Jednym z wielkich problemów Leszka było to, że poznana podczas wakacji Ania, piękna studentka z Łodzi o zdecydowanie inteligenckim pochodzeniu, miała licznych adoratorów w swoim gronie. Oczywiście, bardzo zazdrosnych o nią, gdy Leszek pojawił się w mieście. Zazdrosnych i nierozumiejących jej fascynacji wiejskim chłopakiem. Czekali tylko chwili, kiedy on da im okazję do wytknięcia językowej wpadki, a popełniał ich, jak się Państwo domyślają, co niemiara. Jedna z największych przydarzyła się podczas rozmowy o kinie, gdy zeszła na temat „Pieskiego życia". Leszek na sam tytuł zareagował emocjonalnie i z radością, wykrzykując: „To o psach? Ja najbardziej lubię kundelki!".
Zazdrosny adorator Ani tylko czekał na taką wpadkę, jaka zdarzyła się przy okazji filmowej rozmowy, i syknął złośliwie: „Kontynuuj!". Gdy Leszek nie zrozumiał, o co chodzi, pośród cichnącej rozmowy usłyszał zimne: „Ciągnij dalej".
Zapadła wtedy cmentarna cisza, a Leszek spostrzegł, również po reakcji Ani, że nie zrobił w towarzystwie dobrego wrażenia.
Opowiadam o tym, bo byłem niedawno świadkiem podobnej sytuacji. Tyle tylko, że zamiast „Kontynuuj, ciągnij dalej" padło mocne: „Ale siadło!". Oczywiście siadła atmosfera, zrobiło się ponuro. „Ale siadło" mówi ktoś, kto kogoś publicznie chce znokautować.
Jacek Cieślak