Ostatnio ciągle słyszę retro, retro – mówi Agata Hasiak. W 2007 r. założyła pracownię Refre, która łączy oldschool z nowoczesnością. Cztery lata później otworzyła Reset, czyli sklep, galerię, miejsce spotkań – punkt działający na pograniczu biznesu, designu, sztuki i rzemiosła. Jak mówi, od zawsze interesowała się starociami i ich przywracaniem do życia. Pomyślała więc, że zamieni swoje hobby w pracę. Udało się, jej wniosek o dofinansowanie nowego biznesu został rozpatrzony pozytywnie. – Rodzina i znajomi pytali, po co ja to robię. Dla mnie stare, zapomniane przedmioty to takie analogowe nośniki ludzkich historii. Zazwyczaj już nigdy nie da się poznać poprzednich właścicieli, ale te rzeczy trzeba ratować, żeby zachować ciągłość, przypominać. Kiedy rozpoczynałam działalność, odnawianie i kupowanie antyków z lat 50., 60., 70. nie było tak modne. Ale pojawili się pierwsi klienci. Z czasem było ich coraz więcej – opowiada. – Na początku sama zajmowałam się renowacją, teraz prace zlecam rzemieślnikom, a w sklepie sprzedają moje koleżanki. Do mnie należą koncepcja i logistyka.
Skarby na wysypisku
Rzeczy do renowacji wciąż znajduje m.in. na śmietnikach. Czasem przynoszą je ludzie, którzy zmieniają wystrój dziedziczonych po dziadkach mieszkań. I tak do Resetu trafiają prawdziwe skarby: stare adaptery, winyle, przedwojenne łyżwy i narty, ebonitowe telefony, radiole, artdecowskie szafki nocne, stare numery magazynów „Projekt" czy „Radioamator", klasyczne gierkowskie fotele i krzesła.– Kto u nas kupuje? Przede wszystkim osoby w wieku od 30 do 45 lat – opowiada Agata Hasiak. – Przychodzą też emeryci, gdy zauważą coś, co przypomina im czasy młodości, snują nostalgiczne opowieści. To miejsce otwarte dla wszystkich.
Renowacja wymaga energii, czasu i wielkiej cierpliwości. Czasami łatwiej zrobić coś od nowa, niż doprowadzić starą rzecz do porządku. To dlatego odnowione przedmioty nie są tanie. Fotele po odnowie to wydatek powyżej 1 tys. zł.
Reset nie tylko przywraca życie starym przedmiotom, ale też promuje młodych twórców i projektantów. W sklepie oprócz odnowionych rzeczy są też zaprojektowane przez nich przedmioty. Resetowym szlagierem jest sikający Pinczer w skali 1:1, unikatowa, autorska rzeźba z papier mâché Leszka Puchalskiego. Oryginalnym prezentem może być „Podkładowca", czyli jeden z projektów wytwarzanych przez cieszyńską fundację „Być razem", która promuje design społecznie zaangażowany.