„Życia Adele..." to 3-godzinna opowieść o dwóch młodych, pochodzących z różnych światów kobietach, które żyją w lesbijskim związku. O dojrzewaniu, miłości, wygasaniu uczuć, wreszcie szukanie własnej drogi. Film zdobył Złotą Palmę na ostatnim festiwalu w Cannes. Potem wywołał wiele komentarzy, które – wbrew intencjom Kechiche'a – wpisały się w dyskusję o związkach i małżeństwach homoseksualnych. Był też oskarżany o pornografię. Także przez autorkę komiksu nie zostawiła suchej nitki Julie Maroh, autorka komiksu „Le bleu est une couleur chaude" („Niebieski to ciepły kolor"), na którego podstawie film został nakręcony. „Reżyser i jego gwiazdy są hetero, więc nie mają pojęcia o świecie, który przedstawiają na ekranie. I przez to powstał obraz sztuczny, brutalny i zimny, a pseudo lesbijski seks stał się zwykłym porno" — pisała na swoim blogu Julie Maroh.
Ale film i tak bronił się sam — swoją delikatnością, wrażliwością i wnikliwością w pokazywaniu uczuć.
A dziś, we Francji, trwa wokół niego burza. Okazało się, że laureat Złotej Palmy w Cannes nie może być brany pod uwagę jako francuski kandydat do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Regulamin Akademii mówi, że narodowe komisje mają prawo zgłaszać film, które weszły na ekrany rodzimych kin do 30 września. Tymczasem francuska premiera „Życia Adeli" przewidziana jest na 9 października br., a dystrybutor — Wild Bunch — nie chce zrezygnować z tego terminu.
Początkowo planowano, że film przed końcem września będzie przez tydzień pokazywany na regularnych seansach w Lille, gdzie powstał. Jednak i z tego pomysłu dystrybutor się wycofał.
Ta decyzja w szczególnie niekorzystnej sytuacji postawiła amerykańskiego dystrybutora filmu z Sundance Select, jako że sukces Oscarowy, a nawet znalezienie się na krótkiej liście do nominacji, znacznie zwiększa szanse filmu na sukces frekwencyjny w kinach. Negocjacje podobno jeszcze trwają.