Jest rok 1991. Chociaż w patriotycznym uniesieniu po obaleniu komuny Polska wciąż jest raczej szarobura, a problem bezrobocia staje się coraz bardziej poważny. Skutki ekonomicznej terapii szokowej najbardziej odczuwalne są na wsi, gdzie Państwowe Gospodarstwa Rolne padają na potęgę. Nikt nie ma pomysłu, co zrobić z polską wsią, w rolnictwie pracuje 20 proc. czynnych zawodowo Polaków. Lata 90. to dalszy upadek, a polska wieś staje się synonimem biedy i zacofania. Gdy piszą o niej zachodnie media, to jako ilustrację do tekstu najczęściej wykorzystują... konia i furmankę.
UE dobra dla wsi
Przełom następuje w 2004 r. – wraz z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Choć to właśnie rolnicy najbardziej bali się przystąpienia naszego kraju do UE, okazało się, że są oni jedną z grup społecznych, które skorzystały na tym najwięcej. Jak wynika z raportu Fundacji na rzecz Polskiego Rolnictwa „Polska wieś 2014", „w okresie poakcesyjnym dochody producentów rolnych wzrosły w Polsce o około 120 proc.". „– Pozytywnym skutkiem akcesji jest powszechne włączenie rolników w system bankowo-finansowy [...]. Przed akcesją tylko niewielka część rolników miała konto w banku i wykorzystywała możliwości nowoczesnego systemu finansowego" – wyjaśnia w raporcie prof. Jerzy Wilkin z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk. Dodaje, że znacznie zwiększyła się liczba instytucji finansowych oferujących kredyty dla mieszkańców wsi.