Reklama

Polskie flamenco prosto z Indii

Publikacja: 29.10.2014 14:30

Polskie flamenco prosto z Indii

Gitarzysta Michał Czachowski miesza w kulturowym tyglu różne tradycje i tak powstaje mieszanka, której można słuchać bez końca.

Jutro premiera jego nowej płyty. Poprzednią wydał dziewięć lat temu i przerwa sprawiła, że Michał Czachowski nie jest artystą powszechnie znanym. Na dodatek, choć cieszy się opinią najlepszego gitarzysty flamenco w Polsce, więcej pracuje za granicą niż w kraju. Debiutancki album „Indialucia"  znalazł się w 2007 r. w USA na drugim miejscu notowań najlepszych płyt world music.

Powiedzieć o Czachowskim, że jest mistrzem flamenco, to jak wyznanie jedynie półprawdy. W 1998 roku został zaproszony do Indii i tam odkrył drugi dla siebie świat. Zaczął zgłębiać bogate tradycje subkontynentu, tamtejsza muzyka karnatycka uchodzi za najstarszą, liczy około ?4 tysięcy lat i w południowych Indiach jest wciąż żywą tradycją.

Indie od hiszpańskiego flamenco dzielą tysiące kilometrów, a pośrodku są choćby bogate tradycje perskie. A flamenco czerpało też z kultury arabskiej i żydowskiej. Wiem, że to wszystko brzmi może zbyt poważnie, ale warto poznać, co inspiruje świetnego muzyka i kompozytora, jakim jest Michał Czachowski. A to, co proponuje, jest produktem multikulti naszych czasów: efektownym, przystępnym, a co ważne – świeżym, momentami wręcz porywającym.

Elementy różnych tradycji Czachowski traktuje jak klocki, z których w każdym z 12 numerów układa całkiem nową konstrukcję. W jednym utworze gitara flamenco jest najważniejsza, kiedy indziej pełni rolę jedynie perkusyjną, bo na pierwszym planie dominuje szaleństwo rytmiczne muzyki karnatyckiej. Obok flamenco drugim podstawowym budulcem jest tradycyjna indyjska raga – melodia służąca do improwizacji, całkiem współczesnych, bo temat przejmuje na przykład Leszek Możdżer.

Reklama
Reklama

Gardłowy śpiew andaluzyjskiej wokalistki flamenco Macareny de la Torre przeplata się tu z głosem wokalnej gwiazdy filmów indyjskiego Bollywoodu Kavity Krishnamurti. Polak zaprosił też ponad 20 znakomitych instrumentalistów world music – wirtuozów gry na sitarze, staroperskim instrumencie dętym ney, perkusyjnej tabli czy bansuri (to indyjski rodzaj fletu). A w tle delikatnie pobrzmiewa niezawodna orkiestra AUKSO Marka Mosia.

Płyta rodziła się długo, zebrać tylu artystów (i odpowiednie fundusze) nie było łatwo. Końcowy efekt nie sprawia wrażenia zmagania się z kłopotami. Wydaje się wręcz, że ta muzyka powstała spontanicznie. Ważny jest w niej element improwizacji i radości, nawet jeśli niektóre utwory utrzymane są w nostalgicznych klimatach. A zagłębiwszy się w utwory z „Acatao", zrozumiemy, jak ożywcze dziś dla nas, Europejczyków, jest sięganie do innych kultur.

Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Reklama
Reklama