Rybim okiem, w żółwim tempie

Archipelag Sangalaki leży u brzegów wschodniego Borneo. Niespieszne rybackie życie, rajskie plaże i niezliczone gniazda żółwi – a wszystko to na wyspach, z których każdą można obejść dookoła w godzinę

Aktualizacja: 23.05.2012 01:02 Publikacja: 16.12.2011 00:22

Na archipelagu Sangalaki znajdują się jedne z największych skupisk gniazdowania żółwi zielonych

Na archipelagu Sangalaki znajdują się jedne z największych skupisk gniazdowania żółwi zielonych

Foto: Rzeczpospolita, Rafał Sigiel Rafał Sigiel

23 maja to Światowy Dzień Żółwia

Archipelag Sangalaki – co wyspa, to cud natury. Na Derawanie setkami gniazdują olbrzymie żółwie zielone. Tuż obok manty o kilkumetrowej rozpiętości płetw pławią się na płyciznach. A w jeziorze na sąsiedniej wyspie pływają tysiącami występujące tylko tutaj meduzy.

Zew natury

Na Sangalaki i Kakaban przyjeżdżają ekipy telewizyjne BBC i National Geographic, by pokazywać światu cuda natury. Derawan leży w samym sercu Koralowego Trójkąta, najbardziej różnorodnego obszaru morskiego na świecie. To morska wylęgarnia, gdzie siedliska ma sześć z siedmiu żyjących na świecie gatunków żółwi morskich oraz wiele gatunków delfinów, wielorybów i rekinów. Na terenie 6 km kw., od Papui Nowej Gwinei po Sumatrę i Filipiny, żyje ponad 3 tys. gatunków ryb oraz morskich ssaków.

To właśnie na Derawanie oraz na pobliskiej wyspie Sangalaki znajdują się jedne z największych skupisk gniazdowania żółwi zielonych.

Morski wypas

Te morskie olbrzymy osiągają nawet 2 metry długości i zawsze bezbłędnie wracają na plażę, na której przyszły na świat. Wracają, mimo że w ciągu całego, nawet ponadstuletniego, życia przemierzają dziesiątki tysięcy kilometrów od Azji po Ameryki.

Tutejszą atrakcją są również okoliczne rafy i nurkowiska. Manty olbrzymie przypływają na pobliskie płytkie wody jak do myjni, by dać się czyścić miejscowym rybom z morskich pasożytów.

Przybysza, który ląduje na wyspie, miejsce to nie zachwyca od pierwszego wejrzenia. Nie ma tu rajskich domków przy plaży i w ogóle – jak się początkowo wydaje – jakiejkolwiek plaży, a jedynie pomosty wychodzące w morze, łodzie rybackie i śmieci na dnie niewielkiej przystani. To tu mają przypłynąć żółwie?

Ale już pierwszego dnia wszystkie te wrażenia rozpływają się jak ryż kokosowy w ustach. Otóż żółwie lawirują między pomostami i łodziami jak najlepsi nawigatorzy, a pół wyspy to jedna wielka niezagospodarowana plaża, skądinąd przeznaczona głównie dla żółwi właśnie, które w nocy składają na niej jaja. Można popływać w ich towarzystwie. To niezwykłe przeżycie. Ogromne, majestatyczne gady są jednocześnie bardzo zwinne. Potrafią tak przyspieszyć, że w pół sekundy znikają z oczu.

Na Derawanie najwięcej żółwi ściąga nie na rafy, jak na innych wyspach, ale na płytkie wody, w których wypasają się na podmorskich łąkach. Początkowo nieśmiałe, płochliwe, nie dają ludziom zbytnio się zbliżyć. Jednak uparcie towarzyszymy im w wodzie i po kilkudziesięciu minutach żółwie niemal przestają zwracać na nas uwagę, a nawet podpływają i zaczynają zaglądać nam w oczy.

Człowiek gadowi wilkiem

Ufność żółwi zielonych bywa dla nich zabójcza. Chociaż temu gatunkowi grozi wymarcie, nie brakuje chętnych na żółwiowe pamiątki. Na straganach na Borneo sprzedawane są bransoletki z karapaksu, czyli skorupy żółwia, a na Derawanie gdzieniegdzie spod lady można dostać spreparowane i wypchane żółwie. Mimo że handel nimi jest nielegalny, często stają się ozdobą domowych kolekcji, zwłaszcza u szybko bogacących się Chińczyków.

Z gadzich gniazd znikały też do niedawna jajka – kłusownicy sprzedawali je na eksport albo miejscowym smakoszom. Dziś plaże co noc przemierzają tu patrole strażników, którzy pilnują, by żółwice składające jaja miały spokój. Gdy zwierzęta wrócą do morza, strażnicy zbierają jaja – zazwyczaj jest ich od 80 do 200 w jednym gnieździe – i zakopują po kilka, kilkanaście sztuk w różnych miejscach plaży, aby trudniej je było znaleźć.

To zmniejsza także szanse myśliwych na odławianie młodych żółwi, które po kilku tygodniach wykluwają się spod ziemi i podążają w stronę morza. Małe, 10-centymetrowe żółwiki szukają światła księżyca odbitego w oceanie i podążają w jego kierunku. Niestety, bywa, że myli je światło latarki albo latarni pobliskiego hotelu i zamiast do morza trafiają między domki przy plaży.

Złodzieje jajek

Kradzieże jajek i wyłapywanie młodych żółwi jest dla tego gatunku tym większym zagrożeniem, że jego cykl rozrodczy trwa nawet 40 – 60 lat.

Strażnicy z sympatią traktują zachodnich turystów, którzy wolą zwykle oglądać żółwie w wodzie niż na talerzu. Pozwalają też przyłączać się do nocnych patroli i wypatrywać żółwi. Przez ponad tydzień pobytu na Derawanie tylko raz nie wybraliśmy się w nocy na plażę, by obserwować te piękne zwierzęta.

Bezokie meduzy

Tuż obok Derawanu znajduje się kolejny cud natury. Głębokie na 17 m jezioro Kakaban zajmuje niemal całą oceaniczną wysepkę. Żyjące w jego słonych wodach meduzy nie mają tu żadnych naturalnych wrogów, straciły więc parzydełka. Można z nimi bez obaw pływać i podpatrywać ich dostojne ruchy. Bezokie (z powodu panujących tu ciemności), kolorowe zwierzęta wyczuwają obecność człowieka i podpływają sprawdzić, co to takiego.

Ich galaretowate ciała prześlizgują się między palcami. W otoczeniu mimozowatych, elastycznych ciał ocierających się o nas czuliśmy się dość nieswojo, ale wrażenie było niezapomniane.

W mętnawych wodach Kakabanu żyją też strzykwy, ukwiały, ciekawskie ryby babki, osłonice, skorupiaki i ślimaki morskie – cierpliwy nurek wszystkie je może tu zobaczyć.

Derawan ma jednak atrakcje i dla tych, którzy nie są pasjonatami nurkowania. Na wyspie znajduje się tylko jedna wioska, która wygląda, jakby żywcem została przeniesiona... z Dzikiego Zachodu.

Przy jedynej ulicy mieszka tu kilkaset osób. Mieszkańcy z daleka witają nielicznych turystów, których notabene na wyspie jest zwykle tylko kilku jednocześnie.

Sport masowy

Życie ma tu swój niespieszny rytm. W dzień wyprawa na ryby na okoliczne rafy. Po południu obowiązkowa siatkówka. A w wolnych chwilach ulubiona rozrywka – puszczanie latawców. Wyrób i puszczanie latających zabawek to zajęcie nie tylko dzieci – zajmuje się tym także wielu dorosłych.

Rodzice z dziećmi, albo i bez, codziennie wylegają na pomosty i puszczają latawce nawet na kilkaset metrów w niebo. Turystom nie jest łatwo wymigać się od współuczestniczenia w siatkarsko-latawcowym życiu codziennym wyspy. I zwykle miejscowi nie muszą ich długo namawiać do zabawy.

A w sobotę około godz. 16 wioska zamiera. Trzy restauracyjki zamknięte na głucho, grille wygaszone, kioski nie działają. Gospodynie mają bowiem przerwę. Wszystkie gromadzą się na boisku i rozpoczynają cotygodniowy mecz kobiecej siatkówki. Zawodniczki – w wieku od 15 do 60 lat – boso i w piżamach, z wielkim poświęceniem walczą o każdy punkt.

Mecz siatkarski to teoretycznie także okazja do plotek, ale gospodynie nie odpuszczają żadnej piłki.

Oglądanie zawodów miejscowej ligi jest więc rozrywką niemal na miarę śledzenia walki o mistrzostwo Europy. Szczególnie że na prąd przed zachodem słońca i tak nie ma co liczyć.

23 maja to Światowy Dzień Żółwia

Archipelag Sangalaki – co wyspa, to cud natury. Na Derawanie setkami gniazdują olbrzymie żółwie zielone. Tuż obok manty o kilkumetrowej rozpiętości płetw pławią się na płyciznach. A w jeziorze na sąsiedniej wyspie pływają tysiącami występujące tylko tutaj meduzy.

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Pierwszy weekend MSN: 50 tysięcy zwiedzających
Materiał Promocyjny
Firmy same narażają się na cyberataki
Kultura
Lennon po polsku? Na co można pozwolić sztucznej inteligencji?
Kultura
Przyznano jubileuszowe Nagrody POLIN 2024
taniec
„Peer Gynt” w Operze Narodowej. Norweski mrok pełen uroku
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie otwarte