Prezentacja jest bardzo różnorodna - pokazano obrazy, plakaty, teatralne kostiumy a także drzeworyty, exlibrisy, znaczki pocztowe, a nawet gazetowe winiety. Wszystko to pozwala poznać idee, styl i urok twórczości Zbigniewa Kai.
Artysta był związany z Poznaniem i Wielkopolską. W jego pracach znaleźć można zarówno elementy typowe dla polskiej sztuki lat 50. i 60. ubiegłego wieku, jak i - zwłaszcza w grafikach - nowinki i eksperymenty.
Największą popularność przyniosły mu plakaty. Zrealizował ponad 300. Kilkadziesiąt z nich nagrodzono w konkursach i przeglądach ogólnopolskich. Nic więc dziwnego, że ostatnia, monograficzna wystawa prac Zbigniewa Kai towarzyszyła 22 Międzynarodowemu Biennale Plakatu w Warszawie. Teraz najlepsze przykłady tej twórczości zawieszono w poznańskim muzeum. Ryszard Kaja - scenograf, syn Zbigniewa i aranżer ekspozycji - zadecydował o umieszczeniu w najbardziej widocznym miejscu pracy "22 lipca 1960, Święto Odrodzenia", bo - jak mówi - "to dobry plakat".
Syn Zbigniewa nie zważając na muzealność wnętrz, wielu częściom wystawy nadał prywatny, niemal osobisty charakter. Z rodzinnego archiwum wybrał ponad 600 przedmiotów ilustrujących, albo dokonania Zbigniewa Kai, albo ściśle związanych z jego życiem lub pracą. W wystawę włączył m.in. skrupulatnie odtworzoną pracownię, rysowane dla bliskich pocztówki i korespondencje. Oceniając, lata w których to wszystko powstawało, Ryszard Kaja zauważa, że jego ojciec "był bardzo szczęśliwym pechowcem". Szczęście polegało na tym, że "robił to co lubił, a sztukę traktował jako przyjemność". Był też "wesołkiem, bawidamkiem i wagabundą, który tworzył, jakby nie zdając sobie sprawy z ogromu talentu".