia zza zachodniej granicy. Niemcy zmierzyli się z budownictwem wielkopłytowym i potrafili ten problem rozwiązać, właśnie wprowadzając równolegle społeczną i architektoniczną rewitalizację blokowisk. Oczywiście to były inne pieniądze i inna skala polityczna. Ale przecież można rozpocząć i ukierunkować proces udanej rewitalizacji, mając do dyspozycji mniejsze środki. Dzielnica Targówek tych rozwiązań szuka.

Zaprosiliśmy teoretyków i praktyków z Niemiec.

Między innymi grupę Karo Architekten, która robiła projekty we wschodnich Niemczech. W Magdeburgu wykonali z odpadów bibliotekę pod gołym niebem. Zrobiła absulotną furorę.

Czy ciężko było zaktywizować mieszkańców?

Ludzie przychodzą na warsztaty, w czym duża zasługa Pawła Althamera, który już wiele takich projektów aktywizujących miekszakńców zrobił „na dzielnicy". W dyskusjach widać te gigantyczne pokłady, jakie drzemią w ludziach, pragnienie, by przełamać to niechciane dziedzictwo PRL, do którego przez lata zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Problem polega na tym, że ludzi się rzadko słucha, a oni mają bardzo ciekawe rzeczy do powiedzenia. Trzeba im zaufać. Wiadomo, że wszystkim się nie dogodzi, ale nie ma w tym nic złego, na tym polega demokracja. Nam chodzi o to, by rozpocząć proces zmian. I to się powoli udaje. Mamy odzew z całej Polski. Właśnie skontaktował się z nami związany z Wrocławiem Łukasz Rostkowski, czyli raper i producent muzyczny L.U.C. Nagrywa singiel ze specjalnym manifestem, w którym domaga się, by przełamać brzydotę bloków.

Czy polskie blokowiska wykształciły jakiś specjalny typ człowieka, czy możemy mówić o jakimś homo blokovikus?

Jest pewien rodzaj wrażliwości czy doświadczenia wspólny dla ludzi wychowanych w blokach. Ale to nie są jacyś oni, lecz my. Połowa Polaków mieszka w blokach, w przypadku Warszawy ten odsetek jest znacznie wyższy. To nie jest biedota czy emigracja jak na Zachodzie. Mieszkańcy bloków reprezentują różne grupy społeczne, różne zawody, poziomy wykształcenia.

Jednak co bogatsi mieszkańcy uciekają z betonowych molochów.

Dlatego to ostatni dzwonek na przemianę blokowisk w miejsca przyjazne do życia. Jednak tzw. wspólna przestrzeń na osiedlach jest postrzegana przez mieszkańców jako niczyja. Mika Grochowska, która będzie z mieszkańcami sadzić kwiaty, tworzyć labirynty dla dzieci z kukurydzy czy słoneczników, określa te swoje działania właśnie jako wydzieranie ziemi niczyjej. Jak już na podwórku pojawia się coś fajnego, to każdy chce z tego korzystać, jednak nikt nie chce zrobić tego pierwszego kroku: ani mieszkańcy, ani samorząd. A problem blokowisk polega na tym, że nie ma agory, na której ludzie mogliby się spotykać. Idzie się kilometrami i nie ma kawiarni, klubów, miejsc, w których ludzie mogliby ze sobą spędzać czas. Tak narodził się pomysł kina na dachu.

Czy jest szansa, że będzie ono działało nie tylko przez weekend, ale przez całe wakacje?

Zarówno wspólnota mieszkaniowa, jak i Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę" są na tak. Ale też zobaczymy, jak to się sprawdzi w praktyce.

Na jak długo przewidziany jest projekt?

Miała to być jednodniowa konferencja, potem rozrosło się do tygodnia warsztatów i akcji artystycznych. A jesienią chcemy zorganizować ogólnowarszawski festiwal blokowisk. Tak, by pomysły, ktore teraz powstały, mogły się rozwijać.

W jaki sposób chcecie ożywić blokowiska?

Hanna Nowak-Radziejowska:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami