A my po prostu podkładaliśmy wizualna bombę, której wybuch miał zmusić widza do rozglądania się wokół siebie, kiedy idzie po mieście, do zobaczenia logiki w aroganckim mazaju na nowym murze. Nie musi tego kochać, czy akceptować, ale niech wie, co to jest. Jeśli złapie bakcyla, prędzej czy później zacznie mieć własne zdanie na temat tego, czym jest graffiti, czym street art, co jest sztuką, a co wandalizmem, czy lepiej legalnie, czy nielegalnie. Gdybyśmy mieli do dyspozycji 200 stron więcej, pokazalibyśmy wszystkich, których powinniśmy. Nie mieliśmy. Ale niedługo będzie druga część.
Medialny sukces tego albumu sprawił, że w kolejnym roku, już na komfortowe zlecenie z wydawnictwa, mogliśmy zrobić publikację pogłębioną, pokazującą siedemdziesięcioletni korzeń ulicznej aktywności malarskiej w Polsce. I znów gromy, że naklejamy etykietę "graffiti" na zjawiska, które nim nie są, bo graffiti to tylko writing. No to dyskutujmy, bo ja widzę na zdjęciach z lat '80 Polskę zamalowaną graffiti szablonowym tak wysoko, jak można sięgnąć ręką i nigdzie ani jednej litery.
Nie brak ci polskiego Banksego? Kogoś kto tak szalenie zabawnie i z fantazja, a bezpretensjonalnie, komentować beędzie real?
Polski Banksy istnieje, nazywa się Dariusz Paczkowski, komentuje na murach miast aktualne sprawy polityczne i społeczne od 1987 roku. Słynny "Lenin z irokezem" Banksy'ego został stworzony przez Darka w późnych latach 80-tych, jako strzał w nadęty balon komunistycznego patosu. Był potem kopiowany w tysiącach odbić przez anonimowych artystów, wtedy autorstwo dzieła się nie liczyło, liczyło się przesłanie. W latach 90-tych ten wizerunek przesączył się do Niemiec i funkcjonował jako symbol odrodzenia idei ruchu lewicowego, a więc zmienił znaczenie o 180 stopni. Chichot historii. Banksy pewnie zobaczył go na skórzanej kurtce jakiegoś punka, kiedy malował swojego anarchistę na ścianie squatu Tacheles w Berlinie. I już piętnaście lat później mamy głośnego "Lenina z irokezem" Banksy'ego. Banksy jest bardziej artystą, Dariusz bardziej społecznikiem, ale ich przesłanie i technika są podobne. Tylko że Dariusz robi to o wiele dłużej.
Co drażni cię najbardziej w polskim street arcie. Jakich artystów najbardziej cenisz i dlaczego?
Kocham polski street art i nic mnie w nim nie drażni. Lubię go ze wszystkimi jego schizami, podziałami i niesnaskami. Od lat mówię, że jesteśmy światową potęgą w malowaniu murów. Kilka dni temu został rozstrzygnięty Artaq, duży, międzynarodowy konkurs dla ulicznych twórców. Ponad 670 biorących udział z kilkudziesięciu krajów. Grand prix nasze, na 24 nagrody w poszczególnych kategoriach, siedem naszych. Jedna trzecia wszystkich! I jeszcze kilka wyróżnień. Jeśli ktoś chce wiedzieć, kogo trzeba cenić w polskim street arcie, niech zajrzy na stronę artaq.eu Jesli pytasz o mój prywatny top5 to niezmiennie NeSponn, a aktualnie Gruz, Roem, Goro i Czarnobyl, choć ten ostatni jest mniej więcej tak polski, jak Mitoraj.