Katalonia, rok 1957. Enric Bernat Fontlladosa pracuje jako urzędnik w podupadającej fabryce dżemu jabłkowego Granja Asturias. Pewnego dnia na jego biurko trafia raport z rutynowego badania marketingowego. Potwierdza z pozoru oczywisty fakt – 67 proc. konsumentów cukierków w Hiszpanii to dzieci i młodzież do 16. roku życia. Bernata uderza to, że pomimo tej oczywistości słodycze projektuje i reklamuje się tak, jakby były produktem dla dorosłych. Cukierki są za duże i nie mieszczą się do dziecięcych ust. Dzieci podczas żucia wyjmują je sobie z buzi, bez przerwy mają klejące się ręce i poplamione ubrania. W sklepach słodycze stawia się na najwyższych półkach, poza zasięgiem dziecięcych rąk lub za ladą do wydzielania przez sprzedawcę. Bernat wpada na genialny pomysł: dlaczego by nie wprowadzić na rynek małych słodyczy na patyku?
Ssij, ssij, ssij
Bernat przedstawia swój pomysł właścicielom fabryki, ci jednak nie są zainteresowani przebranżowieniem. Rok później zakład plajtuje. Enric postanawia zaryzykować, za pożyczone od rodziny pieniądze wykupuje linię produkcyjną. Po seriach eksperymentów optymalnym rozwiązaniem okazuje się okrągły cukierek na drewnianym patyczku. Poprzez skojarzenie kształtu lizaka z piłką, a ust z bramką pomysłodawca chce wprowadzić go na rynek pod marką Gol! Agencja reklamowa zdecydowanie odradza: po pierwsze Gol będzie się kojarzyć z wybitymi zębami; po drugie piłką nożną nie interesują się dziewczynki. Marketingowcy wymyślają nazwę „Chups" – od hiszpańskiego „chupar" (ssać). Kiedy produkt debiutuje na rynku w siedmiu owocowych smakach, w radiu zaczyna lecieć reklamowa piosenka z refrenem: „Es tan redondo y dura mucho tiempo. Chupa, chupa, chupa un Chups!" (Jest taki okrągły i starcza na długo. Ssij, ssij, ssij Chupsa!). Fraza okazuje się tak chwytliwa, że klienci w sklepach pytają o chupa chupsy, firma reaguje i dostosowuje nazwę oficjalną do obiegowej. Lizaki okazują się rynkowym przebojem, przedsiębiorstwo Bernata rośnie w siłę.
Desarollo
Lata 60. to czas hiszpańskiego cudu gospodarczego – Desarrollo. Po ponad dekadzie gospodarczej izolacji reżimu generała Franco zachodni świat otwiera się na Hiszpanię. Dla przedsiębiorców, w tym dla Enrica Bernata, zaczyna się nowa era. Przed podbojem nowych rynków chupa chupsom potrzebny jest zastrzyk nowej energii, lekkie odświeżenie marki. Przy obiedzie w restauracji w miejscowości Figueras przedsiębiorca opowiada o planach swojemu znajomemu – malarzowi Salvadorowi Dalemu. Ten nie daje mu dokończyć, chwyta leżącą na stoliku obok gazetę i zaczyna szkicować.
W ciągu niecałej godziny wymyśla nowy logotyp – czerwony napis wpisany w żółtą stokrotkę. Artysta instruuje Bernata, żeby koniecznie umieścił znak firmowy na szczycie, a nie z boku lizaka, tak żeby cały czas był widoczny i nie zniekształcał się przy zawijaniu papierka. Ani przedsiębiorca, ani odpowiedzialna za produkt agencja reklamowa nie dyskutują z wizją mistrza, logotyp ląduje na lizaku bez poprawek. W nowym opakowaniu chupa chupsy ruszają na podbój Europy, Azji i Ameryki.
Logotyp Dalego pozostaje niezmieniony w zasadzie do dziś. To jeden z najbardziej długowiecznych znaków towarowych na świecie. Nie wiadomo, ile za projekt na gazecie zainkasował artysta, pewne jest natomiast, że logo Chupa Chups to jego najczęściej reprodukowane dzieło – rocznie na świecie sprzedaje się ponad 4 mld lizaków.