Powiedział pan, że liczył na nagrodę Festiwalu Dwa Teatry wcześniej, za premierowe role, tymczasem otrzymał dopiero teraz – za całokształt, tak jakby chciano już panu podziękować.
Jerzy Stuhr:
Aktualizacja: 19.05.2012 08:18 Publikacja: 19.05.2012 08:18
Anna Seniuk i Jerzy Stuhr w „Ich czworo” Gabrieli Zapolskiej w reżyserii Tomasza Zygadły, Teatr TV, 1977 r.
Foto: PAT
Powiedział pan, że liczył na nagrodę Festiwalu Dwa Teatry wcześniej, za premierowe role, tymczasem otrzymał dopiero teraz – za całokształt, tak jakby chciano już panu podziękować.
Jerzy Stuhr:
No, powiedziałem tak. A na uroczystości zapytam, czy po takiej nagrodzie będę miał jeszcze prawo startu w konkurencji, bo chciałbym jeszcze wystartować. Zawsze ten festiwal ceniłem. Jestem krytyczny wobec swoich produkcji, dlatego przywoziłem tam najlepsze role. Myślę, że te w „Wizycie starszej pani" i „Porozmawiajmy o życiu i śmierci" w jednym roku – to były jednak osiągnięcia. Albo „Szkoła żon". I nigdy nie zostałem zauważony. Troszkę nawet się zraziłem, bo Teatr Telewizji był moim ulubionym medium. Na jego planie uczyłem się bycia przed kamerą. Teraz jest taki przedmiot, sam go wykładam. Kiedyś byliśmy samoukami.
Pamięta pan swoją pierwszą rolę?
Jedną z pierwszych, która wryła mi się w pamięć, jest ta w „Pannie bez posagu" Ostrowskiego Ireny Wollen z Anną Polony. Byłem nieopierzonym aktorem, karnie słuchałem wszystkich uwag. Zmieniono zakończenie, bo według ówczesnych decydentów telewizji sztuka nie mogła się skończyć samobójstwem, ale nie oponowałem. Cieszyłem się, że jestem w studiu ze wspaniałymi aktorami ze Starego Teatru, jeszcze niedawno profesorami, a wówczas już kolegami.
Jak się pracowało?
W moich czasach nie grało się już na żywo. Spektakl był rejestrowany. W niezwykle prymitywny sposób, bo Kraków miał studio, nawet nowoczesne, na Krzemionkach, to, w którym robiłem później „Spotkania z balladą", ale nie było w nim maszyny do nagrywania. Trzeba było łączyć się z Katowicami. Czuliśmy się jak sprinterzy spalający się w oczekiwaniu na strzał startowy. To była straszna męka. Przez parę dobrych lat Katowice w Krakowie bardzo nas stresowały. Maszyny nie mieliśmy, ale siły twórcze – i owszem.
Jak zapamiętał pan słynne inscenizacje Zapolskiej – „Ich czworo" i „Skiz".
„Ich czworo" nagrywałem już w Warszawie, co było częścią mojej aktorskiej nobilitacji. Jako gość z Krakowa dostąpiłem zaszczytu grania z aktorami warszawskimi! Spotkanie z Anią Seniuk zapamiętałem jako jedno z najżywszych w gatunku komediowym. Czerpaliśmy jedno z drugiego jak z niewyczerpanych pokładów. Pamiętam też debiut u mego boku młodziutkiej absolwentki warszawskiej PWST Joasi Szczepkowskiej w „Skizie". Wtedy to już ja wprowadzałem w kulisy telewizyjnej sceny.
Nie możemy zapomnieć o Lorenzacciu.
To jedna z moich najlepszych ról. Zawsze powtarzam, że aktor musi mieć materiał, żeby podsumować wcześniejszy etap. W Starym Teatrze taką rolą był AA w „Emigrantach", w telewizji zaś – Lorenzaccio, podczas spotkania z Agnieszką Holland, z którą już wcześniej się przyjaźniłem, i z Laco Adamikiem. Przed kamerą zaprezentowałem te środki, jakie z mozołem wypracowałem w filmie z Krzysztofem Kieślowskim, Feliksem Falkiem i Tomkiem Zygadło. Chodziło o to, żeby więcej pokazać przez zachowanie bohatera niż słowo, co było zwyczajem w „szkole polskiej".
Równie dynamiczna była rola Wysockiego w „Nocy listopadowej" Andrzeja Wajdy.
To inny fenomen, a zbliżyła się do niego również „Zbrodnia i kara": realizacja telewizyjna była lepsza niż teatralna. To rzadki przypadek. Stał się możliwy również dzięki wspaniałym zdjęciom mojego przyjaciela Edwarda Kłosińskiego. Teatralna sztuczność uzyskała poetycką wiarygodność. Wielkim przeżyciem było dla mnie to, że mogłem grać Wysockiego w miejscach, gdzie poderwał kadetów do powstania. To było piękne.
A przeniesienie „Dziadów"?
Mało z niego zapamiętałem. Raczej rzeczy śmieszne. Moja rola ocierała się o gimnastykę, a po dziesięciu latach od premiery nie byłem już taki młody. Koncentrowałem się na tym, żeby prawidłowo wykonać przewrót do przodu. Jeszcze jakoś się udało! Cieszyłem się, że została zarejestrowana kondycja, która odchodziła w przeszłość.
Jako reżyser debiutował pan „Iwoną, księżniczką Burgunda".
To już czasy, gdy byłem liderem zespołu w Nowej Hucie. Przeniosłem również „Mieszczanina szlachcicem".
Ale na realizację „Szkoły żon" czekał pan długo.
Postawiłem warunek, że spektakl musi być kostiumowy i w plenerze. To był wysiłek dla nieżyjącego już operatora Tomasza Werta i scenografa Ryszarda Meliwy. Długi czas pracowaliśmy nad tym, jak z zamku w Pieskowej Skale uczynić pełne życia francuskie miasteczko. Adaptacja była temu podporządkowana. Uważam, że w Teatrze Telewizji mogą być użyte środki filmowe, ale muszą im towarzyszyć długie ujęcia, które pokażą rzeczywisty trud aktora. Bardzo tego pilnowałem. Pamiętam niekończące się próby pierwszego monologu Arnolfa, gdy szedłem przez długi targ, mówiąc prosto do kamery. Godzinami próbowaliśmy zsynchronizować ruch wózka kamerowego, mikrofonu, statystów. Cała ekipa musiała pracować w jednym rytmie, żeby uzyskać oczekiwany efekt. Myślałem, że jury Festiwalu Dwa Teatry to doceni.
Miał pan swoją popisową rolą z „32 omdleniach" z Teatru Polonia zainaugurować powrót bezpośrednich transmisji Teatru Telewizji. Choroba stanęła na przeszkodzie.
Ale przygotowujemy się na 3 września, na otwarcie kolejnego sezonu. Mam nadzieję, że wystąpię.
Minister Bogdan Zdrojewski powiedział, że jako pierwszy otrzymał pan propozycję objęcia dyrekcji Starego Teatru w Krakowie, ale jej nie przyjął.
Nie chcę. Nie umiem być dyrektorem. Nie mam wizji prowadzenia sceny, a w dzisiejszym teatrze czuję się zagubiony i nie potrafiłbym się odnaleźć w zespole, który jest mi obcy, choć wielu aktorów uczyłem. Zmieniają się estetyki, poetyki. Nie czuję się kompetentny.
Kto więc powinien być dyrektorem?
Ktoś z pokolenia, które reprezentuje większość zespołu. Inaczej trzeba będzie go zmieniać. Nowy dyrektor, prąc do przodu, powinien jednak pamiętać o wielkiej tradycji Starego.
Jakie ma pan teraz plany?
Właśnie skończyłem korektę książki, która ukaże się w czerwcu. Opisałem chorobę i swój ostatni rok, z wieloma dygresjami, poglądami na teatr i życie publiczne. A już 1 czerwca wyjeżdżam na plan dużego włoskiego filmu, w Belgradzie i Rzymie, o ostatnim królu papieżu, Piusie IX. Pierwszy raz zdecydowałem się na rolę kostiumową w filmie. Zagram generała zakonu jezuitów, który miał na papieża ogromny wpływ. Nie całkiem pozytywny. To fajna rola. Film powinien być zauważony, bo to ogromna dwuczęściowa produkcja telewizji RAI w cyklu uświetniającym 150. rocznicę powstania państwa włoskiego.
—rozmawiał Jacek Cieślak
***
Rz: Dostała pani Wielką Nagrodę Festiwalu Dwa Teatry, tymczasem w ostatniej dekadzie zagrała pani w nim tylko trzy razy, ostatnio w 2008 r. Czy nagroda jest wołaniem o pani powrót?
Anna Seniuk:
A może to nagroda za moją nieobecność? Dziesięć lat temu weszłam w rolę Fiokły po Irenie Kwiatkowskiej, co było dla mnie wyzwaniem i zaszczytem.
Ale nic za tym nie poszło.
Mimo wszystko mam poczucie spełnienia, bo był czas, w którym nie wychodziłam ze studia TV. Kończyłam próbę i spieszyłam się na następne nagranie.
A czy kiedy grała pani w 1976 r. w pierwszym „Ożenku" Ewy Bonackiej z Michnikowskim, Wołłejką, Kobuszewskim, Pokorą, Turkiem i Brusikiewiczem – miała pani świadomość, że powstaje superprodukcja?
Chyba nie. Ewa Bonacka po prostu zaufała aktorom, którzy znakomicie czuli formę i styl komedii Gogola.
W „Rewizorze" Gruzy wystąpiła pani u boku Tadeusza Łomnickiego.
Myślę, że to było brawurowe przedstawienie. Pierwszy raz spotkałam się z Łomnickim w telewizyjnym „Poskromieniu złośnicy" Hübnera. Weszłam na plan spięta, on łaskawie na mnie spojrzał, wyciągnął rękę, powiedział „Mów mi Tadek" i patrzył, jak zareaguję. Oblałam się zimnym potem i parę lat musiało minąć, zanim odważyłam się do Łomnickiego powiedzieć po imieniu. Był wtedy bogiem, miał najlepszy okres. Potem wiele razy występowaliśmy razem, m.in. w „Zemście" w Teatrze Polskim. Kiedy schodziłam w kulisy, grał swoją scenę. Mogąc podziwiać wielkiego aktora na żywo, nie szłam do garderoby, tylko przyglądałam mu się z boku. Widział to, sprawiało mu to przyjemność, więc grał dla widowni i dla mnie. Pewnego wieczoru poproszono mnie do telefonu i zabrakło mnie w kulisach. Tadeusz pół żartem, pół serio zrobił mi awanturę. Chyba nie podobało mu się, że już nie jest podziwiany...
W słynnym „Trądzie w Pałacu Sprawiedliwości" partnerowała pani Gustawowi Holoubkowi.
To była moja pierwsza rola po przenosinach z Krakowa do Warszawy. Nie wiem, jak to się stało, że Holoubek mnie zaangażował. Nic nie pamiętam, ponieważ byłam kompletnie sparaliżowana obecnością jego i Henryka Borowskiego. Czułam się okropnie. Każde moje wejście na plan było okupione rozpaczą, że nie dam rady poprowadzić z nimi dialogu.
Nie widać tego.
Z moich ról najbardziej cenię Pchłę Szachrajkę – postać dla dzieci i dla dorosłych
A ja cierpiałam, nawet jak oglądałam siebie w tym spektaklu po latach.
Pierwsze pani przedstawienia telewizyjne reżyserował Zygmunt Hübner.
Był moim dyrektorem w Starym Teatrze i od początku czułam jego opiekę. Kiedy angażował młodych aktorów, na przykład mnie i Janka Nowickiego, brał za nich pełną odpowiedzialność. Wiedział, jak nas prowadzić, miałam wielkie szczęście. Graliśmy premierę za premierą.
Trudno zapomnieć o „Brzechwie dzieciom" w reżyserii Macieja Wojtyszki.
Pamiętam, że zadzwonił do mnie pewien młody reżyser – Wojtyszko. Czułam, że wierci się przy telefonie niespokojny i krępuje powiedzieć wprost, jaką ma rolę do zaproponowania. W końcu przymuszony wyznał, że chce, bym zagrała... pchłę. Pchłę Szachrajkę.
Z największą przyjemnością! Miał na tę bajkę pomysł – aby była dla dzieci i dla dorosłych. Z moich ról cenię ją sobie najbardziej. Dzięki Wojtyszce było prawe idealnie. Domagał się unikania infantylności i żądał grania pełnokrwistych postaci. Od tamtej pory występuję w spektaklach dla dzieci, aranżuję je albo reżyseruję. Szachrajka towarzyszy mi do dziś. Powstała świetna płyta z muzyką Macieja Małeckiego. Graliśmy „Pchłę" w Powszechnym, a ostatnio wystawiłam ją w Muzeum Literatury w Warszawie z dwójką aktorów, bez kostiumów i scenografii. Ćwiczymy wyobraźnię dzieci, rozleniwionych telewizyjnymi „gotowcami". Maluchy się wciągają! Jedzą wyimaginowane ciastka, podnoszą nieistniejące ciężary, wyruszają w podróż koleją.
Otrzymuje pani nagrodę ex aequo z Jerzym Stuhrem, z którym spotkaliście się w pamiętnym „Ich czworo".
Bardzo cenię Zapolską, miałam też zaszczyt wtedy się spotkać z reżyserem Tomaszem Zygadłą. Potrafił odczytać naszą małą klasykę na nowo, wydobył z jej tekstu zupełnie nowe treści, odrzucając stereotypy.
U Zygadły grała pani zawsze krwiste postaci, również w „Dulskiej", „Przychodzi mężczyzna do kobiety", „Mutanci", „Moskwie-Pietuszkach", „Po tamtej stronie".
Byłam jedną z nielicznych osób, które zawsze pracowały z Tomkiem. Kiedy wiedziałam, że będzie reżyserował w Teatrze Telewizji, byłam spokojna o rolę. Miałam swojego reżysera, który we mnie wierzył. Bez niego czuję się teraz zagubiona. Jeszcze kiedy żył, błagaliśmy decydentów, żeby wystawić „Śmierć Felicjana", nowelę Zapolskiej o śmierci męża Dulskiej. Bezskutecznie.
Już za dwa tygodnie Teatr TV pokaże „Next-Ex" Juliusza Machulskiego. Kogo pani zagrała?
Mamuśkę, teściową, dynamiczną, z tupetem, która zawsze pojawia się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i robi dużo szumu. Ucieszyłam się z tej charakterystycznej roli, bo mogłam sobie poszaleć. Ale marzę o klasyce. Ostatnio przygotowaliśmy z młodzieżą w Akademii Teatralnej „Zemstę". Od dechy do dechy, za karę! – bo jakoś była im mało znana. Nie było łatwo, ale myślę, że są zachwyceni, a niektóre cytaty z „Zemsty" weszły już nawet na stałe do ich słownika.
rozmawiał Jacek Cieślak
Bezpośrednią relację z inauguracji festiwalu TVP Kultura pokaże w sobotę o 21. Skrót uroczystości w TVP 2 pięć minut po północy. Transmisję z gali finałowej TVP Kultura rozpocznie w poniedziałek o 20 (w TVP 1 skrót o 22.50). Radiowa Jedynka transmitować będzie sobotnie otwarcie od 21 do 21.30, a liczne relacje nadawać będą wszystkie anteny Polskiego Radia.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Powiedział pan, że liczył na nagrodę Festiwalu Dwa Teatry wcześniej, za premierowe role, tymczasem otrzymał dopiero teraz – za całokształt, tak jakby chciano już panu podziękować.
Od 1 do 8 maja w Łazienkach na odwiedzających czeka mnóstwo atrakcji.
17 współczesnych kubizujących dzieł w metalu i brązie inauguruje sezon wiosenno-letni na Zamku Królewskim na Wawelu
27 kwietnia przekazane zostaną dwa zabytkowe obiekty pochodzące z przedwojennych zbiorów Zamku: kwatera witrażowa i skrzydło ołtarzowe z dawnego kościoła NMP na Zamku Wysokim.
Minister Bartłomiej Sienkiewicz mianował Olgę Wysocką dyrektorką Instytutu Adama Mickiewicza, rozpisał konkurs na szefa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i wystartuje do Brukseli.
Jeden z najpiękniejszych pałaców Warszawy przy pl. Krasińskich zostanie w maju po raz pierwszy udostępniony szerokiej publiczności wraz ze zbiorami.
Wniosek do Państwowej Inspekcji Pracy dotyczy nieprawidłowości w zatrudnieniu Tomasza Marca w TVP. Jak wskazuje dziennikarz, poważne wątpliwości w działaniu telewizji dotyczą także dla innych jej pracowników oraz ich zatrudnienia.
Izraelskie władze zatwierdziły ustawę pozwalającą zamykać zagraniczne kanały telewizyjne. Zaraz po przyjęciu ustawy gabinet Benjamina Netanjahu głosował za zamknięciem kanału Al-Dżazira. Z oświadczenia rządu wynika, że w niedzielę gabinet jednomyślnie zatwierdził zakaz. Minister komunikacji Shlomo Karhi podpisał następnie rozporządzenie wykonawcze wprowadzające zakaz ze skutkiem natychmiastowym.
Pięć premier w maju, w tym nagradzany "1989", spektakle z Krystyną Jandą i Jerzym Radziwiłowiczem, zapowiada nowa dyrekcja Teatru TV. Wśród nich nie będzie ani jednego spektaklu powstałego specjalnie na potrzeby telewizyjnej sceny, co było specjalnością Teatru TV.
Na konto KRRiT wpłynęła wyegzekwowana przez Urząd Skarbowy kara pieniężna od TVN za emisję reportażu "Bielmo. Franciszkańska 3" – poinformował w mediach społecznościowych przewodniczący KRRiT Maciej Świrski.
Komisja Finansów Publicznych pozytywnie zaopiniowała wniosek o dofinansowanie mediów publicznych kwotą 600 mln złotych. Jak podaje m.in. Interia, wniosek ten został złożony po cichu i miał przejść bez rozgłosu.
Marek Czyż: „Nie miałbym nic przeciwko temu [żeby TVP opublikowała moją pensję]. Natomiast ja nie jestem pracownikiem Telewizji Polskiej, ja jestem wspólnikiem w spółce, która pracuje dla Telewizji Polskiej. Dlatego ani nie zamierzam, ani nie mam prawa ujawniać tych zarobków, bo to jest przychód spółki”.
KRRiT ukarała TVN za słowa, wypowiedziane przez Daukszewicza w "Szkle kontaktowym". Ma to związek ze słowami, po których satyryk zrezygnował z pracy w stacji, w wyniku czego współpracę z TVN zakończyli także m.in. Artur Andrus i Robert Górski.
TVN24 zgromadził przed telewizorami najwięcej widzów w niedzielę, między godziną 21 a 21:09, czyli w momencie ogłaszania wyników wyborów samorządowych.
Flota LOT-u jeszcze tego lata powiększy się o kolejne trzy maszyny. Wybór nie jest zaskakujący, ale może wskazywać, w którym kierunku pójdzie rozwój floty polskiej linii.
Koncentracja ludności wokół kilkunastu największych miast oznacza dla samorządów z tych terenów konieczność ściślejszej współpracy. Celem jest zapewnienie mieszkańcom wysokiej jakości usług publicznych.
Matura 2024 rozpoczęła się zmaganiami z arkuszami z języka polskiego na poziomie podstawowym. Jakie tematy wypracowań mieli do wyboru maturzyści? Które pytania mogły zaskoczyć? Publikujemy maturalne arkusze CKE z odpowiedziami eksperta. W środę matura z matematyki.
Projekt ustawy o czasowym ograniczeniu cen energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła systemowego został przyjęty przez Radę Ministrów. Przy okazji zmieniono jego nazwę.
Nowym marszałkiem województwa podlaskiego został Łukasz Prokorym (KO), a nowym przewodniczącym sejmiku - polityk Trzeciej Drogi Cezary Cieślukowski, którego poparło m.in. dwoje radnych PiS. "Zdrada" - tak głosowanie skomentował były minister aktywów państwowych Jacek Sasin (PiS).
Minister finansów potwierdza, że gmina zakładająca fotowoltaikę i usuwająca azbest nie musi płacić VAT. Nie może go jednak też odliczać. Jeśli tak robi, powinna zmienić zasady rozliczeń. Starych nie musi korygować.
Złoty w drugiej połowie dnia znów zyskiwał na wartości. Rynek czeka jednak na nowe impulsy.
Energia jądrowa popłynie nawet siedem lat później niż planowano wcześniej. - O latach 2032 – 2033 nikt poważnie nie myślał – powiedziała w Katowicach minister przemysłu Marzena Czarnecka.
Sprawa Tomasza Szmydta uderza w zaufanie do całego sądownictwa. Bo tu nie chodzi o jednego zdemoralizowanego sędziego, ale o człowieka, który z premedytacją mógł wykorzystywać urząd sędziego i przypisaną mu nietykalność, podkopując nasze bezpieczeństwo.
Australia, Stany Zjednoczone i Kanada – te trzy kraje najczęściej wybierają osoby rozważające pracę za granicą. Do Polski chcą jechać znacznie rzadziej.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Władimir Putin zainauguruje 7 maja swoją piątą kadencję na stanowisku prezydenta Rosji.
Pojawiają się nowe fakty ws. urządzenia znalezionego przez funkcjonariuszy służb w sali w Katowicach, w której miał obradować rząd. Informacje na ten temat podaje RMF FM.
- W kwietniu 2020 roku można mówić o pewnym podziale - mówił europoseł PiS Adam Bielan, składając zeznania przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych.
Węgierska spółka z powiązaniami w Rosji i w rządzie Wiktora Orbana chce kupić pakiet kontrolny największego producenta nawozów na Litwie. Ale nie po to, by produkować nawozy.
Raków Częstochowa ogłosił, że po sezonie pożegna się z trenerem Dawidem Szwargą. Zespół, choć zajmuje w Ekstraklasie dopiero siódme miejsce, wciąż ma szansę na podium i europejskie puchary.
Rzecznik Dyscyplinarny Naczelnego Sądu Administracyjnego wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec sędziego WSA w Warszawie Tomasza Szmydta i przedstawił mu zarzut popełnienia przewinienia dyscyplinarnego - informuje we wtorek NSA.
Dlaczego służby Donalda Tuska pozwoliły uciec sędziemu Tomaszowi Szmydtowi? - pyta w serwisie X były minister sprawiedliwości, prokurator generalny, Zbigniew Ziobro.
Donald Tusk oświadczył w serwisie X, że zwołał na 8 maja posiedzenie Kolegium do Spraw Służb Specjalnych.
Travis Scott, raper znany m. in. z singla „Power is Power”, promującego serial „Gra o tron”, przyjedzie na koncert 2 lipca w Tauron Arena Kraków.
Przyznajmy to wreszcie: nauczyciele języka polskiego ponoszą klęskę, i to od lat. Wystarczy poczytać komunikaty polskich firm i posłuchać wypowiedzi polskich polityków, by się o tym przekonać.
Parafrazując słynne zdanie francuskiego monarchy Ludwika XIV, Jan Ptaszyn Wróblewski, który zmarł 7 marca w wieku 88 lat, mógłby o sobie powiedzieć: polski jazz to ja.
Armia ukraińska sięgnęła po broń z czasów Aleksandra Wielkiego. Kawałki zaostrzonych prętów, kształtem przypominających kilkuramienną kotwicę, rozrzucane są na drogach, by powstrzymać pojazdy wroga. Potem następuje atak.
Trzeci z rzędu spadek zamówień w przemyśle, eksport wzrósł, ale nie na długo, a wzrost gospodarczy w pierwszym kwartale pozostał niewielki.
Płocka grupa kapitałowa zanotowała w ubiegłym roku 90,7-proc. udział w sprzedaży błękitnego paliwa do końcowych odbiorców w Polsce. To o 1,7 pkt. proc. więcej niż w 2022 r.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas