Kierownik ruchu na zamku

W sobotę 18 stycznia zmarł Wojciech Krukowski. Współzałożyciel i szef kolektywu artystycznego Akademia Ruchu; wieloletni dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej-Zamek Ujazdowski. Miał 70 lat - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 19.01.2014 15:18 Publikacja: 19.01.2014 14:33

Wojciech Krukowski

Wojciech Krukowski

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Rok 1990, ciasny salonik w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Jestem zaproszona jako obserwatorka niecodziennego wydarzenia: oto Barbara Majewska i Wojciech Krukowski dostali właśnie dyrektorskie nominacje do dwóch najważniejszych w Warszawie instytucji sztuki współczesnej. On jest z wykształcenia historykiem sztuki, ma doświadczenie w kierowaniu „ludzkimi zasobami": prowadził klub Hybrydy, stworzył magazyn artystyczny „Obieg", wcześniej wykazał się wieloma inicjatywami animującymi środowisko studenckie. Jednak najgłośniej o nim było dzięki Akademii Ruchu.

Wojtek siedzi na kanapie w MKiS, uśmiecha się zakłopotany: – To tylko na chwilę, przecież nie zostawię teatru.

Przez następne dwie dekady będzie się starał łączyć te dwie funkcje. Oczywiście, ze stratą dla teatru – bo kierowanie tak złożonym i dynamicznym organizmem, jakim stało się CSW, absorbowało cały jego czas, od rana do wieczora. Mimo to AR trwała, jej aktywność podtrzymywał zespół z Jolantą Krukowską, żoną Wojtka na czele. Od spektakli tego polityczno-społeczno-poetyckiego teatru zaczęła się moja znajomość z Krukowskimi. Byłam zafascynowana i zachwycona – pokazywali PRL w metaforyczny i niezwykle atrakcyjny sposób. Bo nawet ich najbardziej czytelne odniesienia miały wyrafinowaną formę wizualną; miały rytm, swoją muzykę robioną słowami, tupaniem i ruchem właśnie.

Akademia dawała przedstawienia w salach teatralnych, lecz ich głównym polem działania była ulica, przestrzeń publiczna. Takiej formy przedtem u nas nie było – połączenie performance'u, pantomimy, teatru awangardowego. A czasem to był tylko obraz, żywy obraz, „zrobiony" ludźmi, członkami zespołu i znajomymi – jak choćby słynny „Autobus" z 1975 roku. Pojazd, który nigdzie nie jechał, wypełniony pasażerami, którzy zamarli w sztywnych pozach na długo... Aluzja do sytuacji w PRL-u, ale też odniesienie do sztuki, do znanego płótna Bronisława Linke.

Znamienne – Krukowski nie zorganizował żadnej wystawy poświęconej dokonaniom teatralnym dopóty, dopóki pozostawał na dyrektorskim stanowisku. Gdy przeszedł na emeryturę, uznał za właściwe przypomnieć dorobek AR w murach zamku. Bardziej dla zespołu, niż dla siebie.

A w CSW od momentu, kiedy zajął się tą instytucją, kipiało. Powstała naprawdę nowa jakość na mapie polskich galerii. Prawdziwe centrum kultury, wielobranżowe, kształcące i rozwijające wrażliwość odbiorców na różnych poziomach.

Pod jednym, wciąż remontowanym dachem (Krukowski jeszcze to miał na głowie – kiedy „nastał", budynek w niewielkiej części nadawał się do ekspozycji, budowa i poprawki ciągnęły się latami) skupiały się różne gatunki twórcze, od sztuk wizualnych, performance, taniec, teatr, kino do... kuchni, czy raczej – Qchni Artystycznej.

Wojtek dobrał zespół super-fachowców i systematycznie poszerzał przyzamkowe dobra. Uzdatnił budynek Laboratorium, aleję (wybrukowaną starymi kamieniami z warszawskiej Pragi) prowadzącą do zamku, przy której stanęły ławy z inskrypcjami (Jenny Holzer), cysternę wodną na dziedzińcu (adaptacja Tadashi Kawamata); zadbał o Kolekcję CSW, prezentowaną partiami, w różnych układach, żeby widz się nie znudził.

Nade wszystko, nadał światową rangę prowadzonej przez siebie instytucji. Przez lata jej program nie miał konkurencji – pokazy problemowe, odnoszące się do gorących tematów; debiuty polskich artystów, którzy potem weszli do międzynarodowego panteonu; wystawy zagranicznych gwiazd.

Tak, dzięki Krukowskiemu Zamek Ujazdowski stał się prawdziwym pałacem kultury i nauki. Władza nie uderzyła mu do głowy. Wielka klasa, kultura osobista, wysokie morale – w odniesieniu do Wojtka to nie są puste komplementy. Do tego – wiedza z różnych dziedzin, także – o czym mało kto wie – wiedza przyrodnicza. Odprowadzał mnie kiedyś po jakimś spotkaniu w Centrum. Było gorąco, ptaki buszowały w parku przy CSW – Wojtek rozpoznawał gatunki po śpiewie. Innym razem opowiadał o obyczajach saren, przy okazji wyznając, że... jest myśliwym.

- Tylko kochając zwierzęta można na nie polować - wyjaśnił. - Nie zakłóci się naturalnej równowagi, a czasem pomoże się przyrodzie. Tak samo kieruje się instytucją kultury.

Rok 1990, ciasny salonik w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Jestem zaproszona jako obserwatorka niecodziennego wydarzenia: oto Barbara Majewska i Wojciech Krukowski dostali właśnie dyrektorskie nominacje do dwóch najważniejszych w Warszawie instytucji sztuki współczesnej. On jest z wykształcenia historykiem sztuki, ma doświadczenie w kierowaniu „ludzkimi zasobami": prowadził klub Hybrydy, stworzył magazyn artystyczny „Obieg", wcześniej wykazał się wieloma inicjatywami animującymi środowisko studenckie. Jednak najgłośniej o nim było dzięki Akademii Ruchu.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem