Sobota wieczorem, pub. 18 multitapów z najrozmaitszymi piwami, a do tego ponad 100 butelkowych do wyboru. Tłum ludzi w kolejce, cierpliwie czeka aż właściciel skończy opowiadać o tym, czym się różni piwo warzone przez trapistów od Witbiera.
Taki obrazek to powoli codzienność w wielu polskich pubach i restauracjach. Polacy chcą poznawać nowe smaki – piwa ciemne, pszeniczne, ryżowe, żytnie, z chmielem amerykańskim. Popularny lager, czyli jasne piwo dolnej fermentacji, już im nie wystarcza.
- Nadaje się do picia na kanapie, przy meczu. Nie zapewnia szczególnych doznań smakowych. Natomiast piwa z małych browarów wartością degustacyjną niejednokrotnie nie ustępują winom, jak mocne piwa belgijskie warzone przez trapistów. Pije się je powoli, delektując się smakiem – mówi Piotr Kucharski, autor bloga Chmielowisko.pl.
Ci, którzy raz spróbują piw oferowanych przez regionalnych producentów, często nie chcą już wracać do piw z dużych koncernów. - Dopóki kolega nie poczęstował mnie takim piwem, nie wiedziałem o jego istnieniu i rzadko sięgałem po piwo w ogóle. Od czasu skosztowania mojej pierwszej IPA (India Pale Ale - piwa górnej fermentacji – red.), nie tykam piw koncernowych – mówi miłośnik piwa z małych browarów Robert Krebok.
Polacy zaczęli szukać w piwie czegoś więcej niż tylko trunku spożywanego w celach imprezowych lub dla zaspokojenia pragnienia. - Podobnie jak zaczęliśmy się interesować zdrową, regionalną żywnością, szukamy nietuzinkowych piw na różne okazje – mówi ekspert piwny Maciej Chołdrych z firmy Piwoznawcy.