Jak leśnicy łoszaka z wnyków uratowali

Leśnicy z Nadleśnictwa Nidzica uwolnili z kłusowniczych wnyków młodego łosia. To kolejne zwierzę, które zawdzięcza życie nidzickim leśnikom

Aktualizacja: 26.10.2011 13:06 Publikacja: 26.10.2011 11:48

Fot. leśniczy ds. łowieckich - Maciej Bonczar, Nadleśnictwo Nidzica

Fot. leśniczy ds. łowieckich - Maciej Bonczar, Nadleśnictwo Nidzica

Foto: ROL

Przywiązana do drzewa pętla zrobiona ze stalowej linki to „ulubione” narzędzie kłusowników. I właśnie w taką śmiertelną dla zwierząt pułapkę dał się schwytać młody łoś.

Łoszak z pewnością padłby z wycieńczenia. Na szczęście zauważyli go grzybiarze, którzy natychmiast powiadomili o tym fakcie Władysława Wojtyrę, leśniczego z leśnictwa Muszaki (Nadleśnictwo Nidzica). Leśnik niezwłocznie rozpoczął akcję ratunkową. A wszystko działo się wieczorem 22 października.

- Leśniczy poinformował Sztab Antykryzysowy, Straż Leśną i leśniczego ds. łowieckich Macieja Bonczara z Nadleśnictwa Nidzica – opowiada Jacek Folborski z Nadleśnictwa Nidzica.

Na miejscu zdarzenia na leśników czekali mieszkańcy  wsi Grabowo – córka z ojcem, którzy znaleźli uwięzionego łosia.

- Łoszak przy próbie uwolnienia zachowywał się agresywnie. Linka stalowa, w którą uwięziona była przednia noga ofiary, głęboko wcięła się w ciało. Do wyswobodzenia zwierzęcia i rozcięcia linki holowniczej użyto nożyc do metalu – relacjonuje Jacek Folborski.

Na szczęście akcja ratunkowa zakończyła się pełnym sukcesem. Łoś o własnych siłach uciekł do lasu.

Jak przypomina Adam Pietrzak, rzecznik RDLP w Olsztynie, nie była to pierwsza tego typu akcja leśników z Nadleśnictwa Nidzica.

- W tym roku uratowali oni m.in. jelenia, który zaplątał się w stalową linkę. W zeszłym roku wyswobodzili dzika, który wpadł we wnyk. Przy okazji po raz kolejny apelujemy do mieszkańców Warmii i Mazur, by w podobnych przypadkach nie pozostawali obojętni i zgłaszali je leśnikom - mówi Pietrzak.

A ja mogę tylko dodać, że wnyki to barbarzyństwo, które skutkuje okaleczeniami i męką konających w nich zwierząt. Najgorsze jest to, że sprawcy tego okrucieństwa zazwyczaj pozostają bezkarni, bowiem trudno kłusowników pojmać na gorącym uczynku.

Pozostaje więc mieć tylko nadzieję, że sami wpadną w zastawione przez kogoś innego sidła i będą się w nim męczyć tak jak ich bezbronne ofiary.

Przywiązana do drzewa pętla zrobiona ze stalowej linki to „ulubione” narzędzie kłusowników. I właśnie w taką śmiertelną dla zwierząt pułapkę dał się schwytać młody łoś.

Łoszak z pewnością padłby z wycieńczenia. Na szczęście zauważyli go grzybiarze, którzy natychmiast powiadomili o tym fakcie Władysława Wojtyrę, leśniczego z leśnictwa Muszaki (Nadleśnictwo Nidzica). Leśnik niezwłocznie rozpoczął akcję ratunkową. A wszystko działo się wieczorem 22 października.

Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem