David Lee Roth znowu śpiewa w Van Halen

Giganci hard rocka nagrali pierwszy od 1984 r. album w oryginalnym składzie z Davidem Lee Rothem – pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 10.02.2012 17:24 Publikacja: 10.02.2012 17:18

Van Halen

Van Halen

Foto: materiały prasowe

Hit "Jump" znają nie tylko fani zespołu braci Van Halen. Milionom wielbicieli skoków narciarskich kojarzy się z największymi sukcesami Adama Małysza: zapowiadał jego skoki i ilustrował telewizyjne powtórki.

Zobacz na Empik.rp.pl

Amerykańskiej formacji przyniósł największy rozgłos. Najczęściej reprodukowane fotosy kwartetu przedstawiają muzyków wykonujących ten przebój – w charakterystycznym rockandrollowym rozkroku ponad estradą, gdy zeskakują na nią z perkusyjnego podestu. Jest to obraz niemal symboliczny, bowiem historia nagrania piosenki o samobójczym skoku okazała się dla zespołu brzemienna w skutki na wiele lat.

Poszło o to, że gitarzysta Eddie van Halen postanowił nową kompozycję napisać na syntezator, instrument kojarzący się z disco i new romantic. Pomysł nie spodobał się wokaliście Davidowi Lee Rothowi, który uznał to za zdradę hardrockowych ideałów. Długo odrzucał propozycję nagrania. Van Halen nie miał wyjścia i musiał dokonać go sam. Gdy zespół usłyszał melodyjny motyw, ugiął się pod presją lidera i zarejestrował piosenkę.

Dzięki "Jump" po raz pierwszy znalazł się na szczycie singlowej listy przebojów "Bill-boardu". Album "1984" nie zajął pierwszego miejsca tylko dlatego, że okupował go "Thriller" Jacksona. Michael zaprosił zresztą van Halena do nagrania solówki w piosence "Beat It". Lee Rothowi nie podobało się, że kolega nie konsultuje solowych występów i bierze coraz więcej narkotyków. Kompromis, jaki zawarli w studiu, nie trwał długo. Po tournée David opuścił zespół.

Tak rozpoczęło się jedno z najdłuższych i najbardziej dramatycznych rozstań w historii amerykańskiego rocka. Rozpadł się bowiem duet marzeń – gitarzysty o nieograniczonych wprost możliwościach technicznych, jednego z największych wirtuozów rocka, oraz wokalisty, który łączył rewelacyjny głos o czterech oktawach ze sprawnością cyrkowego showmana. Potwierdzeniem ich klasy i znaczenia był rekord zapisany w księdze Guinnessa: w 1983 r. jako pierwsi wynegocjowali 1,5 mln dolarów za 90-minutowy koncert.

Eddie van Halen poradził sobie ze znalezieniem nowego wokalisty, którym został Sammy Haggar. Grupa odnosiła z nim duże sukcesy. Nagrała dobre płyty – "5150" z hitem "Why Can't This Be Love", "OU812" z piosenką "When It" Love", "For Unlawful Carnal Knowledge" i "Balance". Do dzisiaj sprzedała 80 mln albumów, co dało jej miejsce w dwudziestce najbardziej dochodowych gwiazd w Ameryce. Jednak dwa najsłynniejsze krążki – debiutancki i "1984" – wydała z Lee Rothem.

Ten solo radził sobie z początku znakomicie. Rozpoczął współpracę z – równie jak van Halen – utalentowanym gitarzystą Steve'em Vaiem. Płyta "Eat'em All" z 1986 r. była rewelacyjna – robiła furorę klasycznym hardrockowym brzmieniem, podobnie "Skyscraper" z przebojem "Just Like In Paradise". Gorzej zaczęło się dziać, gdy Steve Vai odszedł do Whitesnake. Lee Roth występował w kasynach Las Vegas z towarzyszeniem egzotycznych tancerek. Został radiowym didżejem stacji CBS, gdzie zaprosił go Howard Stern. Nie narzekał tylko na gażę – 4 mln dolarów rocznie. Był jednak coraz dalej od estrady.

#Po raz pierwszy ponownie spotkali się z van Halenem w 1996 r. Nagrali dwie piosenki na płytę z największymi hitami. Niestety podczas gali MTV naubliżał Eddiemu, za co został wyrzucony z zespołu. Powrócił Sammy Haggar, jednak dla wszystkich było jasne, że jego udział w zespole ma charakter chwilowy. Media ciągle donosiły bowiem, że Eddie i David spotykają się w studiu.

Wydaje się, że podłoże ich konfliktu było również ambicjonalne. Eddie jako lider nie życzył sobie publicznych żartów z siebie, ale musiał też nabrać dystansu do sławy, w czym pomogło mu odstawienie alkoholu i walka z rakiem. Przełom nastąpił w 2006 r. Lee Roth ogłosił w radiu, że bez problemu pogodzi się z gitarzystą. Wspólne koncerty w 2007 i 2008 r. okazały się sukcesem. Przyniosły zespołowi 93 mln zysku.

Historię personalnych konfliktów muzycy skomentowali, nadając nowej płycie tytuł "Różne rodzaje prawdy". Pracując nad nowymi piosenkami, oparli się również na motywach stworzonych pod koniec lat 70. Płyta jest niezwykle dynamiczna, rockandrollowa. Przyjęcie singla "Tatoo" było znakomite. W pierwszym tygodniu teledysk na YouTubie obejrzało milion fanów.

Szkoda tylko, że w zespole zabraknie oryginalnego basisty Michaela Anthony'ego. Zastąpił go syn Eddiego Wolf-gang. Oby okazał się Mozartem hard rocka. #?

Van Halen;  A Different kind  of truth; Universal

CD, 2012

Hit "Jump" znają nie tylko fani zespołu braci Van Halen. Milionom wielbicieli skoków narciarskich kojarzy się z największymi sukcesami Adama Małysza: zapowiadał jego skoki i ilustrował telewizyjne powtórki.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont